16 października 1810 roku zmarł rabin Nachman z Bracławia.Dla
chasydów bracławskich Nachman z Bracławia nie jest cadykiem jednym z wielu,
jest postacią absolutnie unikalną, tym, "którego płomień będzie świecił do
przyjścia Mesjasza". Czas jego ziemskiego życia był wyjątkowym okresem w
historii religii żydowskiej. Nachman jest opisywany jako ostatni z pięciu
wielkich i świętych ludzi, którzy pojawili się w historii Izraela; jego
poprzednicy to Mojżesz, Rabbi Simeon ben Jochaj, Izaak Luria i pradziad
Nachmana, Israel Baal Szem Tow. W całej historii Żydów tylko ci ludzie zostali
powszechnie uznani jako caddikej ha-dor - przywódcy duchowi swojego pokolenia.
Służba Nachmana według wierzących jego naukom jest większa niż
służba jego poprzedników, choćby z tego względu, że będzie trwać do
końca czasów. Jak wiadomo, tego typu sformułowania mają uwypuklić
mesjanistyczną wizję Nachmana w odniesieniu do niego samego. Natan,
uczeń i pomocnik Nachmana, nie przestaje dziękować Bogu za to, że
pozwolił mu żyć w czasach tak ważnych dla dalszych losów ludzkości i za
możliwość uczestniczenia w wydarzeniach, które wstrząsnęły światem,
wydarzeniach, które potem opisywał. Jego relacje z najdrobniejszych
nawet szczegółów życia Nachmana przesycone są wdzięcznością. O jego
uczniach, którzy pozostali wierni mimo kontrowersji tworzących się wokół
niego, Natan pisze:
"Błogosławieni ci, którzy pozostali i
walczyli, z wielka wytrwałością pokonywali wszelkie przeszkody, aby
dochować wierności naszemu mistrzowi, błogosławionej pamięci. Szczęśliwi
oni i wszyscy ich potomkowie i wszyscy, którzy są z Izraela, na zawsze i
na wieki."
Natan porównuje podróże swego mistrza po Ukrainie
do wędrówki Izraela po pustyni, i nigdy nie nuży go sformułowanie:
"Błogosławiony jest ten, komu dane było znać choćby maleńką cząstkę
tego, co kiedykolwiek przydarzyło się naszemu mistrzowi; wszystkie jego
działania pełne były wielce straszliwych i zadziwiających tajemnic."
Takich
stwierdzeń o wiecznej wartości i trwałym znaczeniu życia i nauczania
jednego mistrza nie znajdziemy w literaturze chasydzkiej. Nie jest to
część tradycji opowieści o caddikim, które to były właściwe wszystkim
grupom chasydzkim. Ciągłe podkreślanie, że wszystkie pokolenia, do końca
czasów, będą karmić się nauką i przykładem życia jednego szczególnego
cadyka, przechodzi wszelkie dotychczasowe twierdzenia jakiejkolwiek
szkoły chasydzkiej. To nie przypadek, że tylko w Bracławiu była
zabroniona działalność w charakterze "rebbego" po śmierci mistrza:
Nachman jest cadykiem wszystkich czasów - to oczywiste, że nikt nie
mógłby zająć jego miejsca.
Druga połowa osiemnastego stulecia
była czasem wielkich przemian w historii żydowstwa europejskiego. W tym
samym czasie, gdy zachodnie Oświecenie i emancypacja polityczna
spowodowały rewolucję w życiu Żydów w Niemczech i na Zachodzie, o wiele
większe społeczności żydowskie Europy Wschodniej, skoncentrowane w
Polsce i na Ukrainie, zostały ogarnięte odrodzeniem religijnym, nie
mniej radykalnym, lecz całkowicie innej natury.
Rok 1772 był z
pewnych powodów momentem przełomowym w historii chasydyzmu. To właśnie
we wczesnych miesiącach tego roku zostały wydane przez przywódców
społeczności Wilna i Brodów pierwsze zakazy działalności wobec chasydów.
Spowodowało to wybuch sporów, który miał zaważyć w sposób silny i
długotrwały na wewnętrznym życiu ruchu. Był to rok pierwszego rozbioru
Polski, skutkiem którego główne centra ruchu chasydzkiego musiały zostać
rozdzielone pomiędzy Rosję a Austrię. Ten rok także oglądał śmierć Dowa
Bera, Maggida z Międzyrzecza, spadkobiercy Baal Szem Towa i ostatniej
osoby, której autorytet był uznany przez większość świata chasydzkiego.
Również
w 1772 r., w Szabat, pierwszego dnia miesiąca Nisan, przyszedł na świat
Nachman, syn Simchy, znany później jako Nachman z Bracławia.
Świat,
który oglądał Nachman w pierwszych latach swojego życia, był niewiele
zmieniony przez wydarzenia tamtego czasu. Urodził się w Międzyborzu, w
domu Baal Szem Towa i w pierwotnej stolicy chasydzkiego świata, w
rodzinie, która cały czas starała się podkreślać, że jest pierwszą
rodziną w społeczności chasydzkiej. Matka Nachmana, Freige, była wnuczką
Baal Szem Towa, córką jego córki Odel. Dwaj bracia Freige - Mosze Chaim
Efraim z Sudlikowa (1737-1800) i Baruch z Międzyborza (1750-1812) byli
ważnymi przywódcami chasydów ukraińskich w ostatnich latach XVIII w.
Rodzina ojca Nachmana była niewiele mniej ważna w świecie chasydzkim niż
rodzina jego matki. Dziadek ze strony ojca, Nachman z Horodrnki, był
członkiem grupy Baal Szem Towa.
Nachman wzrastał więc, jak
widać, u samych źródeł chasydyzmu, w domu o silnych tradycjach życia
ekstatycznego. Młodość spędza na poszukiwaniach objawienia - niszczy
ciało postem, spędza godziny na modlitwie. Mimo zewnętrznych pozorów
(Nachman ukrywał przed otoczeniem swoje prawdziwe pragnienia) chłopiec
garnął się do służby bożej. W wieku 14 lat, zgodnie z panującą wśród
Żydów tradycją, żeni się i przenosi się do domu teścia, na wieś. Tam, w
zetknięciu z przyrodą, doznaje przemiany - porzuca zmaganie, które
towarzyszyło mu w zabieganiu o objawienie - teraz odnajduje Boga w
harmonii, której pełna jest przyroda, spotyka Go w każdym napotkanym
krzewie i kamieniu. Tam kształtuje się nauka o służbie bożej w
przyrodzie, która będzie mu towarzyszyć do końca życia.
Po
śmierci pierwszej żony żeni się ponownie i przenosi do Miedwiediewki,
gdzie także zaczyna głosić chętnym swoją naukę i cieszy się
zainteresowaniem. Pragnie współodczuwać z Izraelem. "Na początku -
opowiadał później - błagałem Boga, abym mógł cierpieć nędzę i ból
Izraela. Pewnego dnia przyszedł do mnie ktoś ze swoim bólem, a ja nie
cierpiałem jego bólu. Modliłem się wiec, bym cierpiał ból Izraela.
Teraz, jednak, gdy przychodzi do mnie ktoś ze swoim bólem, czuję jego
ból bardziej niż on sam. On bowiem może mieć inne myśli i zapomnieć o
bólu, a ja zaś nie."
Zanim rozpoczął działalność cadyka,
zapragnął udać się do Erec Israel (Ziemi Izraela), aby stamtąd otrzymać
błogosławieństwo i zaczerpnąć sił do dalszego nauczania ludu. Pragnął
także odwiedzić groby sławnych cadyków - Szymona ben Jochaja i Izaaka
Lurii. Podróż ta zaważyła na całym nauczaniu, jakie później głosił, i
była niewątpliwie najważniejszym wydarzeniem mistycznym w jego życiu. Z
podróżą Reb Nachmana do Erec Israel związanych jest wiele wydarzeń, do
których on sam przywiązywał wielkie znaczenie, był to rodzaj znaków,
jakie wiodły go przez cały czas podróży. Przed Nachmanem piętrzą się
trudności podczas całej jego podróży: na samym początku rodzina odradza
mu wyjazd, Nachman nie ma wystarczającej ilości pieniędzy na podróż, co
gorsza tuż przed planowanym wyjazdem umiera jego córeczka. Pragnienie i
tęsknota do Ziemi Izraela były jednak większe. "Większa część mojej
osoby już tam jest, a mniejsza ma obowiązek podążać za większą" -
powiadał.
Nachman wyrusza, jak postanowił, i jakby umyślnie
wybiera trudniejszą drogę: jedzie przez Odessę, choć wszyscy uważają tę
drogę za niebezpieczną. W Stambule musi ukrywać swoją tożsamość, gdyż
władze tureckie obawiają się szpiegów. Wybucha tam zaraza, miejscowa
gmina żydowska w obawie przed zagrożeniem francuskim zabrania Żydom
opuszczania miasta drogą morską. Nachman łamie zakaz, lecz na morzu
rozpętała się burza - on i inni pasażerowie z trudem uchodzą z życiem.
Reb Nachman mawiał:" Wiedz, że człowiek idzie przez życie po bardzo
wąskiej kładce. Najważniejsze, to się nie bać." U wybrzeży Palestyny,
koło Jaffo czekała następna trudność - Nachman otrzymuje zakaz zejścia
na ląd jako rzekomy szpieg francuski. Jednak okręt zawija szczęśliwie do
portu w Hajfie. "Nie zniechęcaj się przeszkodami, jakie napotkasz w
swojej duchowej wędrówce. Zostały tam umieszczone specjalnie, aby
wzmocnić twoje dążenie do celu. Bowiem im wspanialszy cel, tym większego
potrzeba pragnienia, by go osiągnąć" - Nachman z Bracławia był
uosobieniem swoich słów.
Odwiedza Tyberiadę, Safed, Jaffo i
wiele innych miejsc. Nie dociera jednak do Jerozolimy - w ostatniej
chwili zmienia zdanie. Do wyjazdu zmusza go wybuch epidemii w
Tyberiadzie i wieść o najeździe Napoleona na Kraj.
Po powrocie z
Erec Israel krystalizują się główne założenia nauki Nachmana. Dzięki
podróży uległ wielkiej przemianie, jak sam mówił, odnalazł w Ziemi
Izraela spokój, jakiego wcześniej nie zaznał, a także radość, które
pozwalały mu głosić zaniechanie gniewu:" Kiedy czujesz, że zaczyna cię
ogarniać gniew, powstrzymaj się. Wyobraź sobie, że wybuch gniewu już
nastąpił, a teraz czujesz się pusty. Bo oto, co się z tobą dzieje, kiedy
wybuchasz gniewem: twoja dusza opuszcza cię. Postępuj zgodnie z tą
radą, a gniew z pewnością minie.". Uczył też, że należy za wszelką cenę
porzucić smutek i przygnębienie jako źródło zła. Zalecał: "Jeżeli nie
czujesz się szczęśliwy - udawaj że jesteś. Nawet w największym smutku
przywołuj uśmiech na twarz. Działaj jak człowiek szczęśliwy. W ślad za
tym przyjdzie prawdziwa radość." Radość, którą głosił, miała wyrażać się
przez muzykę, śpiew i taniec w modlitwie - niggun.
Nachman
uważał Ziemię Izraela za coś najważniejszego, zalążek i zadatek czasów
mesjańskich, przyszłego wieku w którym wszystko będzie dobre. Jest to
miejsce, gdzie w duchowy sposób stykają się niebo i ziemia, "brama
nieba", miejsce, skąd wychodzi droga do "doskonałości wszystkich światów
i wszystkich dusz".
Przemiana, jakiej Nachman doświadczył w
Erec Israel, była tak głęboka, że nakazał uczniom spisać tylko te nauki,
które głosił po powrocie, a wygłoszone wcześniej pominąć. Rabin Nachman
z Bracławia nie został po powrocie dobrze przyjęty przez miejscowych
cadyków. Głównym zarzutem było to, że w jego nauce zauważali wpływy
sabatanizmu i frankizmu, poglądów uznanych za heretyckie. Nachman znosił
to ze spokojem, powiadając: "Jak mogliby nie kłócić się z nami?" Co
więcej, brał obelgi za błogosławieństwo: "Obelgi i zniewagi miotane
przeciw prawemu i cichemu są jak kamienie z których buduje się dom".
Coraz
większa zaciekłość oponentów Nachmana stała się nieznośna. Zmusiło go
to do opuszczenia w 1802 r. Złotopola, gdzie dotąd przebywał, i do
przeniesienia się do Bracławia.
Podobnie jak w innych odłamach
chasydzkich, jedną z najistotniejszych praktyk chasydów bracławskich
była pielgrzymka do cadyka. Nachman nie podejmował chasydów w każdy
Szabat i święto, jak zwykli to czynić inni cadycy, ale o trzech
wyznaczonych datach: Rosz Ha-Szana, Szabat Chanuki i Szawuot. W Rosz
Ha-Szana wszyscy chasydzi bracławscy mieli obowiązek odwiedzić swojego
mistrza, modlić się w jego towarzystwie i słuchać jego nauk.
Praktyka
"wyznawania" przed cadykiem, która była poprzednio obserwowana u innych
(m.in. Chaim Cheikel z Amdur i Szneor Zalman z Liady) była głównym
zwyczajem chasydów bracławskich. Posiadała dwojaki cel. Po pierwsze,
służyła jako rytuał inicjacyjny; gdy chasyd wkraczał w krąg swego nowego
mistrza, na znak przynależności miał wymienić swoje grzechy,
symbolicznie oddając je cadykowi, a ten przepisywał stosowną formę
wyrażenia skruchy, która miała służyć przemianie. Po wtóre, był to
zwyczaj stały, praktykowany okresowo, głównie w przeddzień Rosz HaSzana.
Centralny charakter tej praktyki dał chasdom bracławskim przydomek "ci,
którzy wyznają" (hebr./ jid. - vidduiniks). Na pewien czas przed
śmiercią Nachman zaniechał wysłuchiwania wyznań swoich chasydów.
Jeżeli
chodzi o rolę cadyka, Nachman głosił, że istnieje tylko jeden prawdziwy
cadyk - on sam. Co więcej, nadawał swojej osobie rolę mesjańską jako
ten, który nadaje moc odkupieńczą modlitwom społeczności. Biblijne:
"Postawiłem sobie Pana przed oczy"(Ps. 16:8) odnosi się, według tej
doktryny, do relacji chasyda w stosunku do cadyka. Wiara w cadyka jest
niezbędna, pomimo wątpliwości, które są nieuniknionym skutkiem "jego
wielkości i wywyższenia".
Nachman przejął i rozbudował luriańską
teorię wędrówki dusz. Czując bliskość swojej śmierci (wróżyła ją
długotrwała choroba), postawił przed sobą zadanie zbawienia dusz Żydów
pomordowanych przez Hajdamaków w 1768r. podczas obrony twierdzy w
pobliskim Humaniu. Wierzył bowiem, że dusze pomordowanych błądzą w
miejscu kaźni i nie będą mogły wspiąć się wzwyż zanim nie przybędzie
dusza, która będzie posiadała moc dźwignięcia ich w górę.
Dlatego przeprowadził się do Humania, gdzie wynajął mieszkanie z widokiem na cmentarz, na którym spoczywały ofiary rzezi.
Dla
uczniów Nachmana z Bracławia tak jego życie, jak i śmierć miały
znaczenie mistyczne. Uczeń Nachmana, Natan pisze o śmierci mistrza w
swojej autobiografii. Oto obszerne fragmenty rozdziału poświęconego
ostatnim dniom Nachmana:
On sam mówił do nas o tym wiele razy i
na wiele sposobów, że był bliski śmierci. Ale my, grzeszne stworzenia
którymi jesteśmy, nie mogliśmy uwierzyć, że Bóg mógłby zabrać spośród
nas to czyste światło w takim czasie. Straciliśmy tak wiele nie
akceptując bliskości jego śmierci. Jakże więcej chcielibyśmy od niego
usłyszeć, gdybyśmy tylko wiedzieli! Możemy tylko dziękować Bogu, który w
swoim miłosierdziu pozwolił nam słyszeć nauczania wystarczające, aby
pouczyć wszystkie przyszłe pokolenia ... do końca czasów.(...)
Z
pierwszym brzaskiem, kiedy inni się obudzili ...wyszedłem do mykwy
przed modlitwą tego czwartego dnia Sukkot. Po powrocie zastałem go
siedzącego na łóżku, spowitego w talit i odmawiającego modlitwy. Potem
wziął lulaw i etrog w dłonie i z modlitewnikiem ARI ZaL na kolanach
odmawiał Halel. Kiedy doszedł do Hoszanot podniósł trochę głos, aby
modlitwa mogła być słyszana w całym domu. Szczęśliwe oczy, które go
widziały, szczęśliwe uszy, które słyszały jego modlitwy, w tym dniu jego
świętego życia...(...)
Dom był wypełniony ludźmi, którzy
przyszli aby oddać mu cześć. Wtedy zobaczyli, że koniec jest bliski i
zaczęli odmawiać ma'avar yaboq, wersy, które czyta się przy śmierci
cadyka. Zdawało się, że już umarł i ludzie zaczęli płakać. Krzyknąłem:
"Mistrzu! Mistrzu! Komu nas zostawiasz?" Słyszał nasze głosy i obudził
się, odwracając twarz w naszą stronę powiedział: "Boże broń! Nie
zostawiam was!" Lecz zaraz chwilę po tym umarł i dołączył do swego ludu,
w świętości i czystości, z niezmąconym umysłem, bez najmniejszego
poruszenia, z niesamowitą i zadziwiającą akceptacją. Wszyscy ci, którzy
stali naokoło niego, między innymi przewodniczący towarzystwa
pogrzebowego, powiedzieli, że widzieli wielu, którzy odeszli świadomie i
w czysty sposób, ale nigdy nie widzieli takiej śmierci jak ta.
Teraz
wszystko jest powiedziane według naszego zrozumienia. Co do prawdziwego
znaczenia jego śmierci - nie ma słów, żeby ją opisać, ponieważ
przechodzi to wszelkie zrozumienie. Tylko ci, którzy poznali cząstkę
jego wielkości, którzy czytali jego święte księgi, czy słyszeli jego
opowieści, zdają sobie sprawę, że ta śmierć była wyjątkowa. Nigdy nie
było takiej jak ta, ani nigdy nie będzie. Jak mamy mówić? Co mamy mówić?
Co mam powiedzieć Panu, który dał mi dar bycia przy tym, kiedy jego
święta dusza odeszła? Przyszedłem na świat tylko dla tej chwili, to
wystarczy."
Prawie wszystkie z ocalałych prac literackich
zostały powierzone do napisania uczniowi Nachmana, Natanowi
Steinhartzowi. Pierwsze dzieło, zawierające nauczania teologiczne
Nachmana Likkutej Moharan (Ostroj 1806), zostało wydane w ciągu jego
życia, bez certyfikacji rabinów (haskama). Drugie dzieło, zatytułowane
Likkutej Moharan Tinjana (Mogilew 1811), pojawiło się po jego śmierci.
Opowiadania, które zaczął przekazywać w ostatnich latach życia (od
1806), zostały zebrane w dziele Sipurej Maasijot (Berdyczów 1815) i
stanowią osobną część w jego pracach. Te 13 opowiadań wydano w
dwujęzycznych edycjach: w języku jidysz z tłumaczeniem Natana na język
hebrajski. S.A. Horodecki wydał jedynie wersję hebrajską (Berlin 1922).
Tak
jego nauczania, jak i opowiadania, powinny być rozumiane jako alegorie
odnoszące się do różnych aspektów jego mesjańskiej roli jego duszy.
Rękopis jego najbardziej ezoterycznej pracy Sefer HaNisraf (Spalona
Księga) został zniszczony na polecenie Nachmana w 1808 r. Poza paroma
szczegółami jej zawartość pozostaje nieznana. Inna księga ezoteryczna
najwyraźniej przetrwała w rękopisach u chasydów bracławskich, jest to
Sefer HaGanuz (Ukryta Księga), dla której "mesjasz da interpretację".
Podobnie Megilat HaSetarim omawia porządek przyjścia Mesjasza, w którym
to porządku Nachman odgrywa, jak widać, główną rolę..
Modlitwa
była wśród chasydów bracławskich bardzo ważną praktyką nie tylko w jej
zinstytucjonalizowanej formie, ale także jako spontaniczna "rozmowa
między człowiekiem a jego Stwórcą". Natan Steinhartz wydał też obszerną
pracę zatytułowaną Likkutej Tefillot (Bracław 1821-27), w której
przetwarza opowiadanie mistrza na modlitwy.
Bracławscy chasydzi
odnieśli niewielki sukces w ciągu życia Nachmana i niewielu przyłączyło
się do ruchu, wielu natomiast odeszło. Do śmierci Nachmana na Podolu i
na Ukrainie było może kilkuset chasydów, którzy w większości byli
biedni, a wielu z nich zajmowało się drobnym handlem.
Chociaż
chasydzi bracławscy nie wybrali następcy Nachmana, reorganizacja ruchu
po jego śmierci była dziełem Natana (1780 - 1845), który był wybitny nie
tylko ze względu na talent literacki, ale także z powodu niespotykanych
zdolności organizatorskich. Stopniowo zaniedbywał pracę pisarską i z
czasem oddał się przewodnictwu odłamu chasydów, który zaczął się
rozrastać. O przywództwie Natana dowiadujemy się głównie z jego bogatej
korespondencji, głównie z synem (wydane jako Alim LiTerufa w 1896 r.).
Po śmierci Natana przywództwo przeszło na jego ucznia i pomocnika
Nachmana z Tulchina. Odłam ten odnosił wyraźne sukcesy w ostatnich
latach XIX w. W latach międzywojennych chasydom bracławskim udało się
wyrwać z izolacji innych odłamów chasydyzmu i osiągnęli znaczne uznanie
społeczeństwa, zwłaszcza w Polsce. Żyli dalej na Podolu jeszcze we
wczesnych latach reżimu sowieckiego.
W Erec Israel większość
chasydów z Bracławia była skoncentrowana w Jerozolimie, zwłaszcza na
Starym Mieście i pod duchowym przewodnictwem Abrahama Chazana podjęli
szeroko zakrojoną działalność literacką. Od 1984 r. przenieśli się do
innych części Jerozolimy. Do dziś zjeżdżają się tam na Rosz HaSzana tak
jak było to ich zwyczajem za życia Reb Nachmana z Bracławia.
Istnieje drugie centrum chasydów z Bracławia w Bnej Brak, ci pozostają poróżnieni z grupą jerozolimską.
Paulina Biskup
Foto: Wikimedia Commons
|