Pełna treść (po polsku) wystąpienia premiera Netanjahu w ONZ |
Zapis filmowy oraz treść wystąpienia premiera Benjamina Netanjahu przez Zgromadzeniem Ogólnym ONZ w Nowym Jorku. Nasze tłumaczenie /Izrael.org.il/całego wystąpienia na język polski pod klipem.
Czuję się głęboko zaszczycony, że mam przywilej stanąć tutaj dzisiaj przed państwem jako przedstawiciel obywateli Państwa Izrael. Jesteśmy starożytnym narodem. Nasza historia sięga 4000 lat wstecz do Abrahama, Izaaka i Jakuba. Nadal przemierzamy czas. Pokonaliśmy największe przeciwności losu. Odtworzyliśmy nasze niepodległe państwo w naszej rodowej kolebce - Ziemi Izraela. Odyseja narodu żydowskiego przez historię nauczyła nas dwóch rzeczy: nigdy nie należy tracić nadziei i zawsze trzeba mieć się na baczności. Nadzieja wytycza przyszłość. Czujność tę przyszłość zabezpiecza. Obecnie naszym nadziejom związanym z przyszłością zagraża Iran uzbrojony w broń atomową, który chce doprowadzić do naszego unicestwienia. Jednak chcę Państwu powiedzieć, że nie zawsze tak to wyglądało. Jakieś 2500 lat temu perski król Cyrus położył kres wygnaniu Żydów uwięzionych w Babilonii. Król Cyrus wydał sławny edykt, w którym stwierdził, że Żydzi mają prawo powrotu do Ziemi Izraela, a także do odbudowania żydowskiej Świątyni w Jerozolimie. To była perska decyzja. I tak zaczęła się historyczna przyjaźń między Żydami a Persami, która trwała aż do czasów współczesnych. Jednak w 1979 r. radykalny reżim w Teheranie starał się podeptać tę przyjaźń. I w czasie gdy ten reżim był zajęty druzgotaniem nadziei Irańczyków na demokrację, to zawsze jednocześnie skandował "śmierć Żydom". Dzisiaj, od tamtego przewrotu, prezydenci Iranu przychodzili i odchodzili. Niektórzy z nich byli uważani za umiarkowanych, a niektórzy za twardogłowych. Wszak oni wszyscy zawsze służyli temu samemu bezwzględnemu credo, które jest związane z prawdziwym ośrodkiem władzy w Iranie - dyktatorowi nazywanemu Najwyższym Przywódcą. Najpierw był nim ajatollah Chomeini, a teraz Najwyższym Przywódcą jest ajatollah Chamenei. Prezydent Ruhani, jak i jego poprzednicy na tym stanowisku, jest lojalnym sługą reżimu. Ruhani był jednym z sześciu kandydatów, których wyznaczył reżim. Zobaczcie, prawie 700 pozostałym kandydatom nawet nie pozwolono kandydować. Co sprawiło, że Ruhani zyskał akceptację? Cóż, Ruhani stał na czele Irańskiej Rady Bezpieczeństwa od 1989 do 2003 r. W tym okresie pachołkowie Iranu mordowali liderów opozycji w restauracji w Berlinie. Zamordowali 85 osób w żydowskim centrum w Buenos Aires. Zabili 19 amerykańskich żołnierzy przez wysadzenie Wież Khobar w Arabii Saudyjskiej. I my mamy uwierzyć, że Ruhani, doradca bezpieczeństwa narodowego w tym czasie, nic o tych atakach nie wiedział? Oczywiście, że wiedział. Tak samo jak inni szefowie irańskiej bezpieki 30 lat temu dokładnie wiedzieli o bombowych atakach w Bejrucie, które zabiły 241 amerykańskich marines i 58 francuskich spadochroniarzy. Ruhani był również głównym irańskim negocjatorem ds. nuklearnych w latach 2003 - 2005. To on był twórcą strategii, która umożliwiła Iranowi rozwinięcie programu budowy bomby atomowej w zasłonie dymnej składającej się z dyplomatycznych wysiłków i bardzo uspokajającej retoryki. Teraz już wiem... Ruhani wcale nie brzmi jak Ahmadineżad, ale w kwestii irańskiego programu budowy broni atomowej, to jedyna różnica między nimi jest taka: Ahmadineżad był wilkiem w stroju wilka, a Ruhani jest wilkiem w owczej skórze. Ruhani jest takim wilkiem, który myśli, że może mydlić oczy społeczności międzynarodowej. Cóż, tak jak każdy inny, chciałbym uwierzyć w słowa Ruhaniego, ale musimy patrzeć na czyny Iranu. I jest cyniczny kontrast, niezwykła sprzeczność między słowami Ruhaniego a postępkami Iranu, co jest bardzo alarmujące. Ruhani stał na tym podium w zeszłym tygodniu i wychwalał irańską demokrację. Jednak reżim, który reprezentuje, morduje opozycjonistów setkami, a zamyka ich w więzieniach tysiącami. Ruhani mówił o "tragedii humanitarnej w Syrii", ale Iran bezpośrednio u boku Asada bierze udział w mordach i masakrach na dziesiątkach tysięcy niewinnych mężczyzn, kobiet i dzieci w Syrii. Irański reżim czynnie wspiera reżim syryjski, który użył broni chemicznej przeciwko własnemu narodowi.
Ruhani potępił "eskalację plagi terroryzmu". Jednak tylko przez ostatnie 3 lata Iran nakazał, zaplanował lub przeprowadził ataki terrorystyczne w 25 miastach na pięciu kontynentach. Ruhani potępił "próby zmieniania regionalnego układu sił przez pośredników". Jednak Iran aktywnie destabilizuje Liban, Jemen, Bahrajn i wiele innych bliskowschodnich krajów. Ruhani obiecuje "konstruktywny dialog z innymi krajami", ale 2 lata temu irańscy agenci próbowali zamordować ambasadora Arabii Saudyjskiej w Waszyngtonie. I 3 tygodnie temu został aresztowany irański agent, który próbował zbierać informacje w celu przeprowadzenia ataków przeciwko amerykańskiej placówce dyplomatycznej w Tel Awiwie. Taki to konstruktywny dialog... Chciałbym potrafić dać się ponieść zaproszeniu Ruhaniego, żeby nadawać na jego falach - świata bez przemocy i ekstremizmu. Jednak jedyne fale, które Iran tworzył przez ostatnie 30 lat, to były fale przemocy i terroryzmu, które się rozlały w regionie i na świecie. Panie i panowie, chciałbym uwierzyć Ruhaniemu, ale mu nie wierzę, bo niezbite fakty są niezbitymi faktami, a dzikie dokonania Iranu przeczą kojącej retoryce Ruhaniego. W ostatni piątek Ruhani zapewniał, że w ich dążeniach do rozwoju programu nuklearnego Iran nigdy nie oszukiwał i niczego nie ukrywał. Cóż, w 2002 r. Iran został złapany na gorącym uczynku w czasie budowania podziemnych wirówek w Natanz. I w 2009 r. Iran został znowu nakryty na budowaniu potężnego podziemnego centrum nuklearnego do wzbogacania uranu pod górą blisko miasta Kom. Ruhani nam mówi, że nie trzeba się martwić. Zapewnia nas, że to wcale nie jest robione, żeby zbudować broń atomową. I ktoś z państwa w to wierzy? Jeśli ktoś w to wierzy, to tutaj jest kilka pytań, które warto zadać. Dlaczego kraj, który twierdzi, że chce tylko pokojowej energii atomowej, buduje ukryte pod ziemią zakłady wzbogacania uranu? Dlaczego kraj, który ma ogromne złoża naturalnej energii inwestuje miliardy w rozwój energii atomowej? Dlaczego kraj, który rzekomo chce tworzyć cywilny program energii atomowej, nadal próbuje kontestować rozliczne rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz ściąga na siebie dotkliwe sankcje, które rujnują mu gospodarkę? I dlaczego kraj z pokojowym programem nuklearnym miałby tworzyć międzykontynentalne rakiety balistyczne, których jedynym celem jest przenoszenie głowic jądrowych? Nie buduje się takich rakiet, żeby przenosiły trotyl tysiące mil dalej. Buduje się je w jednym celu: żeby przenosiły głowice jądrowe. Iran buduje takie rakiety balistyczne. Zdaniem USA te rakiety będą mogły dolecieć do Nowego Jorku już za 3 albo 4 lata. Dlaczego oni robią to wszystko? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Iran nie tworzy pokojowego programu nuklearnego, ale buduje bomby atomowe. Tylko w minionym roku Iran wzbogacił 3 tony uranu do 3,5% i podwoił swoje zapasy wzbogaconego uranu 20% i dobudował tysiące nowych wirówek, a niektóre z nich są bardzo nowoczesne. Iran kontynuuje prace nad reaktorem ciężkiej wody w Araku. Wszystko po to żeby stworzyć sobie dodatkową możliwość zdobycia bomby za pomocą plutonu. Chcę podkreślić, że od wyboru Ruhaniego bez wytchnienia kontynuowany jest ten ogromny wysiłek. Panie i panowie, podziemne zakłady nuklearne, reaktory wody ciężkiej, nowoczesne wirówki, międzykontynentalne rakiety balistyczne. Wcale nie jest tak trudno, żeby znaleźć dowody na to, że Iran realizuje program budowy broni atomowej. Trudno znaleźć dowody, że tak nie jest. W zeszłym roku, kiedy przemawiałem tutaj, to narysowałem czerwoną linię. Iran bardzo uważał, żeby jej nie przekroczyć. Jednak Iran mówi, że przekroczy tę linię w przyszłości, kiedy będzie miał na to ochotę. Iran chce być w sytuacji, że będzie mógł w każdej chwili wybudować bombę i to zanim społeczność międzynarodowa będzie mogła to wykryć i temu zapobiec. Iran ma jeden wielki problem i ten problem można ująć jednym słowem: sankcje. Przekonywałem przez wiele lat, również na tym podium, że jedyna pokojowa droga, żeby uniemożliwić Iranowi zbudowanie broni atomowej, to połączenie ostrych sankcji razem z wiarygodną groźbą interwencji militarnej. I ta polityka przynosi owoce. Dzięki wysiłkowi wielu państw (wielu tutaj reprezentowanych) i pod kierownictwem amerykańskim, te sankcje mocno nadszarpnęły irańską gospodarkę. Spadły dochody ze sprzedaży ropy naftowej. Waluta się załamała. Banki są pod dużą presją, żeby transferowały pieniądze. I w efekcie reżim jest pod ogromną presją ze strony Irańczyków, którzy chcą złagodzenia lub wycofania sankcji. To właśnie dlatego Ruhani został wybrany. To dlatego ruszył ze swoją ofensywą uroku osobistego. Bez wątpienia chce cofnięcia sankcji, ja to państwu gwarantuję. Jednak on nie chce wyrzec się w zamian programu budowy broni atomowej przez Iran. Na czym polega jego strategia, żeby to osiągnąć? Po pierwsze dużo się uśmiechać, bo to nic nie kosztuje. Po drugie składać gołosłowne deklaracje o pokoju, demokracji i tolerancji. Po trzecie oferować nieznaczne ustępstwa, które w zamian mają dać zniesienie sankcji. I po czwarte, najważniejsze, zapewnić Iranowi wystarczającą ilość materiałów nuklearnych i wystarczającą infrastrukturę, żeby stworzyć bombę w wybranym przez siebie czasie. Wiecie państwo dlaczego Ruhani uważa, że ta ucieczka może mu się udać? To podstęp i sztuczka. I dlaczego on myśli, że mu się powiedzie? Dlatego, że już mu się kiedyś udało, bo jego strategia polegająca na dużej ilości wypowiadanych słów i małej ilości czynów wyszła mu w przeszłości. On się nawet tym przechwala. Oto co napisał w swojej książce z 2011 roku, która mówi o jego pracy jako głównego negocjatora ds. nuklearnych: "kiedy przemawialiśmy do Europejczyków w Teheranie, to instalowaliśmy sprzęt w Isfahanie". Dla tych, którzy się nie orientują: zakłady w Isfahan są nieodłączną częścią irańskiego programu budowy broni atomowej. To właśnie tam rudy uranu, potocznie nazywane "żółtym ciastem" (nazwa półproduktu otrzymywanego w trakcie obróbki rud uranu), przekształcane są we wzbogacony uran. Ruhani się chwalił, że "dzięki spokojnym warunkom pracy mogliśmy skończyć prace w Isfahanie". On już raz oszukał świat. A teraz myśli, że może to zrobić po raz drugi. Widzą państwo, Ruhanie myśli, że może mieć żółte ciasto i także je zjeść. Jest jeszcze inny powód, który sprawia, że on myśli, że może mu się udać. Ten powód nazywa się "Korea Północna". Podobnie jak Iran, Północna Korea także mówiła, że jej program atomowy jest pokojowy i oferowała bezwartościowe ustępstwa i puste obietnice w zamian za zmniejszenie sankcji. W 2005 r. Korea Północna zgodziła się na umowę, która była fetowana na świecie przez wielu ludzi dobrej woli. Oto co napisał wtedy dziennik New York Times w swoim tekście odredakcyjnym: "przez lata decydenci polityki zagranicznej wskazywali na Koreę Północną jako na straszny koszmar - zamkniętą, wrogą i paranoiczną dyktaturę z agresywnym programem nuklearnym. Bardzo niewielu spodziewało się takiego pozytywnego wyniku - Północna Korea zdecydowała się w tym tygodniu na rozmontowanie swojego programu broni atomowej i powrót do układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej, trzymanie się traktatu i wpuszczanie międzynarodowych inspektorów. Dyplomacja jednak przynosi efekty". Panie i panowie, rok później Północna Korea zdetonowała swój pierwszy ładunek jądrowy. I zagrożenie ze strony Korei Północnej blednie w porównaniu z zagrożeniem ze strony Iranu uzbrojonego w taką broń. Iran uzbrojony w broń atomową trzymałby za krtań największe światowe złoża energii. To by spowodowało rozprzestrzenianie się broni masowego rażenia na całym Bliskim Wschodzie i zamieniło najbardziej niestabilną część naszej planety w nuklearne krzesiwo. Po raz pierwszy w historii nuklearny terroryzm stałby się realnym zagrożeniem. Bliskowschodni Iran uzbrojony w atom nie byłby wcale kolejną Koreą Północną. To by oznaczało 50 kolejnych Korei Północnych. Wiem, że niektórzy członkowie społeczności międzynarodowej myślą, że wyolbrzymiam to zagrożenie. Oczywiście, oni wiedzą, że irański reżim skanduje "śmierć Ameryce", "śmierć Izraelowi". Wiedzą, że Iran obiecuje wymazać Izrael z mapy, ale uważają, że ta dzika retoryka jest robiona na irański użytek wewnętrzny. Czy oni niczego nie nauczyli się z historii? Ostatni wiek nauczył nas, że kiedy radykalny reżim o globalnych ambicjach otrzymuje ogromną moc, to prędzej czy później jego apetyt na agresję staje się bezgraniczny. To jest główna lekcja z XX wieku. I my nie możemy jej zapomnieć. Świat być może już tę lekcję zapomniał. Żydzi jej nie zapomnieli. Irański fanatyzm to nie są czcze przechwałki. To się dzieje naprawdę. Fanatyczny reżim nigdy nie powinien mieć możliwości, żeby uzbroić się w broń atomową. Wiem, że świat jest zmęczony wojną. My w Izraelu znamy aż za dobrze cenę wojny. Historia nauczyła nas: żeby nie mieć wojny jutro, trzeba być twardym już dzisiaj. I tutaj pojawia się pytanie - czy wysiłki dyplomatyczne mogą uwolnić nas od tego zagrożenia? Cóż, jedyna dyplomacja, która może zadziałać, to całkowite zlikwidowanie irańskiego programu nuklearnego i zapobieżenie mu w przyszłości. Prezydent Obama miał rację, kiedy powiedział, że pojednawcze słowa płynące z Iranu muszą iść w parze z jasnymi, weryfikowalnymi i znaczącymi czynami. Ale żeby tak się stało, to Iran musi zrobić 4 rzeczy. Po pierwsze wstrzymać wzbogacanie uranu. Do tego wzywają liczne rezolucje rady Bezpieczeństwa. Po drugie usunąć ze swojego terytorium zapasy wzbogaconego uranu. Po trzecie rozmontować infrastrukturę do podziemnych wybuchów, także podziemny kompleks w mieście Kom i nowoczesne wirówki w Natanz. A po czwarte zatrzymać wszelkie prace przy reaktorze ciężkiej wody w Araku, który służy do produkcji plutonu. Te kroki położyłyby kres irańskiemu programowi atomowemu i wyeliminowały jego zdolność do przeprowadzenia wybuchu. Są i tacy, którzy są gotowi się zgodzić zostawić Iran ze zdolnością wzbogacania uranu. Radzę im bardziej zainteresować się słowami Ruhaniego, które wypowiedział podczas mowy dla irańskiej Naczelnej Rady Rewolucji Kulturalnej w 2005 r. Oto co powiedział: "kraj, który może wzbogacić uran do 3,5% może również wzbogacić uran do 90%. Jeśli się ma dobry cykl paliwowy, to można stworzyć broń atomową". Dokładnie. To właśnie dlatego irański program budowy broni atomowej musi być całkowicie i w sprawdzalny sposób rozmontowany. I dlatego nasza presja na Iran musi być kontynuowana. Oto co społeczność międzynarodowa musi zrobić: po pierwsze utrzymać sankcje. Jeśli Iran pójdzie do przodu z programem nuklearnym podczas negocjacji, to sankcje trzeba zaostrzyć. Po drugie nie zgadzajmy się na półśrodki. Taka warunkowa umowa by zniosła sankcje międzynarodowe, których wprowadzenie zajęło lata, a kosmetyczne ustępstwa Iran może odwołać w kilka tygodni. Po trzecie sankcje można znieść dopiero wtedy, kiedy Iran całkowicie rozmontuje swój program nuklearny. Moi przyjaciele, społeczność międzynarodowa niemal pokonała Iran. Jeśli chcecie zlikwidować irański program nuklearny w pokojowy sposób, to nie zmniejszajcie presji. Kontynuujcie ją. Wszyscy chcemy dać szansę dyplomatycznemu rozwiązaniu, ale w przypadku Iranu działa zasada: im większa presja, tym większa szansa powodzenia. 30 lat temu prezydent Ronald Reagan wypowiedział słynne słowa: ufaj, ale sprawdzaj. W przypadku Iranu moja rada brzmi: nie ufaj, likwiduj program nuklearny i sprawdzaj. Panie i panowie, Izrael nigdy nie pogodzi się z bronią atomową w rękach nikczemnego reżimu, który z uporem obiecuje, że wymaże nas z mapy. Przeciwko takiemu zagrożeniu Izrael będzie musiał się bronić. Chciałbym być dobrze zrozumiany. Izrael nie pozwoli Iranowi na zdobycie broni atomowej. Jeśli Izrael będzie pozostawiony sam sobie, to będzie działał sam. Ale nawet jeśli będziemy sami, to ze świadomością, że bronimy też wielu, wielu innych. Niebezpieczeństwa wynikające z atomowego Iranu i pojawienie się nowych zagrożeń w naszym regionie sprawiło, że wielu naszych arabskich sąsiadów w końcu zrozumiało, że Izrael nie jest ich wrogiem. To daje nam możliwość, żeby pokonać historyczne niechęci i zbudować nowe związki, nowe przyjaźnie i nowe nadzieje. Izrael cieszy się z dialogu z szerszym arabskim światem. Mamy nadzieję, że nasze wspólne interesy i wspólne wyzwania pomogą nam wykuć pokojową przyszłość. Izrael nadal szuka historycznego kompromisu z naszymi palestyńskimi sąsiadami, który skończy nasz konflikt raz na zawsze. Chcemy pokoju opartego na bezpieczeństwie i wzajemnym uznaniu, w którym zdemilitaryzowane państwo palestyńskie uzna żydowskie Państwo Izrael. Pozostaję oddany osiągnięciu tego historycznego pogodzenia się i budowania lepszej przyszłości tak dla Izraelczyków, jak i Palestyńczyków. Nie mam złudzeń, że nie będzie to proste do osiągnięcia - 20 lat temu zaczął się proces pokojowy między Izraelem a Palestyńczykami. Sześciu izraelskich premierów, w tym ja, nie odniosło sukcesu w doprowadzeniu do pokoju z Palestyńczykami. Moi poprzednicy byli gotowi na bolesne ustępstwa. Ja też jestem gotowy. Ale póki co przywódcy palestyńscy nie byli gotowi zaoferować bolesnych ustępstw, które muszą zrobić, żeby zakończyć ten konflikt. Palestyńczycy muszą uznać w końcu żydowskie państwo, a potrzeby bezpieczeństwa Izraela muszą być zaspokojone. Bez tego nie będzie pokoju.
Jestem
przygotowany na historyczne kompromisy na rzecz trwałego i prawdziwego pokoju,
ale nigdy nie będę szedł na kompromis w kwestii bezpieczeństwa mojego narodu,
jednego jedynego żydowskiego państwa. Panie i panowie, pewnego chłodnego dnia w XIX wieku mój dziadek Natan i jego młodszy brat Jehuda stali na stacji kolejowej w sercu Europy. Zobaczyli ich miejscowi antysemiccy menele i lecieli na nich z kijami krzycząc "śmierć Żydom". Dziadek kazał młodszemu bratu uciekać i się ratować, a wtedy on stanął sam przeciwko tłumowi, żeby ich zatrzymać. Został okrutnie pobity i zostawiony na pewną śmierć. I zanim zemdlał zalany krwią powiedział do siebie: "co za hańba, co za hańba, potomkowie Machabeuszy leżą w błocie i nie mają siły, żeby się bronić". Obiecał sobie, że jeśli przeżyje, to zabierze swoja rodzinę do żydowskiej ojczyzny, żeby móc budować lepszą przyszłość dla narodu żydowskiego. Stoję tutaj dzisiaj jako premier Izraela, bo mój dziadek dotrzymał tej obietnicy. I bardzo wielu innych Izraelczyków ma podobne historie, rodzica lub dziadków, którzy uciekali przed każdą wyobrażalną przemocą i przybywali do Izraela, żeby zacząć nowe życie w naszej pradawnej ojczyźnie. Razem zamieniliśmy pobity naród żydowski, pozostawiony na śmierć, na prężny i kwitnący naród, który broni się z odwagą nowoczesnych Machabeuszy i rozwija bezgraniczne możliwości dla przyszłości. W naszych czasach zrealizowały się biblijne proroctwa. Tak jak powiedział prorok Amos (9 : 14-15): Odbudują spustoszone miasta i osiedlą się w nich. Nasadzą winnice i będą pić ich wino, założą ogrody i będą jeść ich owoce, zaszczepię ich na ich ziemi; i nikt ich już nie wyrwie z ich ziemi
Premier powtórzył te same słowa po hebrajsku
ושבתי את שבות עמי ישראל ובנו ערים נשמות וישבו ונטעו כרמים ושתו את יינם ועשו גנות ואכלו את פריהם
ונטעתים על אדמתם ולא ינתשו עוד
Panie i panowie, Naród Izraela wrócił do domu i nikt nas stąd nie wyrwie!
/zrodlo: izrael.org.il/
|
Copyright © 2008 by www.poznan.jewish.org.pl