Listy do Melanii.... | | Drukuj | |
List ktory nadeslano na ręce przewodniczącej Gminy:
Szanowna Pani! Dlaczego akurat do Pani ten list? Może dlatego, że Pani nazwisko jakoś najczęściej na Waszej stronie przy różnych okazjach... A piszę w dwóch sprawach. Najpierw chciałbym zainteresować Panią, Pani współpracowników, znajomych książką którą w grudniu w Gorzowie Wielkopolskim wydało Wydawnictwo SONAR Literacki. To książka z wierszami Melanii Fogelbaum, które z Jej rękopisów pozostawionych w getcie łódzkim za jakąś dziwną (szczęśliwą) przyczyną dostałem i odczytałem. Potem namówiłem współwłaścicieli Sonaru na jej wydanie. Zaznaczam - wydanie to jest całkowicie niekomercyjne.
NIKT za nic nie wziął pieniędzy. A darmowe egzemplarze rozsyłam osobiście. Być może Sonar za jakiś czas - jeśli będzie zainteresowanie - będzie dystrybuował Książkę. Ale to już nie moja sprawa. O tej Książce, wierszach Melanii ukazało się już wiele recenzji - zarówno w Internecie, jak w literackiej prasie papierowej. Wszystkie te recenzje są bardzo pozytywne, wszystkie podkreślają i talent i niesamowitą sytuację, w której wiersze powstały - są zapisem przeżyć Autorki w łódzkim gettcie. W załączniku trzy linki, które jeśli Pani zechce otworzyć i przeczytać dadzą Pani pełny obraz. W poniedziałek wyślę na poznański adres jeden egzemplarz dla przeczytania, zobaczenia.
I druga sprawa. Piszę kolejne listy do Melanii. A ponieważ moja rodzina wywodzi się z Pniew w województwie poznańskim to piszę Jej o Żydach, którzy tutaj mieszkali a o których wiem z opowiadań mojej Mamy (teraz ma 92.) Niestety nie pamięta nazwiska ostatniego Rabina przed wywózką Żydów z Pniew (jesień 1939). Mieszkał na rynku pniewskim z żoną i córką. Oprócz obowiązków rabinackich prowadzili z żoną sklep z ubraniami. Tyle Mama pamięta. Nazwiska niestety nie. Może w Waszym archiwum zachowała się jakaś notatka, zapis?? W synagodze, która jest obok domu moich Rodziców jest teraz sklep spożywczy, Za komuny było kino...Niestety front budynku nie został zachowany - a był przecudnej urody - dobudowano do głównego budynku przybudówkę dla kinooperatorów i kasy a dawniejszy przedsionek, wejście zburzono. W internecie są fotografie... Żal...
Mam nadzieję na odpowiedź. Niestety coś mi tutaj na"wygnaniu" gdzie jestem teraz poczta "fiksuje" więc wklejam załącznik tutaj:
„ZMARTWYCHWSTANIE MELANII FOGELBAUM – LIST 14” Dzisiaj jest, droga Melanio, szósty stycznia dwutysięcznego trzynastego roku. Niedziela. Za szybami mojego okna szaro, mglisto, kropi deszcz, więc nawet na spacer do lasu się nie wybrałem. Więc może dlatego ten czternasty list się pisze do Ciebie. Ale nie tylko. Nazbierało się trochę wiadomości, zdarzeń o których winnaś wiedzieć. Wszak od kilku miesięcy informuję Cię na bieżąco o postępach moich prac około Twojej książki, Twojego powtórnego na ten świat przyjścia. A to będzie chyba najdłuższy z listów. Przecież wiesz - niektóre były tylko jedno, dwuzdaniowe: „Droga Melu jestem przy pięćdziesiątej stronie Twojego zeszytu. Nie jest łatwo ją odczytać”. I wtedy zdarzało się nagłe oświecenie! Uśmiechałem się i mówiłem – „dziękuję Melanio”!
Rok dwutysięczny trzynasty, więc sześćdziesiąt dziewięć lat odkąd Ciebie nie ma. Odkąd jesteś poza tym światem oddana przestrzeniom z kominów Auschwitz-Birkenau. Miałaś wtedy połowę moich dzisiejszych lat. Trzydzieści trzy. Ale, jak wiesz, Twoi przyjaciele odnaleźli w gruzach getta łódzkiego zeszyt zapisany Twoją piękną polszczyzną, Twoimi tekstami o złym czasie wojny, rozbestwienia ludzkiego, głodzie, samotności i … marzeniach! Te przerwano wynosząc Twoje chore gruźlicą ciało do samochodu, później pociągu. I nie powiózł tam gdzie marzyłaś – „…Kołysać cię miała daleka, senna Waikiki…” a stało się, jak pisałaś w „Wędrówce” - „…W czarnych kadłubach dworców/krzyk pary dalekiej/psio zawył i ciepłem nocy szarpnął…” - w nieznane! Teraz piszę ten list a w myślach wracam do tych pierwszych chwil z Tobą. Do tego pisania w Internecie przez Leszka Żulińskiego o Twoich wierszach. O tym, że tyle ich nieodczytanych, nieznanych a jakże wartych poznania. I że od razu pomyślałem - może ja spróbuję je odczytać… Potem już wiesz, jak było. Ich fotokopie znalazły się w moim komputerze (no, tak – nie wiesz co to takiego komputer – to taka maszyna do pisania na której od razu widać co napisane, jak iluzjonie)i zacząłem czytać, przepisywać do zeszytu. Trzy tygodnie poranków i wieczorów z Tobą! Potem Leszek uformował to wszystko, zredagował i już mogłem powierzyć tę składankę Monice Szalczyńskiej, o której już kiedyś Ci pisałem. O tym, jak bardzo chce żeby Książka pięknie się prezentowała.
No i teraz Melanio najważniejsze! Dwudziestego pierwszego grudnia dwutysięcznego dwunastego roku późnym wieczorem pojechałem do drukarni Sonaru po odbiór pierwszej partii Twojej Książki. Jak wiesz, bo pisałem w liście trzynastym – Wydawnictwo SONAR Literacki obiecał wydać ”Drzwi otwarte na nicość” przed Świętami Bożego Narodzenia. I tak się stało. I chwała Im za to! Jakże byłem radosny, szczęśliwy, że tak wszystko się udało! Myślę, że to Twój dobry duch czuwał nad nami, że stało się jak planowaliśmy z Leszkiem, i że tylko życzliwych ludzi dla „sprawy” spotkaliśmy!(Monika, Sylwia Lewandowska, współwłaściciele Sonaru, Pani z magazynu, która otworzyła drzwi już po pracy…)
I nie było teraz, tak, jak tam w getcie: „…I był sen przebudzony/W krawędzi powiek. Drzwi otwarte na nicość/Sień zsiniała z wiatru/ schody wiodące donikąd…” – było wszędzie otwarte na Ciebie, na Twoją poezję, życie…
Jak wiesz nigdy nie robiłem tzw. promocji swoich książek. Twojej, jednak, chciałbym! Mam już wymyślony scenariusz, rekwizyty, oprawę muzyczną – nie mam jeszcze miejsca, gdzie miałaby się odbyć. Czas pokaże.
Aha! Miałem informację z Kalisza – tam przed wojną słyszało się na ulicach trzy języki – rosyjski jidisz i polski, że wiosną Twoją książkę promować będzie stowarzyszenie Łyżka Mleka z wielką pompą. Już Im moje dziękczynienie!
Melania Fogelbaum „Drzwi otwarte na nicość” Wydawnictwo SONAR Literacki Gorzów Wlkp. 2012 Redakcja Leszek Żuliński i Z. Marek Piechocki
Z. Marek Piechocki
felieton Leszka na pisarzach link
ww.pisarze.pl/publicystyka/2787-leszek-zulinski-jeszcze-jedna-rana.html
http://www.zulinski.pl/?p=1614
|
Copyright © 2008 by www.poznan.jewish.org.pl