Izraelski żołnierz Gilad Szalit, który przez ponad pięć lat
był więziony przez terrorystów z palestyńskiego Hamasu, przyznał, że podczas
pobytu w niewoli najbardziej obawiał się, iż zostanie zapomniany. W czwartek
mija dokładnie rok od jego uwolnienia.
Szalit miał 19 lat, gdy został porwany przez
terrorystów z Hamasu i dwóch innych zbrojnych grup palestyńskich. 25 czerwca
2006 roku napastnicy przedarli się podziemnym tunelem pod granicą Izraela ze
Strefą Gazy i zaatakowali posterunek wojsk izraelskich.
Zabili dwóch
żołnierzy, jednego ciężko ranili (jest inwalidą), czwartego - Gilada Szalita -
porwali do Strefy Gazy.
O tym, że ma
wkrótce zostać uwolniony, Szalit dowiedział się z mediów tydzień wcześniej. Dni
dzielące mnie od odzyskania wolności wydawały się wiecznością - mówił
Izraelczyk w wywiadzie telewizyjnym wyemitowanym w środę wieczorem. "Być
na zewnątrz, widzieć słońce, to było dziwne uczucie" - opowiadał obecnie
26-letni Szalit. W niewoli widywał słońce jedynie w telewizji. Przyznał też, że
początkowo po uwolnieniu obawę budzili w nim inni ludzie, nawet ci, którzy się
o niego troszczyli.
Wspominał w
wywiadzie, że w niewoli w towarzystwie pilnujących go osób oglądał czasami
transmisje sportowe lub filmy w telewizji.
Gilad Szalit
został uwolniony 18 października 2011 roku po 1941 dniach spędzonych w niewoli
Hamasu w Strefie Gazy, w zamian za wypuszczenie przez Izrael ponad 1000
więźniów palestyńskich. Była to pierwsza na taką skalę wymiana więźniów od maja
1985 roku. Wówczas w zamian za trzech wziętych do niewoli w Libanie żołnierzy
Izrael zwolnił z więzień 1150 Palestyńczyków. W kraju osobiście powitał Szalita
premier Izraela Benjamin Netanjahu.
Źródło: PAP,
inf. wł
Foto: IDF
|