Ani maamin - Wierzę pełnią wiary |
Autor: R.J.Czopnik | |
Choć zamieszkiwał w Otwocku, Rebe Szaul Jedidja Elazar z Modrzyc miał chasydów w każdym większym mieście w Polsce. Jednym z nich był reb Azriel Dawid Fastag, który dzięki wyjątkowo pięknemu głosowi stał się w Warszawie sławny. Wielu ludzi przychodziło do szulu, w którym Reb Azriel wraz z braćmi prowadził modlitwy w Jamim Noraim (Wielkie Święta). Reb Azriel Dawid był baal tefila (prowadził modlitwy), a jego bracia towarzyszyli mu jako chór. Jego wyjątkowy, mocny i poruszający głos wywierał wrażenie na wszystkich, którzy go słuchali.
Prowadził on proste życie, utrzymując się z małego sklepu bławatnego, lecz jego szczęście i radość pochodziły z innego źródła - świata nigunów. Komponowane przez niego melodie docierały także do Otwocka, gdzie jego rebe, R. Szaul Jedidja Elazar, bardzo je sobie cenił. Dzień, w którym otrzymywał nowy nigun reb Azriela był dla niego jak Jom Tow (święto). Jednak wraz z rozprzestrzenianiem sie nazizmu, nad Żydami w Polsce rozpościerały się czarne chmury. Niewielu dostrzegało prawdziwe zagrożenie i ogrom nieszczęść, jakie miały spaść na naród żydowski i w porę znaleźć bezpieczne schronienie. Jednym z tych, którym się to udało, był Modrzycer Rebe, którego chasydzi, z ogromnym wysiłkiem i pragnieniem uratowania go, przerzucili najpierw do Wilna, a następnie przez Szanghaj do Stanów Zjednoczonych, gdzie dotarł w 1941r. W tym czasie tysiące Żydów w Polsce było przewożonych bydlęcymi wagonami do komór gazowych. Wyrzucani ze swych domostw, pozbawiani wszelkiego dobytku, rozdzielani od rodzin i ukochanych. Z większości wagonów dochodziły odgłosy płaczu, krzyki i cierpienia. W jednym z nich starszy Żyd poprosił swojego sąsiada, aby ten mu przypomniał melodię Modrzycer Rebe do Maare Kohen, śpiewanego w Jom Kipur. - W takiej sytuacji ty się pytasz o jakiś nigun? - odpowiedział on ostro, myśląc pewnie, że starzec stracił rozum z powodu tej tragedii. Lecz ten modrzycer chasyd, reb Azriel Dawid Fastag, nie zwracał już na niego uwagi, jak i na wszystko inne wokół. W swoich myślach stał w amud hatefila (miejscu modlitwy), obok Modrzycer Rebe i to on był baal tefila dla wszystkich zgromadzonych chasydów. I nagle przed jego oczami ukazały się słowa jednego z trzynastu Ikarim - Zasad Wiary według Rambama: Ani maamin beemuna szeleima bewias haMaszijach, weaf al pi szejismahmeja, im kol ze achake lo bechol jom szejawo [Wierzę pełnią wiary w nadejście Maszijacha, a choć zwleka, to nie przestaję czekać na niego każdego dnia]. Zamknąwszy oczy, skupiał się przez chwilę nad treścią tych słów i pomyślał: "Właśnie teraz, gdy wszystko wydaje sie stracone, żydowska ufność wystawiona jest na próbę". Wkrótce zaczął cicho nucić melodię do tych słow. W ciężkiej, śmiertelnej atmosferze głębokiego smutku, dweikus (przylgnięcie do Haszem) reb Azriela wzniósł go ponad to wszystko. - Jak którykolwiek z nas może śpiewać w takiej chwili? - zaczęli się zastanawiać obecni tam Żydzi - I to tak cudownym, słodkim głosem! Nie może być inaczej - to same Niebiosa towarzyszą nam w naszej żałobie, w naszej drodze do śmierci... Lecz słuchajcie, co on śpiewa! Za chwilę będzie zabity, zastrzelony albo otruty, a on śpiewa "Wierzę"! Modrzycer chasyd był całkiem ponad tym, wznosząc z krwawiącego serca pieśń życia - pieśń o wieczności żydowskiego narodu. Nie był świadomy, że w całym wagonie zapadła cisza, że setki uszu słuchają w osłupieniu. I nie słyszał także, jak pojedyncze głosy zaczęły dołączać do jego, początkowo cicho, później coraz głośniej i mocniej. W międzyczasie - wyuczonym zwyczajem - reb Azriel spisał nuty nowego nigunu. Poruszająca melodia, wraz ze swymi świętymi słowami, dotarła do serc Żydów jadących pociągiem, łącząc się z czystą emuna (wiarą) w ich sercach, znajdując ujście w tej pięknej pieśni. Melodia przenosiła się z wagonu do wagonu. Wiele ust, które jeszcze umiały zaczerpnąć powietrza, dołączało się do śpiewu, wznoszonego z wypełnionych bólem i odorem stłoczonych żywych "zwłok", powtarzając: Ani maamin - Wierzę... Stało się to zadziwiającą, cudowną symfonią. Starszy Żyd, bliski śmierci, poprosił o wyjaśnienie. Jego sąsiad zawołał: "Śpiewamy, ze naród żydowski żyje - chaj - żyje! Ty też śpiewaj z nami - naród żydowski żyje - Ani maamin!" Zamykając oczy, zaciskając pięści, z resztek tkwiących w nim sił, zawołał: "Naród żydowski żyje, wierzę, że Moszijach Cidkejnu (Sprawiedliwy) przyjdzie szybko!"... i zmarł. Gdy pociąg zbliżał się powoli do obozu śmierci, pracownicy kolejowi dziwili się, skąd może pochodzić ten śpiew - czy Żydzi mogli śpiewać sami sobie pieśń pogrzebową? Jak gdyby budząc się ze snu, Reb Azriel Dawid uświadomił sobie, że cały pociąg śpiewa. Jego oczy zaczerwieniły się od płaczu; po jego policzkach płynęły łzy. Głęboko poruszony zawołał do każdego, kto mógł go usłyszeć: "Drodzy Bracia! Ten nigun to pieśń duszy żydowskiej. To pieśń czystej wiary, której nie mogą pokonać tysiące lat wygnania i nieszczęść!", po czym, zdławionym głosem, powiedział: "Oddam mój udział w Olam Haba (Przyszłym Świecie) każdemu, kto zaniesie nuty tego nigunu do Modrzycer Rebe!" Po chwili ciszy dwóch młodych chłopaków przecisnęło się przez stłoczonych Żydów, obiecując, że zaniosą nuty do Modrzycer Rebe, bez względu na wszystko. Jeden z nich wspiął się po plecach drugiego i udało mu się poluzować deski w dachu wagonu, robiąc w nim ciasny otwór. Wychylając głowę z wagonu powiedział: 'Widzę granatowe Niebo nad nami, gwiazdy i księżyc, który z ojcowską twarzą spogląda na mnie." - A co słyszysz? - Słyszę Anioły śpiewające melodię Ani maamin, która wznosi się do siedmiu sklepień Niebios... Pożegnali się z braćmi i siostrami i udało im się wyskoczyć z wagonu. Jeden zginął na miejscu, zaraz po upadku, lecz drugi przeżył, zabierając ze sobą nuty melodii. Udało mu się dotrzeć do Erec Jisrael [prawdopodobnie do syna Modrzycer rebe - Imrei Eisz, który przebywał wtedy w Tel Awiwie], skąd nuty zostały przesłane pocztą do Rebe Szaula Jedidji Elazara w Nowym Jorku. Po otrzymaniu nut i odśpiewaniu Ani maamin, Rebe powiedział: "Gdy oni śpiewali Ani maamin w pociągu śmierci, fundamenty świata drżały. Haszem powiedział: 'Czyż Moja Tora może być oszustwem? Nie! Lecz kiedykolwiek Żydzi będą śpiewać Ani maamin, będę płakał nad sześcioma milionami ofiar i będę otaczał miłosierdziem resztę Mojego Narodu'." Podobno w pierwszy Jom Kipur, gdy Rebe zaśpiewał Ani maamin, w szulu zebrały się tysiące ludzi. Cale zgromadzenie wybuchło płaczem, a ich łzy płynęły do morza łez i krwi żydowskiego narodu. Melodia ta wkrotce stała się znana wśród Żydów na całym świecie. - Z tym nigunem na ustach - powiedział Rebe Szaul Jedidja Elazar - Żydzi szli do komór gazowych. I z tym samym nigunem wyjdą na powitanie Maszijacha!
Na podstawie: www.modzitz.org posłuchaj Ani Maamin http://www.youtube.com/watch?v=4MKtQ--ayDM&feature=related
|
Copyright © 2008 by www.poznan.jewish.org.pl