Rabin, lekarz, nauczyciel. Do założonej przez niego na początku XX wieku
w Sokołowie Podlaskim jesziwy przyjeżdżali uczniowie z całej Polski.
Wojny nie przetrwały nie tylko jego rękopisy, ale również pamięć o nim.
Dziś w dawnym sokołowskim domu Icchaka Zeliga Morgensterna znajduje się
restauracja i klub fitness. Icchak Zelig Morgenstern urodził się w Kocku w 1866 roku. Jego ojcem był
Chaim Izrael z Pilawy, syn Dovida z Kocka, wnuk znanego kockiego rabina
- Menachema Mendla Morgensterna.
Jego matka była córką Zeliga Frankla, znanego chasyda z
Kocka. Icchak Zelig miał sześcioro rodzeństwa. Nauki pobierał w kockim
beit midraszu, gdzie duże znaczenie miał wpływ jego ojca, dziadka oraz
chasydów z pokolenia jego pradziadka. To tu nauczył się rozumienia Tory i
chasydyzmu.
Już w młodości dał się poznać jako człowiek odważny, o ciętym dowcipie
oraz niezwykłej inteligencji. Wyróżniał się też doskonałą pamięcią. Był
pracowity, chętnie się uczył i wytrwale studiował Torę. Będąc już w
podeszłym wieku przyznał, że w jego młodości były dwie rzeczy, których
żałuje. Gdy był chłopcem, ojciec egzaminował go i jego starszego brata
każdego dnia z dwóch stron Gemary. Jeżeli dobrze odpowiadali na pytania,
otrzymywali 20 kopiejek. Trwało to przez jakiś czas, aż ojciec
postanowił dać im nowe zadanie. Chciał, aby poznali Tosafot1 na równi z
Gemarą2. Icchak Zelig zaprotestował przeciwko tym dodatkowym wymaganiom,
uważając, że to zbyt szybkie tempo nauki dla kogoś w tak młodym wieku.
To była właśnie jedna z tych rzeczy, których później żałował.
Kolejnym powodem wyrzutów sumienia było
to, że nie pobierał nauki pod okiem swego stryjecznego dziadka Awnei
Nezera z Sochaczewa. Chociaż bardzo o tym marzył, wciąż pojawiały się
przeszkody, uniemożliwiające realizację tych planów.
Gdy Icchak
Zelig skończył szesnaście lat, ożenił się z Chają Hindą, córką bogatego
chasyda Mordechaja Szejnfelda z Pińczowa, związanego z chasydami z Góry
Kalwarii. Warto wspomnieć, że założyciel tej grupy chasydów, Icchak Meir
Rothenberg Alter, był uczniem Menachema Mendla Morgensterna i nawet
ożenił się z jego siostrą. Icchak Zelig i jego żona mieli 11 dzieci.
Jeden z ich synów, Benjamin, był rabinem w Sterdyni niedaleko Sokołowa
Podlaskiego. Nazywano go sokołowskim Rebbe, gdy trafił do warszawskiego
getta. Zginął w obozie na Majdanku. Ich wnuk, rabin Mendel Morgenstern,
obecny rabin sokołowski, mieszka teraz z Bnei Brak w Izraelu. Ma ponad
90 lat. Z całej rodziny wojnę przeżył jedynie on, jego siostra Perla
oraz kilkoro kuzynów.
Po ślubie bogaty teść Icchaka Zeliga
wspierał go hojnie, aby mógł poświęcić się studiowaniu Tory, jednak
Morgenstern nie był najwyraźniej zadowolony z życia w Pińczowie,
ponieważ wkrótce powrócił do Kocka, aby być blisko swojego ojca. W 1888
roku, kiedy jego ojciec przeniósł się do Pilawy w okręgu lubelskim,
Icchak Zelig podążył za nim i pozostał przy jego boku przez całe 11 lat
jego pobytu tam. Przyznawał później, że te lata były najszczęśliwsze w
jego życiu. To właśnie w Pilawie ukształtowała się i rozwinęła jego
duchowość, a osobowość dojrzała do stania się kimś wyjątkowym w świecie
chasydzkim.
Morgenstern zyskał wiele na bliskim związku z
chasydami z Kocka, wzniosłymi ludźmi uczonymi w Torze. Pośród nich byli
przecież najwięksi znawcy Tory w Polsce. Nauczali oni w beit midraszu w
Pilawie. W ten sposób kocki chasydyzm przeniósł się do Pilawy. Tamtejszy
rabin przyciągał bowiem do siebie nie tylko młodych ludzi ze swego
miasta, ale również wielu spośród starszych kockich chasydów.
Mimo
że Icchak Zelig był wciąż młodym mężczyzną, stał się powiernikiem swego
ojca we wszystkich ważnych sprawach, którymi rabin się zajmował. Icchak
Zelig odgrywał ważną rolę w sprawowaniu funkcji przez swego ojca oraz
sprawach gminy żydowskich z Pilawie tak długo, jak tam mieszkał. On to
właśnie dokonał transkrypcji wielu Divrei Tora3 swego ojca, włączając w
to pamflet "Szalom Jeruszalaim" napisany przez Pilawskiego Rebbe w celu
promowania osiedlania się Żydów w Ziemi Świętej. Rabin Chaim Izrael z
Pilawy pałał silną miłością do Erec Izrael. Wykorzystywał ogromne ilości
czasu i energii, poświęcając się tej sprawie, przekonany, że zgodnie z
kabałą, helachą i zasadami chasydyzmu zbawienie będzie przyspieszone,
kiedy Żydzi odkupią Erec Izrael z rąk nie-Żydów i doprowadzą do
pojawienia się tam żydowskich osadników.
Pamflet "Szalom
Jeruszalaim" został opublikowany jeszcze przed pojawieniem się
świeckiego syjonizmu, który rozpoczął się w 1891 roku. Idee w nim
zawarte stanowiły nowość w tamtych czasach w świecie chasydyzmu. Kockie
tradycje podkreślały przecież osobistą świętość i czystość charakteru;
nie spodziewano się zatem, że wnuk kockiego rabina opublikuje pamflet
wzywający Żydów do przeniesienia się do Erec Izrael. Jednakże, jak jego
syn Icchak Zelig wyjaśnił że, to nie tylko abstrakcyjna ideologia, którą
Pilawski Rebbe chciał promować, ale rzeczywista alija grup tysięcy
bogobojnych chasydów, którzy uprawialiby ziemię w Erec Izrael w
braterstwie. Będą dzięki temu mogli wykonać micwy4 odnoszące się do
ziemi, takie jak terumos umaasros, leket, shikcha, pe-ah, kelayim i
shemitta. Zauważył, że może to doprowadzić do przyjścia Mesjasza.
Niestety,
pilawski rabin spotkał się z dużym oporem i pewnymi przeszkodami, które
spowodowały, że nigdy nie zobaczył realizacji swoich marzeń. Po wielu
tragediach, które go spotkały przerwał swoją pracę zachęcającą do aliji,
twierdząc, że jego przekonania nie były złe, ale swojej pracy nie może
już kontynuować.
W 1899 Icchak Zelig miał 33 lata. Zaproponowano
mu zostanie rabinem w Sokołowie Podlaskim, mieście położonym niedaleko
Siedlec, 12 mil od rzeki Bug, która stanowiła wówczas naturalną granicę
między Polską a Litwą. Jego ojciec już od dawna widział go jako dobrego
kandydata na rabina, jednak nie odpowiadały mu różne oferty składane
przez przewodniczących poszczególnych gmin. Pewnego dnia u Chaima
Izraela zjawiła się delegacja z Sokołowa z prośbą, aby został rabinem w
ich mieście. Wtedy on zaproponował delegacji swojego syna Icchaka Zeliga
na to stanowisko. Uważał, że będzie on tam pasował idealnie. Zastrzegł
jednak, że będzie mógł on rozpocząć swoją pracę jako rabin dopiero po
kilku miesiącach. Sokołowianie zgodzili się na to.
Te kilka
miesięcy było potrzebnych przyszłemu rabinowi do opanowania języka
rosyjskiego i otrzymania pozwolenia od rządu na bycie rabinem, co było
wtedy wymagane przez carski reżim. Zanim to nie nastąpiło Icchak Zelig
postanowił nie dać rosyjskiej władzy żadnego pretekstu do ewentualnej
odmowy.
11 dnia miesiąca Tevet 5660 roku (1900r.) Icchak Zelig
Morgenstern objął urząd rabina w Sokołowie. W mieście powitano go
kabbalas panim5. Uroczysta procesja wozów wiozących dystyngowanych
chasydów i ważnych mieszkańców przybyła na jego powitanie. Woźnice
powozili końmi udekorowanymi dzwonkami na cześć tego wydarzenia, a tłum
śpiewał radośnie "Shirulo zamru lo sichu b'chol nifla 'osav"6.
Policjanci w białych rękawiczkach utrzymywali tłum w porządku i byli
zaskoczeni, gdy usłyszeli, że nowy, młody rabin pozdrawia gubernatora
płynnie po rosyjsku. Wszyscy mieszkańcy miasta i goście życzyli mu Mazal
Tow, pośród nich chasydzi z Kocka i Góry Kalwarii. Od tego dnia rabin
Icchak Zelig Morgenstern rozpoczął swoją prawie czterdziestoletnią pracę
w Sokołowie, dzięki czemu miasto stało się znane w świecie chasydyzmu.
Młody
rabin wyróżniał się znajomością Tory, którą studiował dzień i noc. Od
razu założył też jesziwę Beis Israel, gdzie uczyli się najlepsi studenci
z Polski. Zachęcał ich do pogłębiania swojej wiedzy, a nawet tego, by
sprawdzali go podczas sziuru8, niezadowolony, gdy z szacunku słuchali go
biernie. Kochał swoich studentów bardzo i starał się wydobyć z nich ich
pozytywne cechy. - Mój dziadek miał wielu uczniów i naśladowców -
wspominała Perla Newman, wnuczka Icchaka Zeliga Morgensterna. - Zawsze
prowadził otwarty dom, starając się pomóc tak wielu ludziom jak to było
możliwe. Przyjeżdżali do niego z bardzo daleka, pytając o radę, prosząc o
rozwiązanie problemu lub po to, by złożyć hołd wspaniałemu rabinowi.
Perla zapamiętała setki uczniów
przyjeżdżających podczas świąt, aby spędzić je z rabinem w jego
jesziwie. - Podczas kolacji sederowej około trzystu mężczyzn siedziało w
jednym pokoju, podczas gdy kobiety i dzieci znajdowały się w drugim.
Pamiętam podniecenie i zdenerwowanie jakie ogarniało mnie, moją matkę i
siostry, gdy słuchałyśmy dwóch moich młodszych braci, którzy mówili Ma
Nishtana9. Miałyśmy nadzieję, że dobrze im pójdzie i nie pomylą się
przed dziadkiem. Poczucie ulgi przyszło, gdy skończyli.
Gdy
Icchak Zelig Morgenstern obejmował swój urząd w Sokołowie mieszkało tam
około 1200 rodzin żydowskich. Ci, którzy pamiętali tamte czasy
wspominali, że do czasu jego kadencji żaden rabin w Sokołowie nie był w
stanie utrzymać stanowiska na długo z powodu konfliktów i nieporozumień,
które nieodmiennie pojawiały się w tak zróżnicowanej społeczności.
Rabin Icchak Zelig był jednak w stanie spokojnie rozmawiać ze
wszystkimi. Nigdy nie zrobił nic, aby komukolwiek się przypodobać, nawet
najważniejszej osobistości.
Kiedy w 1905 roku zmarł Pilawski
Rebbe, większość chasydów kockich uznała Icchaka Zeliga za dziedzica
kockiej dynastii. Płomień miłości do Erec Izrael, który rozniecił w jego
sercu ojciec, spowodował, że Icchak Zelig zamierzał kontynuować jego
pracę na tym polu. On również podejmował kroki w celu zachęcenia do
aliji. Jego działania nie przyniosły jednak zbyt dużych efektów. Miał
cięty język, był elokwentny i wygłaszał pełne pasji przemowy na
pierwszym Knessia Gedola (Wielkim Zgromadzeniu) Agudat Izrael w Wiedniu w
1923 roku, oraz na drugim w 1929 roku. W 1924 roku wszedł w skład
europejskiej delegacji, która wizytowała Erec Izrael w celu zbadania
sytuacji tamtejszej społeczności. Jednym z celów wizyty było też
zażegnanie sporu między Josefem Chaimem Sonnenfeldem i innymi
tamtejszymi rabinami, co się nie powiodło, ale w rezultacie narodziła
się przyjaźń między Sonnenfeldem, a sokołowskim rabinem. Wraz z
Abrahamem Mordechajem Alterem (zwanym Imrei Emes) i rabinem Herszlem
Henochem Lewinem z Będzina rabin Icchak Zelig przyjechał do Erec Izrael
pod koniec zimy 1924 r. Wywarło to na nim ogromny wpływ, który odczuwał
do końca życia. Nigdy nie przestał wychwalać świętości Erec Izrael i
podkreślał jak wielkim zaszczytem było dla niego móc tam przebywać.
Icchak
Zelig Morgenstern praktykował również medycynę. Okazuje się jednak, że
nigdy nie skończył żadnych studiów w tym kierunku. Skąd więc ta wiedza? -
Mój dziadek nauczył się medycyny od jednego z uczniów swojej Jesziwy,
który był doktorem - wspomina rabin Mendel Morgenstern. - Dziadek
kształcił go w zakresie Talmudu i Tory, on zaś uczył mojego dziadka
medycyny.
Rabin Morgenstern zwykle stawiał trafne diagnozy, a jego recepty były respektowane w tutejszych aptekach.
-
Mój ojciec opowiedział mi tę historię kilka miesięcy przed śmiercią -
mówi mieszkająca w Izraelu Eti Sender, której rodzice pochodzili z
Sokołowa. - Jego ojciec zachorował i wysłał swoją żonę po receptę do
rabina. Ten wypisał receptę, z którą babcia udała się do apteki. Okazało
się jednak, że lekarstwo jest zbyt drogie. Wróciła więc do rabina,
prosząc o przepisanie czegoś tańszego. Ten polecił jej, aby poszła znów
do apteki z tą samą receptą. Tak też zrobiła. Idąc, znalazła na chodniku
pewną sumę pieniędzy. Gdy je podniosła, podeszła do niej Polka, mówiąc,
że przed chwilą zgubiła tu pieniądze. Babcia poprosiła ją o podanie
dokładnej kwoty. Tyle też dała jej z tych znalezionych pieniędzy.
Reszta, która jej została wystarczyła akurat na zakup lekarstwa dla
dziadka.
W 1939 roku rabin był już starszym, schorowanym
człowiekiem. Z tego powodu przebywał w Otwocku10. Gdy niemiecka
artyleria zaatakowała jego miasto i przejęła w nim władzę, był
zdruzgotany tymi strasznymi wiadomościami oraz tragicznym losem Żydów.
Podobno, gdy podczas kolacji wypadł mu z ręki kieliszek z winem, które
rozlało się po stole, stwierdził, że to znak, iż jego syn został
zamordowany. I rzeczywiście Jakob Mendel Morgenstern, będący rabinem w
Węgrowie, wkrótce po wkroczeniu nazistów na te tereny został zmuszony do
sprzątania głównego placu w mieście. Podczas tej akcji jego oraz
towarzyszących mu Żydów zamordowano. Śmierć syna całkowicie pogorszyła
stan Icchaka Zeliga Morgensterna. W dniu 3 Cheszvan 5700 (1939) roku
jego dusza wróciła do Stwórcy. Z wielką trudnością udało się bliskim mu
chasydom doprowadzić do pochowania go na żydowskim cmentarzu w
Warszawie11.
Mimo że Icchak Zelig Morgenstern był płodnym
pisarzem, większość jego rękopisów zginęła w czasie wojny. Podczas
pobytu w Otwocku rabin rozmawiał ze swoim wnukiem o zbliżającej się
wojnie. Ze łzami w oczach zapytał: "Co stanie się z tymi wszystkimi
rękopisami, którym poświęciłem każdą wolną chwilę mojego życia? Czy to
wszystko teraz pójdzie na marne?" Wręczył wnukowi list do swego syna
Benjamina, w którym prosił go o schowanie rękopisów w bezpiecznym
miejscu. Spełniono jego prośbę, ale nie uchroniło to dokumentów przed
zniszczeniem. W ścianę, w której zamurowano połowę rękopisów, trafiła
bomba. Resztę dokumentów zniszczył.....cukier.
- Mniej więcej dwa tygodnie po rozpoczęciu wojny Niemcy zdecydowali
przejąć budynek sokołowskiej jesziwy na własny użytek - wspominała Perla
Newman. - Budynek był piękny i znajdował się w jednej z najlepszych
lokalizacji miasta. Przez lata dziadek zgromadził tu prawie 40 tys.
ksiąg i rękopisów. Niemcy dali nam dwie godziny na wyniesienie
wszystkich ksiąg z budynku. Z powodu szacunku jakim mieszkańcy darzyli
Rebbe, każdy, włączając w to policjantów i strażaków, pomagał wynosić
książki. Właściciel młyna zgodził się schować je w swojej stodole, a
rękopisy zakopać wraz ze srebrami na podwórzu. W tym czasie w mieście
brakowało cukru. Właściciel młyna, myśląc, że jest sprytny, zdecydował,
że zakopie cukier razem ze srebrami i rękopisami, tak, aby mieć do niego dostęp, gdy w
mieście go zabraknie. Nie dysponowano wtedy plastikowanymi opakowaniami,
w które można by zawinąć rękopisy, więc zawinięto je w białe
prześcieradła. Gdy Niemcy utworzyli getto w Sokołowie, młyn znalazł się
poza jego obrębem. Właściciel młyna został zmuszony do przeprowadzki, co
oznaczało, że książki również musiały być przeniesione. Mozolnie
przeniesiono je na strych jednego z domów w getcie. Gdy odkopano
rękopisy, okazało się, że podczas deszczu cukier rozpuścił się i je zniszczył. Papier zamienił się w mokry cukier i nic nie udało się odzyskać.
Perla
Newman po wojnie wróciła do Sokołowa i próbowała odzyskać księgi swego
dziadka. Znalazła jedynie kilka strzępów Księgi Wyjścia. Pytała
mieszkańców, czy wiedzą co się z nimi stało i dowiedziała się, że kartki
przeznaczono na papier toaletowy, a okładki zrobione ze skóry
wykorzystano jako podeszwy do butów.
--------
Pewien bogaty człowiek,
który stracił swój majątek, przyszedł ze skargą do sokołowskiego Rebbe.
"Nie mogę zaznać spokoju" lamentował. "Nawet nie mogę zmusić się do
modlitwy w tej sytuacji". Rabin opowiedział mu historię usłyszaną od
swego dziadka. "Pewien człowiek chciał śpiewać pieśni do Haszem. Anioł
Gabriel przyszedł do niego i uderzył go w twarz. Mój dziadek, kocki
Rebbe, wyjaśnił - Czy to Niebo nie chciało słuchać jego pieśni? Czy to
jest sposób w jaki Niebo postępuje? Nie. Oni chcieli usłyszeć, jak on
śpiewa po uderzeniu w twarz. I tak samo jest z tobą" - mówił rabin
Morgenstern. "Twoje modlitwy, jako zamożnego człowieka, zostały już
usłyszane w Niebie. Teraz oni chcą usłyszeć, jak modlisz się jako
człowiek biedny".
Katarzyna Markusz
Bibliografia:
Harav Hakadosh Reb Yitzchak Zelig of Sokolov, zy''a. Aaron Perlow. Hamodia 15.10.1999, str. 54-55
She'elris Yitzchak, Mendel Morgenstern, Tel Aviv, 5749
Relacja Perli Newman spisana przez jej wnuczkę Shirę Isbee w 1988 r. (inf. wł.)
Relacja
Perli Newman złożona do Jad Waszem w sprawie nadania tytułu
Sprawiedliwych wśród Narodów Świata Kazimierzowi Miłobędzkiemu.
Relacja Eti Sender (inf. wł.)
Relacja Mendela Morgensterna (inf. wł.)
|