Tożsamość poznańskich Żydów |
Autor: mgr Helena Dolata | |
30 czerwca 2008 roku obroniła pracę magisterską pod tytułem:"Tożsamość poznańskich Żydów". Praca magisterska pisana była w Zakładzie Socjologii Kultury pod kierunkiem prof. dr hab. Mariana Golki.
Panna Helenka jest częstym i mile widzianym gościem w naszej gminie.
Uczestniczyła w Szabatach i świętach, pilnie obserwując nasze życie,
zbierała materiały do swojej pracy magisterskiej, można powiedzieć że "wrosła"
w życie gminy.
W kolejnych częściach prezentujemy fragmenty pracy magisterskiej Panny Helenki.
Problematyka identyfikacji narodowej oraz postrzeganie relacji polsko-żydowskich.
Prezentowany poniżej materiał jest częścią większej całości – pracy magisterskiej napisanej w Instytucie Socjologii UAM na temat tożsamości współczesnych poznańskich Żydów. W pracy szerzej omówiona została kwestia wielokulturowości miasta Poznania, a więc współwystępowania na tej samej przestrzeni dwóch lub więcej grup społecznych o odmiennych kulturowych cechach dystynktywnych: wyglądzie zewnętrznym, języku, zachowaniu, wyznaniu, pochodzeniu, układzie wartości itd., które przyczyniają się do wzajemnego postrzegania odmienności z różnymi tego skutkami[1]. Pogłębiono temat o zagadnienie obecności przedstawicieli mniejszości narodowych we współczesnej Polsce na podstawie Narodowego Spisu Powszechnego z 2002 roku, a także ukazano genezę oraz znaczenie czynników, które miały wpływ na przybycie Żydów na polskie ziemie. Na potrzeby wspomnianej pracy przyjęta została definicja tożsamości osobistej jednostki (zespół wrodzonych cech i właściwości, które jednostka rozwija niezależnie od otoczenia w toku swojego życia) oraz tożsamości społecznej (rozwijanej przez człowieka jako członka określonej społeczności)[2]. Przyjęto, że tożsamość zawsze pojmowana jest kulturowo oraz że w procesie jej kształtowania kluczowe znaczenie mają relacje z obcymi (podtrzymywanie odrębności czy rozgraniczeń pomiędzy grupą własną a grupami obcymi)[3]. Ponadto temat został rozwinięty o zagadnienia społecznej natury obcości i dystansu społecznego. Omówione zostało także zagadnienie narodu i ojczyzny, w tym szczególnie specyfiki narodu żydowskiego jako ewenementu w historii ludzkości. Przyjęta została definicja narodu łącząca dwie koncepcje: kulturową i woluntarystyczną, a mianowicie, że narodem będzie taki zbiór osób, które uczestniczą w tej samej kulturze, ale tylko wówczas, gdy te osoby uważać będą, że należą do tego samego narodu, gdy będą stanowczo przekonane, iż z tytułu przynależności do owego zbioru mają wobec siebie pewne prawa i obowiązki[4]. Starano się także zobrazować stosunek do społeczności żydowskiej – tu analizie poddane zostało zjawisko antysemityzmu religijnego, ekonomicznego, ideologicznego, a także zatrzymano się nad przyczynami dyskryminacji dotykającej Żydów (szeroko pojętej „inności”). Badania do pracy magisterskiej przeprowadzone zostały z członkami poznańskiej filii Gmin Wyznaniowych Żydowskich uczestniczącymi w obchodach szabatów. Każdy wywiad poprzedzony został krótkim wstępem, w którym wyjaśniono rozmówcom, iż badania dotyczą szeroko pojętej tożsamości poznańskich Żydów, a cel badań jest wyłącznie naukowy. Ponadto wszyscy zostali poinformowani o poufnym charakterze badań, a więc zagwarantowano wszystkim rozmówcom, iż osoby zapoznające się z wynikami badań nie będą miały możliwości identyfikacji autorów poszczególnych wypowiedzi[5]. Na uwagę zasługuje fakt, że społeczność Żydów we współczesnym Poznaniu pozostaje jak dotąd nieodkryta. Wciąż bowiem brakuje naukowych prac poświęconych tematyce żydowskiej na miarę takich, jakie pojawiają się dzisiaj, ale traktujących niemal wyłącznie o poznańskich Żydach do czasu wybuchu II wojny światowej. O Żydach w Poznaniu mówi się niemal wyłącznie w kontekście odbudowy synagogi albo innych obiektów i są to głosy szeroko pojętych mass mediów.
[1] Golka M., Wielokulturowość miasta [w:] Pisanie miasta Czytanie miasta, red. A. Zeidler-Janiszewska, Poznań 1997, s. 172 [2] Szwed R., Tożsamość a obcość kulturowa, Lublin 2003, s. 34 [3] Bokszański Z., Stereotypy a kultura, Wrocław 1997, s. 90-95 [4] Gellner E., Narody i nacjonalizm, Warszawa 1991, s. 15 [5] Babbie E., Badania społeczne w praktyce, Warszawa 2004, s. 518
Najszerszą definicją bycia Żydem jest z pewnością definicja państwowa, sformułowana w 1948 roku (tzw. Prawo Powrotu), bowiem głównym celem jej wprowadzenia było zapewnienie schronienia w Izraelu wszystkim tym, którzy przeżyli Holocaust. Na mocy tej definicji prawo powrotu przysługiwało każdemu, kto był lub mógł być prześladowany i posłany do obozu zagłady. Zatem przyjęto w niej kryteria obowiązujące w hitlerowskiej Rzeszy: wystarczy, że choć jeden z dziadków (ze strony ojca lub matki) był Żydem[1]. Tymczasem w środowisku ortodoksyjnych Żydów obowiązuje generalna zasada mówiąca, że każde dziecko urodzone z żydowskiej matki jest Żydem (wykładnia matriarchalna). Poznańscy Żydzi pytani o pochodzenie odpowiadali często podkreślając status własnej matki, gdyż większości rozmówców to właśnie matki przekazały żydostwo, podczas gdy ojcowie byli bądź chrześcijanami, bądź ateistami. Jeden spośród rozmówców pochodzi z czysto żydowskiego domu, w którym zarówno ojciec, jak i matka byli zdeklarowanymi Żydami: rodzina jest pochodzenia żydowskiego. Wszyscy, i mama i… ze strony mamy wszyscy, ze strony ojca też wszyscy Żydzi (W6)[2]. Jednakże (co warte uwagi), osoba ta wychowywała się za granicą, w mieście słynącym z przewagi liczebnej Żydów....... ...........Dla nich sama możliwość uczestnictwa w szabatach jest już wartością. Należy pamiętać bowiem o tym, że poznańska filia Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich istnieje dopiero 10 lat i dopiero od tego momentu poznańscy Żydzi zaczęli mieć okazję do kultywowania w jakiś sposób swojej żydowskości. Wcześniej, zanim powstała gmina, poznańscy Żydzi kontakt z obyczajami judaistycznymi mieli w rodzinnych domach, z tym, że w środowisku rodzinnym dane im było poznać zaledwie strzępy żydowskich rytuałów: mama nie chodziła do synagogi (…) to [kultywowanie tradycji żydowskich] uległo jakoś rozluźnieniu. Wpłynęły na to też warunki, bo stale się trzeba było ukrywać z tym pochodzeniem żydowskim (W2). Większość Żydów wspomina, że w ich rodzinnych domach obyczaje żydowskie się mieszały z tymi katolickimi, chrześcijańskimi (W4), że jak były święta katolickie, to była ryba, jak była pascha, to była maca (W1). Jednocześnie mają oni świadomość, że na taką sytuację wpłynęły obawy dorosłych – ich rodziców i dziadków – o prześladowanie z powodu przynależności do mniejszości żydowskiej. W tych działaniach chodziło przede wszystkim o to, by ich dzieci dostawały prezenty, w tym samym momencie, w którym otrzymują je dzieci katolickie stanowiące w Polsce zawsze większość: gwiazdkę mieliśmy, ale to dla dzieci bardziej (W3). Sytuacja zmieniła się, gdy ci Żydzi wyprowadzili się ze swoich domów i po pewnym czasie zaczęli odczuwać brak tych specyficznych obyczajów: w Poznaniu nie było żadnej gminy, a to tak narastało i spotykaliśmy się w czasie świąt prywatnie, w domach swoich. U mnie na przykład była Chanuka albo nowy rok (W3). Wówczas w Poznaniu można powiedzieć, że takie podziemie funkcjonowało: grupki Żydów się zbierały w mieszkaniach, obchodziły szabat (W2). Diametralna zmiana nastąpiła wraz z utworzeniem gminy w Poznaniu. Wtedy Żydzi przestali się ukrywać, zaczęli powracać do tradycji nie tak dobrze im znanej, gdyż zaledwie we fragmentach zapamiętanej z dzieciństwa. Gmina przyjęła na siebie obowiązki religijne należące zwyczajowo do rodziny, w tym przede wszystkim organizację obchodów szabatów i innych świąt żydowskich: właściwie cały judaizm opiera się na tym, że szabat nie odprawia się normalnie w gminie, tylko każda rodzina u siebie w domu zapala świece szabatowe i tam się modlą. To jest właściwie religia taka rodzinna (W2). Życie religijne Żydów toczy się niemal wyłącznie wokół sobotnich szabatów i pozostałych świąt organizowanych w poznańskiej gminie. Pomimo wieloletniego współżycia Polaków i Żydów na polskiej ziemi wydaje się, że Polacy wciąż traktują Żydów jak obcych, mniejszość narodową, podobnie do niemieckiej czy rosyjskiej, mającą swoją prawowitą ojczyznę. To podejście nasiliło się ze względu na istnienie od kilkudziesięciu lat państwa Izrael – kraju, którego obywatelstwo otrzymać ma prawo każdy Żyd tylko dlatego, że jest Żydem. Tymczasem poznańscy Żydzi to w ogromnej większości potomkowie polskich Żydów, tych, którzy przez wiele set lat zamieszkiwali ten kraj pospołu z Polakami, dla których Polska zawsze była jedyną ojczyzną. Zadając pytanie poznańskim Żydom o to, kim bardziej się czują: Żydami czy Polakami dokonujemy swoistego faux pas. To tak, jak gdyby kazać wybrać przeciętnemu Polakowi, praktykującemu katolikowi, czy bardziej czuje się Polakiem czy katolikiem. Poznańscy Żydzi udzielając odpowiedzi na to pytanie byli zdecydowanie jednomyślni: my tutaj wszyscy jesteśmy polskimi Żydami (W2), to się człowiek czuje taki na pół: Żydem i Polakiem, Polakiem i Żydem (…) jestem dumny, że jestem Polakiem i jestem dumny (…), że jestem Żydem (…) ja jestem polskim Żydem (W1), ja się czuję Żydem polskim. Żydem polskim, to zaznaczam i to ma swoje znaczenie (W4), czy Polakami, czy Żydami? Ja myślę, że na równi, po prostu: jestem Polką, jestem Żydówką (W5), trudno mi to rozgraniczyć (W6). Tym, co odróżnia te wypowiedzi, to fakt, że dla jednych przywiązanie do żydostwa jest naturalne, dla innych – przywiązanie do kraju polskiego nie wymaga specjalnego tłumaczenia. Motywy przywoływane dla tłumaczenia takiego stanu rzeczy także się różniły: powiązania z Polską raz z racji ojca Polaka, a dwa, że jednak żyłem w Polsce (W2), jeżeli moim językiem jest język polski, to trudno, żebym ja był (…) jakimś innym Żydem (W3), [jestem] zakorzeniony w tej [polskiej] ziemi (…), ja jestem u siebie (…), ja jestem w moim kraju (W4), obywatel i narodowość. To są dwie różne rzeczy. Można być obywatelem tego kraju, obojętnie jakiej narodowości [tu: żydowskiej]. Ale jeżeli ty jesteś obywatelem tego kraju [tu: Polski], to ten kraj jest ważny dla ciebie. Ale ty możesz być innej narodowości. Ty możesz być Żydem, Cyganem, Ormianinem, Rosjaninem, Białorusinem, Niemcem, ale to jest twój kraj. Ty jesteś obywatelem tego kraju (W6). Poznańskim Żydom, podobnie jak wielu innym Żydom mieszkającym z dziada pradziada w jakimś kraju, trudno opowiedzieć się bądź po stronie religii, bądź kraju w którym mieszkają, i który uznają za swoją ojczyznę. Natomiast Polacy, podejrzliwi w stosunku do wszystkich tych, którzy okazują w jakiś sposób swoją odmienność, często w rozmowach proszą o ustosunkowanie się do tej właśnie kwestii. Dlatego bycie Polakiem nie jest łatwe, bycie Żydem to jest nieszczęście, ale bycie jednym i drugim, to jest totalne nieszczęście, nieszczęście nad nieszczęściami. [Bo] cały czas musimy udowadniać prawdziwość naszych uczuć, (…) my cały czas musimy się z miłości do tego kraju tłumaczyć[1]. Wśród poznańskich Żydów tylko jeden urodził się i mieszka do dzisiaj w Poznaniu. Jego rodzina osiedliła się w Poznaniu cztery lata przed wybuchem II wojny światowej, podczas której „na aryjskich papierach” ukrywali się w tym mieście. Gdy w gminie pada pytanie o poznańskich Żydów, wszyscy wskazują na jedną osobę – jedyne dziecko żydowskie, które przeżyło Holocaust w Poznaniu: moja matka, Żydówka, przyjechała tutaj z Olsztyna, tu nikt nie wiedział, że jesteśmy Żydami. Tu przeżyłem wojnę (…) To wszystko dlatego, że Niemcy nie sprawdzili, nie zauważyli, że moja matka ma żydowskie imię, nazwisko. Bo gdyby się dowiedzieli, to nie byłoby mnie dzisiaj (W2). Pozostali członkowie poznańskiej gminy tworzą wielobarwną mozaikę różnych stron i Polski, i świata. Spośród rozmówców troje przybyło do Poznania spoza granic Polski. Nie zawsze można uzyskać odpowiedź na pytanie dlaczego akurat Polska. W sytuacji, gdzie po II wojnie światowej wiele rodzin zmuszonych było do migracji, poznańscy Żydzi nie mieli możliwości wyboru, gdyż byli wówczas dziećmi i o zmianie miejsca zamieszkania decydowali starsi.
|
Copyright © 2008 by www.poznan.jewish.org.pl