Klucz do Tory VII |
Co fascynuje w tekście biblijnym, to jego wrażliwość na kwestie psychologiczne. Dotyczy to zarówno części narracyjnej, jak i części prawodawczej. Roztropne podejście do kondycji ludzkiej, wyrażającej się w różnych działaniach, jest typowe dla całej literatury biblijnej. Nie oznacza to, że Tora jest podręcznikiem psychologii. Jednak wątek psychologiczny jest tu niezwykle istotny. Porady psychologiczne występują czasem podane w bezpośredni sposób – jak w wersie: „A obcego przybysza nie uciskaj, a wy znacie życie przybysza, bo przybyszami byliście w Zalecenia psychologiczne mogą występować również w formie mniej bezpośredniej – jak w tym znanym, choć często opacznie rozumianym, wersie, nakazującym: „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego” (Kpł 19:18). To górnolotne przesłanie jest nietypowe dla języka biblijnego. Kochanie bliźniego w stopniu taki, jakim kochamy i troszczymy się o siebie samych, jest niemożliwe dla większości, jeśli nie dla wszystkich z nas. Niemożliwość wykonania tego nakazu - prawdziwej miłości braterskiej – może być zniechęcająca. Jak więc mamy rozumieć ten jeden z filarów etyki monoteistycznej? W Talmudzie czytamy opowieść o nie-Żydzie, który poprosił Hillela Starszego, by objaśnił mu całą Torę, stojąc na jednej nodze. Odpowiedź Hillela jest znana: „Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe. To jest cała Tora, a reszta - jest komentarzem. Idź i ucz się”. Biblijny nakaz Hillel przedstawił jako zakaz („nie czyń”), gdyż łatwiej przestrzegać zakazu, zwłaszcza jeśli jest się na początku drogi. Co jednak z nakazem biblijnym? Jak podejść do niego w rozsądny sposób? Uważna lektura pomoże nam znaleźć odpowiedź. Otóż wers brzmi: „Achawta le-erecha ka-mocha”, czyli w dosłownym tłumaczeniu: „Kochaj dla bliźniego swego jak [dla] siebie samego”. RaMBaN, komentator żyjący w XIII wieku, jeden z mędrców szczególnie wyczulonych na aspekt psychologiczny, objaśniał ten niuans gramatyczny w sposób następujący: „Wykonuj [akty] miłosierdzia w stosunku do bliźniego swego, tak jakbyś czynił to dla siebie”. Przyjmując perspektywę RaMBaNa, nakaz „kochania bliźniego” staje się bardziej przystępny. Nie chodzi o to, byśmy wznieśli się na jakieś ponadludzkie wyżyny egalitaryzmu. Mamy po prostu troszczyć się o bliźniego, o jego powodzenie, uczucia i dobrobyt, jakbyśmy troszczyli się o siebie. Przykład 2 - Nie będziesz nienawidzić brata twego w sercu twoim Widzimy zatem, że Tora patrzy na człowieka realistycznie, że brane są pod uwagę wszystkie jego psychologiczne ograniczenia i to, że człowiek często nie kontroluje swoich emocji. A jednak mamy nakaz mówiący, że nie wolno „nienawidzić brata w sercu”. Jest on zapisany w wersie bezpośrednio poprzedzającym „złotą zasadę”, która nakazuje nam „kochać bliźniego jak siebie samego”. Mamy więc przykazane po kolei: „Nie będziesz nienawidzić brata twego w sercu twoim”, a następnie - „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”. „Nie będziesz nienawidzić brata twego w sercu twoim; upominając, upominać będziesz, abyś nie ponosił za niego grzechu”. (Kpł 19:17) Lecz – czy można komukolwiek nakazać, jakie ma żywić emocje? Dzisiejsza psychologia rozjaśnia nieco tę kwestię. Kluczem do pokoju na ziemi jest komunikacja. Dotyczy to zarówno komunikacji na poziomie Jest w ludzkiej naturze coś, co w czasie rozmowy z człowiekiem, którego nienawidzimy, Rozmowa zbliża, nienawiść oddala. Jeśli więc z konieczności rozmawiamy z naszym wrogiem, z którym w innych okolicznościach nie zamienilibyśmy słowa, odczuwamy właśnie dysonans poznawczy – rozmawiamy z kimś jednocześnie go nienawidząc. Mamy potrzebę, by postępować zgodnie z naszym najgłębszym przekonaniem. Rozmowa z wrogiem może rozładować nasze negatywne emocje. Wszystko to zawiera się w cytowanym wyżej wersie. Czytamy, że mamy nie „nienawidzić brata w sercu”. Ale jak to zrobić? Otóż przez rozmowę z nim – jak to jest powiedziane w drugiej części wersu: „upominając, upominać będziesz”. Jeśli porozmawiasz z twoim wrogiem, „nie będziesz ponosił za niego grzechu”. Zauważmy, że nakaz upominania bliźniego zawiera się w tym samym wersie, w którym zakazuje się „nienawidzenia brata w sercu”. RaSzI objaśnia to następująco: „Nie pouczaj go publicznie, żebyś nie sprawił, że krew odpłynie z jego oblicza”. [Tora Pardes Lauder, Wajikra, str. 232] Przykład 3 – Wątpliwości Saula Pierwszy król Izraela, Saul, został wyznaczony i namaszczony przez Samuela. Kiedy Saul usłyszał, że spośród wszystkich ludzi on został wybrany, odpowiedział z pokorą, i rzekł: „Odpowiedział mu Saul: 'Czyż ja nie jestem Beniaminitą – z jednego z najmniejszych „I mówił Samuel: 'Czy to nie prawda, że choć byłeś mały we własnych oczach, to jednak ty właśnie stałeś się głową pokoleń izraelskich? Pan bowiem namaścił cię na króla izraelskiego'”. (I Sam 15:17) Pamiętając o tym wydarzeniu, kiedy Saul miał wątpliwości, czy ma przyjąć godność królewską, rozważmy przypadek kolejny, by z większą wiedzą na temat charakteru Saula lepiej rozumieć jego postępowanie. Rzeczone wydarzenia, mające nam przybliżyć postać pierwszego króla izraelskiego, dotyczą jego wojen z Filistynami. Przed jedną z bitew Saul prosi Boga o wskazówkę, czy ma przystąpić do boju, czy raczej zaniechać tego. Nie otrzymuje jednak żadnej odpowiedzi, w związku z czym zaczyna żywić przekonanie, że niebo milczy wskutek jakiegoś grzechu popełnionego przez lud. Żeby znaleźć grzesznika, Saul urządza losowanie. Dzieli lud na dwie części, a los wskaże, w której z nich znajduje się winowajca. Drogą eliminacji, przy zmniejszających się obu grupach, los ma wskazać grzesznika. Logika podpowiada, że gdyby ludzi podzielić na dwie równe grupy, przy pierwszym losowaniu połowa okaże się niewinna. Przy drugim losowaniu połowa z pozostałej połowy wyjdzie bez winy itd. Lecz – co zrobił Saul? Czytając poniższy wers, zwróćmy uwagę na wymiar psychologiczny i jego wyraz w działaniu. „Odezwał się jeszcze Saul do wszystkich Izraelitów: 'Wy ustawcie się po jednej stronie, a ja i syn mój po drugiej stronie'”. (I Sam 14:40) Zaiste, ciekawa to metoda. Jeśli los padnie na grupę większą, tylko Samuel i jego syn Jonatan wyjdą bez winy. Dalsze szukanie winnego obejmie więc cały lud – z wyjątkiem Saula i Jonatana. Co skłoniło Saula do tego, by podzielić lud na dwie nierówne grupy – i przy takim podziale prowadzić losowanie? Zdaje się, że z początku wcale nie kierowała nim chęć odnalezienia prawdziwego winnego. Raczej zależało mu na udowodnieniu, że jego rodzina jest niewinna! Stwierdził więc, że jeśli stanie ze swym synem z boku, stanowiąc odrębną grupę, los od razu wykaże, iż są bez winy; dopiero wtedy będzie mógł przystąpić do poszukiwania grzesznika pośród ludu (jak na ironię, to Jonatan był winny, wskazany przez losowanie jako ten, który nieświadomie złamał dany przez ojca rozkaz!). Motywem takiego postępowania Saula, postępowania dziwnego, były jego wątpliwości dotyczące tego, czy jest akceptowany przez Boga i ludzi. Przyjął więc postawę obronną, starając się wykazać swoją niewinność. A przecież nikt go nie oskarżał! Przykład 4 – Bilam – obrona ułomna W opowieści o pogańskim proroku - Bilamie, znajdziemy łatwą do przeoczenia rozbieżność. Balak, król Moabu, najmuje Bilama, który jest prorokiem czy wieszczunem, aby przeklął Izraelitów podczas ich wędrówki przez pustynię. Balak posyła swoich ludzi, by skłonili Bilama do podjęcia się tego zadania. W Księdze Liczb czytamy: „Bilam odpowiedział sługom Balaka tymi słowami: 'Choćby mi Balak dawał tyle srebra i W końcu jednak Bilam ulega wysłannikom króla Moabu i wyrusza, by przekląć Izraelitów w miejscu ich obozowania. Początkowe jego usiłowania są bezskuteczne i zamiast przekląć Izraelitów – na „12 Balaam odpowiedział Balakowi: 'Czyż nie powiedziałem wyraźnie posłańcom, których do mnie wysłałeś: 13 Choćby mi Balak dawał tyle srebra i złota, ile pałac jego I tu jest różnica: na początku Bilam mówił, że nie może „przekroczyć rozkazu Pana, Boga, zarówno w małych rzeczach, jak i wielkich”. Na koniec tej historii Bilam, próbując się bronić, cytuje – niemal dosłownie – swoje własne słowa. Na koniec jednak, inaczej niż w pierwszej wypowiedzi, mówi, że przecież nie może „przekroczyć rozkazu Pana i czynić samowolnie czy to źle, czy też dobrze”. Zaskakująca różnica. Ponieważ jednak te wypowiedzi Bilama padają w dwóch różnych fragmentach tekstu, rozdzielone dwoma podrozdziałami, łatwo przeoczyć różnicę między nimi. Niemniej jednak jest to różnica znacząca i wymagająca objaśnienia. Możemy sobie wyobrazić, co dzieje się w umyśle Bilama. Na początku, niepewny powodzenia swoich działań, Bilam sprytnie ubezpiecza się, zastrzegając, że nie wiadomo, jaki i czy w ogóle jego przekleństwo będzie miało skutek. W nieoczekiwany sposób przekleństwo Bilama zamienia się w błogosławieństwo, a jego „dobre intencje” (przeklęcia Izraelitów) obracają się przeciwko jego mocodawcy (błogosławieństwo dla jego wrogów zamiast przekleństwa). W tym momencie, kiedy usiłowania Bilama zakończyły się fiaskiem, ukradkiem przyjmuje on pozycję obronną, mówiąc: „A nie mówiłem?”. Bo czyż nie mówił: „przecież nie mogę przekroczyć rozkazu Pana i czynić samowolnie czy to źle, czy też dobrze”? W istocie mówił co innego, ale kto by o tym pamiętał. Fakt, że Bilam cytuje słowo po słowie swoją wcześniejszą wypowiedź, z wyjątkiem jakże znamiennych słów ostatnich („dobrze czy źle” zamiast „w rzeczach dużych czy małych”), dowodzi, że nie jest to zmiana przypadkowa. Dobór słów świadczy o intencji człowieka, o jego psychice. A Tora niezwykle skrupulatnie zapisuje wszelkie wypowiedzi. Uważna lektura pozwala nam odczytać więcej niż tylko gołe fakty. Przykład 5 - „a Jakub pracował przez siedem lat, żeby otrzymać swoją ukochaną Rachelę.. „I tak służył Jakub za Rachelę przez siedem lat, a wydały mu się one jak dni kilka, bo bardzo miłował Rachelę”. (Rdz 29:20) Wydały mu się „jak dni kilka”, bo ją kochał. Chyba odwrotność tego stwierdzenia byłaby bardziej prawdziwa. Dni dłużyły się Jakubowi, bo kochał Rachelę... Siedem lat to dla zakochanego prawdziwa wieczność! Dlaczego Jakubowi wydawało się odwrotnie? Próbowano objaśniać ten wers na różne sposoby. Te wysiłki jednak albo wypaczały tekst, albo kłóciły się naszym pojmowaniem ludzkiej psychiki. Odpowiedź kryje się w samym tekście, o czym przekonuje nas Josef Bechor Szor, komentator żyjący w XII wieku. „15 Powiedział Laban do Jakuba: Czy dlatego, że jesteś moim krewnym, masz pracować dla mnie za darmo? Powiedz mi, jakiej chcesz zapłaty? […] 18. Jakub pokochał Rachelę. I powiedział: Będą dla ciebie pracował przez siedem lat za twoją młodszą córkę, Rachelę. 19 I powiedział Laban: Lepiej, abym dał ją tobie, niż abym dał ją innemu mężczyźnie; zostań ze mną. 20 I tak służył Jakub za Rachelę przez siedem lat, a wydały mu się one jak dni kilka, bo bardzo miłował Rachelę”. (Rdz 29:15-20) Widzimy więc, że to Jakub zaproponował cenę – siedem lat pracy za Rachelę – a nie Laban, jak moglibyśmy myśleć. Dla nas ta cena może wydawać się wysoka, ale nie była taka dla Jakuba. Dla niego siedem lat było „jak dni kilka”, bo on naprawdę kochał Rachelę. Małgorzata Kotowicz |
Copyright © 2008 by www.poznan.jewish.org.pl