Ośrodek Zagłady w Chełmnie nad Nerem (Kulmhof) |
Holokaust | |
Obóz śmierci w Chełmnie nad Nerem powstał w grudniu 1941 roku, jako pierwszy obóz zagłady na terenie tzw. Kraju Warty. Jego powstanie było efektem pisma wysłanego 16 lipca 1941 r. przez Sturmbahnnfűrera Heinza Rolfa Hőppnera do Adolfa Eichmanna.
Lokalizacja obozu śmierci wynikała z logiki logistycznej zbrodniczych planów nazistów. Chełmno posiadało połączenie wąskotorowe z Kołem, do którego koleją normalnotorową łatwo było dowozić żydowskich skazańców z pobliskiej Łodzi i z całej Europy.
Obóz śmierci urządzono w opuszczonym pałacu w Chełmnie. Z pozoru był
to zupełnie inny obóz, niż np. Auschwitz. Nie było tutaj baraków, ani
płotów z drutu kolczastego. Był tu tylko pałac położony w starym parku.
Eksterminacji Żydów dokonywano przy pomocy specjalnie
skonstruowanych samochodów. Przed śmiercią Żydów wprowadzano do pałacu,
gdzie rzekomo mieli się wykąpać. Następnie kazano im wejść do specjalnie
skonstruowanych skrzyń samochodów. Podczas jazdy gazy spalinowe z
silnika wydobywały się do wnętrza auta, zabijając znajdujących się w nim
ludzi. Po zakończeniu takiej jazdy śmierci, ciała zamordowanych
wyładowywano przy pałacu lub na odległym o 4 km cmentarzysku w
rzuchowskim lesie. Ciała ofiar grzebano w zbiorowych mogiłach o długości
od 60 do ponad 200 metrów. Grzebaniem pomordowanych zajmowała się
specjalna, wydzielona grupa więźniów. By lepiej zatrzeć ślady zbrodni,
grupa ta była wymieniana co kilka dni.
Taki zbrodniczy proceder rozpoczął się 8 grudnia 1941 r., gdy do Chełmna przybył pierwszy transport Żydów.
Na początku działalności obozu, mordowano w nim mieszkańców gett w
pobliskich miejscowościach: Koła, Dąbia, Kowali Pańskich, Kłodawy i
Izbicy Kujawskiej. Od stycznia 1942 r. w Chełmnie zaczęto zabijać
również Romów z Zigeunerlager z Łodzi. Później Chełmno stało się
miejscem martyrologii Żydów z łódzkiego Getta. Żydów przywożono również z
krajów okupowanej Europy: Niemiec, Czechosłowacji, Austrii i
Luksemburga.
19 stycznia 1942 r. z rzuchowskiego lasu uciekli przymusowi grabarze
– Szlamek-Szlojme Winer i Michał Podchlebnik. Po udanej ucieczce
dotarli do Getta w Warszawie. Tam spisano relację o tym, co widzieli w
obozie śmierci w Chełmnie nad Nerem. Ten opis nazistowskich zbrodni
znalazł się w Archiwum Ringenbluma w Gettcie. Stamtąd wiadomość o
eksterminacji dokonywanej w obozie śmierci w Chełmnie dotarła do
Krajowej Delegatury Rządu Polskiego działającego na emigracji w
Londynie.
Informacje o nazistowskich zbrodniach w Chełmnie przekazywane były
także przez sekretarza gminy Chełmno, Stanisława Kaszyńskiego i jego
żonę Karolinę. Za swoją działalność 21 lutego 1942 r. zostali
aresztowani i tydzień później zamordowani w jarze znajdującym się w
pobliżu kościoła.
Hitlerowskim zbrodniarzom zależało, by prawda o tym, co działo się w
obozie zagłady nigdy nie wyszła na jaw. Postanowiono zamaskować obóz.
Celem sprawdzenia, czy zamaskowanie jest wystarczające Niemcy wykonali
zdjęcia lotnicze obozu. Po wojnie jedno ze zdjęć trafiło do
amerykańskiego archiwum. Później stało się one dużym ułatwieniem podczas
prac archeologicznych na cmentarzysku.
Cmentarzysko w lesie, latem 1942 r., podczas wysokich temperatur
zaczęło stanowić zagrożenie epidemiologiczne. Celem likwidacji groźby
epidemii wstrzymano transporty i użyto żydowskich więźniów do
rozkopywania grobów i palenia zwłok w wykopanych w ziemi dołach.
Pozostałe po kremacji kości mielono. Popioły rozrzucano w lesie lub
zakopywano w rowach obok grobów.
W okresie późniejszym w Chełmnie zbudowano dwa ziemne krematoria.
8 marca 1943 r. doszło do spotkania władz obozu z Arthurem Greiserem
i oficerami SS. Podczas spotkania podjęto decyzję o zakończeniu
działalności obozu śmierci.
Miesiąc później, 7 kwietnia 1943 r. wysadzono w powietrze pałac oraz piece krematoryjne znajdujące się w rzuchowskim lesie.
Po wojnie podczas badań prowadzonych przez Muzeum Okręgowe w Koninie
na zlecenie Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa wykazały, że w
wysadzonym pałacu znajdowali się więźniowie. Stwierdzenie to
potwierdziło świadectwo ocalałego z obozu Szymona Srebrnika, który
pamiętał, że w ten bestialski sposób zamordowano więźniów chorych na
tyfus.
Na wiosnę 1944 r, na terenie byłego obozu zagłady ponownie pojawili się więźniowie. Ponownie rozpoczęła się eksterminacja.
W lesie rzuchowskim postawiono dwa baraki, które były zaczątkiem
nowego obozu. Zbrodnicze metody postępowania z żydowskimi więźniami były
takie same, jak w pierwszym okresie istnienia obozu.
W dniach 23 czerwca do 14 lipca 1943 r. do Chełmna przybyło 10
transportów z Zydami z łódzkiego Getta. Zamordowano wówczas 7 196 osób.
Ponieważ mordercze możliwości Chełmna okazały się zbyt małe, resztę
łódzkich Żydów zamordowano głównie w Auschwitz-Birkenau.
Do końca wojny we wsi Chełmno przebywała część Sonderkommando
zajmującego się obsługą obozu. We wsi przebywało również 47 więźniów.
Byli to żydowscy rzemieślnicy – szewcy, krawcy i robotnicy.
W obliczu zbliżania się Armii Czerwonej, w nocy z 17 na 18 stycznia
1945 r. zarządzono ewakuację. Stała się ona pretekstem do ostatniej
dokonanej przez SS egzekucji. Więźniów wprowadzano do spichlerza, gdzie
strzelano im w tył głowy. Tym razem jednak więźniowie zbuntowali się.
Jednego SS-mana powieszono, a drugi został zastrzelony. W tej sytuacji
Niemcy podpalili spichlerz, w którym zamknięci byli więźniowie. Z
masakry udało się uciec Szymonowi Srebrnikowi i Mordechajowi
Żurawskiemu. Po zakończeniu wojny ocaleni byli świadkami koronnymi w
procesach sądowych.
Po wojnie śledztwo w sprawie działalności obozu śmierci w Chełmnie
prowadził sędzia Władysław Bednarz z Sądu Okręgowego w Łodzi. Wówczas na
światło dzienne wyszły liczne zbrodnicze fakty, dotyczące działania
obozu. Przeprowadzono liczne badania terenowe, np. rowów z popiołami i
ruin spalonego spichlerza. Wyjaśniono też działanie samochodów – komór
gazowych.
Żydowscy więźniowie docierali do Chełmna różnymi sposobami.
Początkowo Żydów łódzkich przywożono ciężarówkami. W okresie późniejszym
wykorzystywano transport kolejowy. W sytuacjach, gdy transporty
przekraczały możliwości przyjmowania więźniów przez obóz, Żydów
przetrzymywano w tzw. miejscach noclegowych – synagodze w Kole i młynie w
Zawadce. Później także w kościele w Chełmnie.
Polskie sądy skazały na śmierć dwóch członków Sonderkommando
„Kulmhof”, Waltera Pillera oraz Hermanna Gielowa. Nie udało się postawić
przed sądem komendanta obozu, Johanna Bothmanna, który po dostaniu się
do niewoli popełnił samobójstwo.
11 zbrodniarzy z Chełmna w latach 1962-1965 postawiono przed sądami w
RFN. Wyroki dla nazistowskich kryminalistów wahały się od 13 miesięcy i
2 tygodni do 13 lat więzienia. W przypadku 3 oskarżonych sąd
zrezygnował z wymierzenia kary.
Nie znamy dokładnej liczby ofiar obozu śmierci w Chełmnie nad Nerem.
Istniejące szacunki diametralnie się różnią. W 1945 roku sędzia Bednarz
przyjął liczbę zamordowanych rzędu 350 000. Z kolei podczas procesu
sądowego w Bonn, liczbę tę określono, na ponad 152 000.
Historycy określają rozmiar hitlerowskiej zbrodni na 160 000 – 200
000 pomordowanych. Do szacunków tych należy doliczyć jeszcze pewną
liczbę osób, które nie były Zydami. Wśród nich było około 4 300 Romów, a
także pewna liczba Polaków i jeńców radzieckich oraz najprawdopodobniej
82 dzieci z Lidic w Czechach.
Opracowanie: Wojciech Meixner
|
Copyright © 2008 by www.poznan.jewish.org.pl