10 lipca 1941 r. w Jedwabnem grupa polskiej ludności
zamordowała z inspiracji Niemców co najmniej 340 żydowskich sąsiadów. Większość
z nich - kobiety, mężczyźni i dzieci - została po zamknięciu w stodole spalona
żywcem. Do pogromów doszło też m.in. w Radziłowie i Wąsoszu.
Na terenie Białostocczyzny, po
wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej w czerwcu 1941 roku i zajęciu przez Niemców
terenów okupowanych dotąd przez Sowietów, doszło - jak ocenia IPN - do ok. 30
wystąpień antyżydowskich. W zależności od różnych źródeł, liczba miejscowości w
północno-wschodniej Polsce, gdzie doszło do pogromów Żydów jest różna -
poinformował IPN w Białymstoku. Liczba ta zależy również od obszaru i czasu,
oraz samej definicji pogromu.
Anna Pyżewska z białostockiego
oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, autorka i współautorka publikacji IPN
poświęconych tej tematyce, przywołuje dane dwóch autorów. Prof. Andrzej
Żbikowski z Żydowskiego Instytutu Historycznego podaje, iż między 22 czerwca a
połową września 1941 r., na terenie tzw. Bezirk Bialystok, czyli okręgu
białostockiego utworzonego latem 1941 r. przez okupacyjne władze niemieckie, do
wystąpień antyżydowskich doszło w 29 miejscowościach. Na terenie całej tzw.
Zachodniej Białorusi (czyli z uwzględnieniem terenów przyszłego Bezirk
Bialystok) takich miejscowości było, według tego badacza, 67.
Dziennikarka Anna Bikont, autorka
książki "My z Jedwabnego", podaje, że w Łomżyńskiem i na Białostocczyźnie
doszło do wystąpień przeciwko żydowskim sąsiadom w 24 miejscowościach. Z
wydanych w 2002 r. przez IPN dwóch tomów publikacji pt. "Wokół
Jedwabnego" wynika, że latem 1941 r. na terenie obecnego woj. podlaskiego
doszło w sumie do 22 antyżydowskich wystąpień ludności.
Historycy IPN podkreślają, że tło
tych pogromów nie jest do końca jednoznaczne. "Badania wskazują, że w
pierwszym okresie powodem mordów na Żydach była chęć odwetu za krzywdy –
zarówno te rzeczywiste, jak i urojone – jakich polska społeczność doznała ze
strony Żydów w okresie okupacji sowieckiej. W następnej kolejności pogromy były
inspirowane przez stronę niemiecką. Jednocześnie w obu przypadkach do ekscesów
przeciwko Żydom przyłączały się elementy kryminalne, dla których była to głównie
okazja do rabunku, grabieży, a nawet załatwienia porachunków, nierzadko jeszcze
sprzed wojny" - dodała Pyżewska.
Najgłośniejszą sprawą, która
wywołała szeroką dyskusję nie tylko w Polsce, była zbrodnia z 10 lipca 1941 r.
w Jedwabnem. Dyskusja rozgorzała po publikacji w 2000 roku książki Jana Tomasza
Grossa "Sąsiedzi", w której napisał on, że polscy sąsiedzi
zamordowali w Jedwabnem 1,6 tys. Żydów.
W toku śledztwa IPN ustalił, że
mordu co najmniej 340 Żydów (300 spalono żywcem w stodole, a co najmniej 40
innych zabito wcześniej w nieustalony sposób) dokonała ok. 40-osobowa grupa
polskiej cywilnej ludności, która miała w nim "rolę decydującą", ale
inspiratorami byli Niemcy, choć ich roli do końca nie dało się ustalić. W 2003
r. Instytut umorzył śledztwo dot. zbrodni w Jedwabnem, a powodem było to, iż
nie udało się znaleźć wystarczających dowodów na udział osób innych niż
osądzone już po II wojnie światowej.
W toku wszczętego wówczas
śledztwa IPN ustalił, że mordu co najmniej 340 Żydów (300 spalono żywcem w stodole,
a co najmniej 40 innych zabito wcześniej w nieustalony sposób) dokonała ok.
40-osobowa grupa polskiej cywilnej ludności, która miała w nim "rolę
decydującą", ale inspiratorami byli Niemcy, choć ich roli do końca nie
dało się ustalić.
Żydów najpierw zgromadzono na
miejskim rynku. Grupę mężczyzn zmuszono do rozbicia pomnika Lenina, który stał
poza rynkiem na skwerku, znajdującym się przy drodze wiodącej w kierunku Wizny.
Następnie, około południa, Żydom kazano dźwigać fragment rozbitego popiersia na
rynek, a stamtąd zanieść do stodoły na skraju miasteczka, na drewnianych
noszach. Grupa ta mogła liczyć około 40-50 osób. Ofiary z tej grupy zgładzono w
nieustalony sposób, a ciała wrzucono do grobu wykopanego wewnątrz stodoły. Na
zwłoki w grobie wrzucono części rozbitego popiersia Lenina. Potem grupę co
najmniej 300 osób, kobiet i mężczyzn w różnym wieku, po zamknięciu w stodole,
spalono żywcem, przy czym - jak podawał IPN - "dokonywano uprzednio także
pojedynczych zabójstw w bliżej nieustalonych okolicznościach".
W 2003 r. Instytut umorzył
śledztwo dot. zbrodni w Jedwabnem, a powodem było to, iż nie udało się znaleźć
wystarczających dowodów na udział osób innych niż osądzone już po II wojnie
światowej.
W marcu 2016 roku pion śledczy
oddziału IPN w Białymstoku umorzył śledztwo dotyczące mordu Żydów w Wąsoszu z
powodu niewykrycia sprawców. Jak poinformował szef pionu śledczego IPN w
Białymstoku prok. Janusz Romańczuk, śledztwo dotyczyło nazistowskiej zbrodni
wojennej ludobójstwa, popełnionej 5-6 lipca 1941 r. w Wąsoszu (dawne
województwo białostockie, obecnie podlaskie). Chodziło o dokonanie zabójstw
"nie mniej niż 70 osób narodowości żydowskiej", które zostały
zastrzelone lub zamordowane przy użyciu noży, siekier, kołków lub innych
podobnych narzędzi.
Białostocki IPN prowadził też
sprawy mordów Żydów w Radziłowie, Szczuczynie oraz mordu żydowskich kobiet w
okolicach wsi Bzury. One również zostały umorzone. Powody był podobne: albo w
ogóle nie udało się ustalić sprawców albo nie udało się ustalić sprawców innych
niż ci, którzy po wojnie byli za te zbrodnie osądzeni.
W przypadku Radziłowa śledztwo
dotyczyło masowego zabójstwa, dokonanego 7 lipca 1941 roku, ok. 500 osób
narodowości żydowskiej. Część z nich została zastrzelona, ale większość spalona
w stodole. W kolejnych dniach, do 10 lipca, dokonywane były zabójstwa
pozostałych ofiar, które zostały zastrzelone w nieustalony sposób.
W śledztwie dotyczącym Szczuczyna
IPN próbował wyjaśnić okoliczności rozstrzelania w lipcu 1941 roku ok. 600 osób
narodowości żydowskiej. Prokuratorzy badali też wątek działalności getta w tym
mieście - chodziło o stworzenie tam przez Niemców tragicznych warunków życia
ludności żydowskiej, grożących biologicznym wyniszczeniem ok. 2 tys. Żydów tam
przebywających.
Anna Pyżewska podkreśla, że choć
generalnie problematyka pogromów została już - jak to określiła - "nieźle
rozpoznana", to jednak wiele kwestii i wątków wymaga jeszcze
uszczegółowienia. "Mimo wielu podobieństw, w różnych miejscowościach
pogromy przebiegały nieco inaczej. Odmienny był stopień udziału w nich zarówno
ludności polskiej, jak i Niemców oraz związana z tym kwestia inspirowania
ekscesów antyżydowskich. Inne były liczby ofiar czy sam przebieg zajść" -
powiedziała.
Zaznaczyła również, że w
zależności od zdefiniowania pojęcia "pogrom" nie do końca czasem
wiadomo, czy w danej miejscowości doszło do pogromu czy też np. do napaści na
tle rabunkowym lub - jak to ujęła - "zajścia związanego z wycofywaniem się
władz sowieckich, a brakiem ustabilizowania władzy kolejnego okupanta".
"Już tych kilka
zasygnalizowanych problemów wskazuje na konieczność pogłębienia badań, choć –
jak wskazuje praktyka - w wielu przypadkach uzyskanie pełnego obrazu mających
miejsce wydarzeń uniemożliwi uboga baza źródłowa" - mówi Pyżewska.
Podkreśla przy tym, że niewątpliwie bardzo by się przydało popularnonaukowe
opracowanie tego tematu. Chodzi o to, by było dostępne i zrozumiałe dla
przeciętnego czytelnika, któremu trudno jest przebrnąć przez fachowe i rozległe
opracowania, jak np. publikację IPN z 2002 r. pt. "Wokół Jedwabnego".
"Wokół Jedwabnego" to
dwa tomy, każdy liczący ponad 1,5 tys. stron - ze studiami historycznymi i
dokumentami, m.in. poprzednich postępowań w sprawie zbrodni w Jedwabnem. Są
artykuły historyków i prawników przedstawiające problematykę zbrodni
popełnionych na ludności żydowskiej w Jedwabnem i innych miejscowościach na
Białostocczyźnie latem 1941 r. z uwzględnieniem szerszego tła historycznego. Są
też opublikowane dokumenty z archiwów polskich i zagranicznych mające znaczenie
w wyjaśnianiu genezy, okoliczności czy przebiegu zdarzeń, jak też akta procesów
karnych, które odbyły się przed komunistycznym wymiarem sprawiedliwości w
latach 40. ubiegłego wieku.
W archiwach IPN jest
udokumentowanych kilkadziesiąt przypadków skazania po wojnie Polaków za
zabójstwa Żydów w czasie wojny. (PAP)
kow/ rof/ ls/
zrodlo: dzieje.pl
|