Dzieje monoteizmu |
Autor: B.Szajnerman | |
Dzieje monoteizmu w swoim okresie rozwoju najważniejszym nierozerwalnie wiążą się z dziejami narodu żydowskiego i to od samego początku pojawienia się tego narodu na arenie dziejów ludzkości. Wprawdzie myśl o Bogu jedynym pojawiła się również i u innych ludów, wśród innych kultur lecz była ona niejako w swojej postaci początkowej, w zamierzeniach niejako jedynie - i w tym okresie postać Boga przedstawiana była obrazowo i dosłownie, w powiązaniu z postacią czy rzeczą występującą w rzeczywistości - była więc pod postacią bytu rzeczywistego; w okresie późniejszym pod postacią bytu bezcielesnego, duchowego ale ciągle jeszcze związanego ze zjawiskami występującymi w rzeczywistości otaczającej człowieka, przyporządkowana niejako do świata tego i będąca jego częścią, przynależną rzeczywistości. Istnieją różnice wielkie w postaciach monoteizmu w okresach różnych występujących w ciągu dziejów jego i każdy okres wpływał na postać i obraz tej wiary. Przebieg rozwoju monoteizmu, wiary w Boga jedynego był zajmujący bardzo i długi w trwaniu swoim. Lecz już od zarania samego pojawienia się monoteizmu założeniem zasadniczym i podstawowym tej wiary jest istnienie Boga jedynego, czyli wiara w jedynobóstwo - jako praprzyczyny sprawczej rzeczy wszelkiej - chociaż przyznać trzeba, ze samo pojmowanie tego twierdzenia i uwzględnianie go jako pewnika stałego bywało różne i miewało ono odchyłki nawet znaczne, zwłaszcza na początku, w okresie początkowym dziejów monoteizmu.
Myśl o Bogu jedynym pojawiła się w kilku miejscach na ziemi i to niezależnie od innych często. Owa myśl pierwsza zawsze utożsamiała jednak Boga z postacią, z bytem czy to cielesnym czy duchowym. Tak więc faraon egipski Echnaton utożsamiał Boga swojej religii monoteistycznej z tarczą słoneczną, zaś starożytni Irańczycy z pojęciem czasu a więc z bytem bezcielesnym. Niektóre plemiona indiańskie z Ameryki północnej nadawały Mu nazwę "Wielkiego Ducha" co wskazywałoby również na byt bezcielesny.
Jednak w każdym przypadku przydawano Mu zawsze jeszcze przymioty czysto ludzkie - Wielki Duch na przykład nie lubił przybywać na wezwania czarowników kiedy akurat panowała w okolicy nieprzyjemna pogoda, kiedy była to pora zbyt późna czy też gdy był zajęty w tym czasie właśnie sprawami podjętymi wcześniej - i tym podobnie. Miewał też często przywary zupełnie ludzkie i jak człowiek podlegał nastrojom. I taką postać Boga jedynego wyznawali nasi najstarsi praojcowie poczynając od Abrahama samego. Powiedzieć można, że jest to najstarsze wyobrażenie Boga monoteistycznego co wskazuje, że Izraelici od początku samego związali dzieje swoje z tego rodzaju wiarą. Prawdę powiedziawszy, w czasach naszego mitycznego przodka Abrahama nie było jeszcze narodu żydowskiego bo Abraham niejako zapoczątkował od siebie dopiero powstawanie, rodzenie się narodu i zaczęło się to od powstania rodziny, potem gdy objęła ona rodzin kilka rodu a w następstwie dalszego powiększania się plemienia abrahamowego.
I właśnie w takim okresie, w tej postaci rozwoju znaleźli się Izraelici w niewoli egipskiej. Mieszkając w Egipcie czas cały byli oni jedynie plemieniem tylko, spokrewnionym więzami pochodzenia swojego od jednego przodka - nie mieli jeszcze powiązań innych prócz tego, że byli potomkami Abrahama i wyznawali tę samą wiarę. Z pewnością łączyły ich też związki obyczajowe - ale nie musiały one być tożsame w całym plemieniu i niektórzy jego członkowie mogli pewne obyczaje obchodzić nieco inaczej niż pozostali. Tak przecież często bywa i dziś nawet, kiedy kontakty pomiędzy zbiorowiskami ludzkimi są ułatwione na przestrzeni wielkich obszarów - a cóż dopiero mówić o czasach, kiedy łączność miedzy ludzka była trudniejsza o wiele niż dziś ze względów technicznych po prostu.
W okresie tym wiara Izraelitów ówczesnych była wprawdzie oparta o zasadę podstawową, o założenie iż Bóg jest jeden i tylko jeden ale samo wyobrażenie Boga opierało się na uczłowieczeniu niejako Jego postaci. Bóg miał wprawdzie powłokę duchową nie cielesną był więc już bytem bezcielesnym lecz byt ten podobny był z wyglądu do postaci człowieka - Bóg posiadał nie tylko głowę ludzkiego kształtu ale także ludzkiego kształtu tułów, tudzież ręce i nogi takie same jak u człowieka. Miał tez te same przymioty, przywary a nawet i wady ludzkie - jak człowiekowi przydarzały Mu się pomyłki i błędy w Jego poczynaniach. Bóg odczuwał zupełnie po ludzku zmęczenie i zadowolenie, a również żal i rozgoryczenie kiedy jakieś dzieło nie wyszło mu, nie udało się z powodu niedostatecznej ostrożności czy niedopatrzenia zwykłego. Bóg ten spotyka się ze swoimi wyznawcami osobiście, dyskutuje z nimi na tematy bieżące nawet, polemizuje i sprzecza się w pewnych kwestiach. Pod tym względem Bóg jest jeszcze bytem tożsamym z bytem ludzkim chociaż w odróżnieniu od człowieka jest wszechmogący i wszechwiedzący oraz nieśmiertelny. Ten obraz Boga występuje w pierwszej części Tory, której autorem jest umowny jahwista. Jest to początkowa postać Boga w judaiźmie, w założeniu swoim monoteistyczna ale pozostająca jeszcze w wielu szczegółach podobna do bogów politeistycznych. Dopiero Mojżesz jako pierwszy i największy dotychczas prorok i zarazem reformator religii judaistycznej nadał postaci Boga zupełnie inny obraz - w tym nowym spojrzeniu Bóg traci wiele z podobieństw do człowieka, staje się kimś niepojętym, trudnym do ogarnięcia dla umysłu człowieczego. I kiedy chce przemówić do ludu swojego, ten słysząc od Mojżesza opisy jego spotkań z Najwyższym, w obawie przed wstrząsem strasznym, przed niezrozumieniem istoty owej każe Mojżeszowi samemu spotkać się z Nim a potem przekazać słowa boskie sobie. W Torze opowiedziane jest, że naród strasznie bał się ujrzeć postać Boga jak też usłyszeć głosu Jego - ja przyjmuję, że nie chodzi tu o sam strach, o uczucie lęku czy obaw powodowanych mogącymi spotkać lud cierpieniami cielesnymi czy duchowymi lecz o lęk przed czymś wielkim i nieznanym, czymś strasznie niepojętym co może okazać się nie do przezwyciężenia potem w duszach ludzkich i uniemożliwić dotychczasową ufność i zawierzenie zupełne jakim naród już nauczył się obdarzać Boga swojego. Mogłoby to spotkanie wpłynąć na wykoślawienie ich wiary i zmienić jej dotychczasową serdeczną postać miłości bezgranicznej wobec osoby Boga. Jest to obawa jak najbardziej ludzka bo wiemy z doświadczenia życiowego, iż w stosunku do osób, z którymi uprzednio prowadziliśmy długą i zażyłą korespondencję, darząc je w tym czasie sympatią czy szacunkiem i przyjaźnią nawet - po osobistym spotkaniu i bliższym zapoznaniu się z ich osobowością niejako cielesną nasz stosunek do nich może ulec zmianie niespodziewanej - i zaczynamy je inaczej traktować niż dotychczas a nawet bywa, że nasze stosunki wzajemne obustronnie przybierają zupełnie inną postać, różną od poprzednich, jakich nawet się nie spodziewaliśmy nigdy w życiu. Bywa również, że wielkie przyjaźnie oparte na stosunkach i znajomości korespondencyjnej kończą się i wygasają czy wręcz zmieniają na nieprzyjazne i wrogie po zapoznaniu osobistym. I tego właśnie obawiali się zasadniczo nasi pradawni przodkowie słysząc od Mojżesza opisy postaci Boga niepojęte dla nich. I nie chodziło tu o lęk przed Bogiem samym ale o lęk przed wrażeniem jakiego doznać by mogli po ujrzeniu rzeczy wielce lub zupełnie dla nich niepojętej. Dotychczas obaw takich nie miewali bo osoba Boga była im bliska i najzupełniej ludzka w swojej postaci - Mojżesz zaczął o Niej opowiadać rzeczy nowe, przedstawiając Ją zupełnie odmiennie wprost czasem. I od tego okresu opisu osoby boskiej w Torze dokonuje elohista - Bóg jest jeszcze osobą ale nie zupełnie mającą postać ludzką, Jego obraz przybiera postać "ponadludzką", stając się bytem zupełnie duchowym, o nie określonej do końca postaci. Jednak przymioty pewne, podobne do ludzkich zachowuje jeszcze i podlega pewnym wpływom okolicznościowym czy nastrojom. Dopiero kapłan , jako trzeci i ostatni z autorów umownych Tory nadaje Bogu ostateczną postać, ostateczne wyobrażenie istoty Jego jako bytu duchowego. W opisach kapłana Bóg jawi się nie w jakiejkolwiek postaci lecz jako duch nie tylko bezcielesny ale także "bezpostaciowy" a również jako byt nie podlegający żadnym wpływom czy jakimkolwiek ograniczeniom zewnętrznym, które by miały wpływ jakiś na postanowienia i działania Jego. I co jeszcze znamienne dla obrazu tego rodzaju istoty boskiej to rzecz, że Bóg zmienia zupełnie sposób swojego rządzenia, wpływu na dzieje świata całego. Dotychczas w czasach Abrahama i potomków jego Bóg spotykał się z nimi osobiście lub poprzez aniołów i przekazywał im swoje polecenia i wolę. Potem za czasów elohisty Bóg wolę swoją przekazuje przez usta proroków, królów czy innych wybrańców swoich. Teraz zaś za czasów autora kapłana Bóg zaczyna rządzić jedynie zgodnie według wykładni prawa przez siebie nadanego w przykazaniach dziesięciu i w Torze - gdzie te same przykazania zostały szeroko i dokładnie opisane i wyjaśnione w razie przyszłych niepewności, które by mogły się kiedyś pojawić. I od tego to czasu wolą Boga są prawa Jego, tak samo prawa nadane ludziom jak i prawa, które nadał światu całemu i według których świat cały oraz wszystko cokolwiek istnieje na nim trwa - zaczynając od początku, od powstania swojego aż do końca, do skończenia się rzeczy i zjawiska czy pojęcia każdego.
Wraz ze skończeniem się epoki, okresu królów i proroków w dziejach Izraela, w dziejach narodu żydowskiego zakończył się też rozwój wiary monoteistycznej, sposobu pojmowania i wyobrażania sobie Boga, rodzaju Jego istoty. Bóg ostatecznie staje się bytem nie tyle duchowym co wszechmocnym i wszechwładnym, bez postaci jakiejkolwiek - staje się rzeczywistą Wszechmocą, siłą sprawczą i jedyną rzeczy wszelkiej, stanowiącą o wszystkim a jednocześnie pozostającą poza wszystkim - poza czasem i przestrzenią, poza wymiarami wszelkimi i nie ograniczoną niczym w możliwościach swoich. Staje się pierwszą i jedyną przyczyną jestestwa wszelkiego - które powołane zostały przez Niego na mocy i w oparciu o wolę Jego, która jest prawem boskim i według której zachodzą dzieje wszelkie.
Bóg powołał rzecz wszelką do istnienia z niczego bo przed pojawieniem się czegokolwiek była jedynie Wszechmoc. I z Niej to początek bierze wszystko cokolwiek istniało, istnieje i istnieć będzie aż do czasów, które On naznaczy według praw swoich, według woli swojej. I tak w skrócie wielkim przebiegliśmy poprzez dzieje wiary monoteistycznej, poczynając od samego pojawienia się zamysłu o wierze w Boga jedynego a kończąc na ostatecznym ukształtowaniu się wyobrażenia o Jego istocie i postaci.
Ale co znamienne w tych naszych opowiadaniach to rzecz, że wiążą się one ściśle i niemal nierozerwalnie z dziejami narodu żydowskiego. I tak właśnie jest, bo naród żydowski powstał z przyczyny tej właśnie wiary - jako naród posiadający swoje prawo został ukształtowany przez ideę monoteistyczną, zamysł o Bogu jedynym. To nie naród żydowski wybrał sobie tego rodzaju wiarę za swoją lecz monoteizm spowodował powstanie, narodzenie się narodu, który niejako przeznaczony został przez Opatrzność do wyznawania tej nowej i nieznanej jeszcze ludzkości wiary. To Izrael został przeznaczony do przekazania ludzkości wiary w Boga jedynego, tak jak prorocy bywali wyznaczani do przekazywania ludowi woli Boga.
Czy naród żydowski wywiązał się z nadanego mu przez Boga nakazu szerzenia monoteizmu na ziemi? Myślę, że tak - przemawia za tym to, że dziś monoteizm wyznaje większa część ludzkości. Jest rzeczą oczywistą, że przybrał on w ciągu tych całych dziejów różne postaci - często wielce odmienne od wzorca wiary judaistycznej ale przecież oparte na jednej i tej samej zasadzie jaka została zawarta w judaiźmie, na zasadzie wiary w Boga jedynego, jako przyczyny rzeczy wszelkiej, przyczyny pierwszej sprawczej siły rządzącej wszelkim bytem na świecie całym. I to jest rzecz najważniejsza, łącząca wszelkie odłamy monoteizmu w świecie dzisiejszym istniejące z judaizmem, który pozostał niejako jako wzorzec klasycznej wiary monoteistycznej. Judaizm pozostał niejako sobą mimo upływu kilku tysiącleci od jego powstania i zdołał zachować swoistość szczególną - nie wytworzył właściwie żadnych dogmatów, które by krępowały swobodny rozwój myśli twórczych w jego łonie. Wprawdzie pewne jego odłamy, powstałe w okresie rozproszenia po wygnaniu z Izraela i upadku kultu świątynnego, pod wpływem otoczenia czy to chrześcijańskiego czy muzułmańskiego zdołały w swoim gronie wytworzyć pewne założenia dogmatyczne, to przecież w podstawach wiary samej nie ma miejsca na tego rodzaju twory. I to jest piękne i cenne niezmiernie bo sama wiara nie podlega tu ograniczeniom żadnym, obraz jej może być przedstawiany w sposób najróżnorodniejszy - oczywiście przy zachowaniu założeń zasadniczych i podstawowych , dla których niejako ona sama powstała.
Osobiście ja również przekonany jestem, że Żydem nie jest się wyłącznie w oparciu o pochodzenie czy przynależność do tego wyznania uwiarygodnioną w sposób urzędowy, na podstawie poświadczeń jakichś władz religijnych; aby być Żydem nade wszystko trzeba mieć w sercu, w duszy swojej ową iskrę żydowską, która warunkuje głębię przeżyć religijnych, szczerość wiary, i jak również jej prostotę - a nade wszystko, a być może przede wszystkim - owo zaufanie, zawierzenie bezgraniczne Wszechmocy, przekonanie bez zastrzeżeń o jej sprawiedliwości, miłosierdziu i dobroci względem nas wszystkich - względem człowieka każdego. Judaizm to wiara ludzi dobrych, to wiara w takie wartości jak dobro, miłość i sprawiedliwość wobec ludzkości całej, to miłość do niej silna niczym magnez o mocy przemożnej - to wiara w nadejście czasów mesjańskich i nastanie okresu zwycięstwa człowieczeństwa ogólnoludzkiego.
Czy w świecie takim będzie jeszcze miejsce dla Żydów, konieczność i potrzeba ich istnienia? Oczywiście, że Żydzi pozostaną bo muszą zostać zachowane wzorce postaw człowieczeństwa dla ludzkości całej w każdych czasach i we wszystkich warunkach. Tylko w judaiźmie czas nie upływa na wzór toczącego się koła, kiedy to wszystko powtarza się bezustannie, lecz biegnie torem zmiennym od początku do końca i nic nigdy nie dzieje się po raz wtóry dokładnie jak za razem pierwszym; tylko w judaiźmie ludzkość swój wiek złoty rozkwitu nie ma za sobą, w przeszłości czcigodnej, lecz przed sobą właśnie i czeka na zapowiedziane nadejście ery mesjańskiej - kiedy człowiek dla człowieka będzie człowiekiem rzeczywiście, nie tylko w pojęciu cielesnym lecz i duchowym.
Baruch Szajnerman |
Copyright © 2008 by www.poznan.jewish.org.pl