Między tradycją a nowoczesnością
Poznański felietonista Marceli Motty, opisując żydowski bal purimowy urządzony w poznańskim Bazarze w 1866 roku, ze zdumieniem obserwował transformację, jaką przeszli poznańscy Żydzi od początku XIX wieku, wychodząc poza zamknięty świat tradycji i przeobrażając się w pełni uczestniczących w życiu miasta obywateli wyznania mojżeszowego:
"...Któż
by przed czterdziestu laty był myślał, że wkrótce Żydzi stroić się będą
bardziej od nas, jeździć powozami, konno i na łyżwach, że mówić będą po
francusku i po angielsku (?), że dźwigać będą karabin i nosić mundur,
strzelać się nawet i pojedynkować czasami, kupować wsie i gospodarować, a
chłopi im będą mówić: Wielmożny Panie, że jednym słowem staną pod
względem społecznym i towarzyskim na równi z nami? któż by pomyślał
jeszcze przed laty czterdziestu? ..."
Przemiany te rozpoczęły się w końcu XVIII w. wraz ze zrodzonym pod wpływem europejskiego oświecenia ruchem na rzecz emancypacji i asymilacji Żydów. W przypadku poznańskich Żydów zbiegły się one z przejściem Wielkopolski pod panowanie pruskie.
Inaczej niż w Królestwie Kongresowym i Galicji, gdzie asymilacja żydowska miała często propolski charakter, w Wielkim Księstwie Poznańskim przybierała ona kierunek proniemiecki i była procesem bardziej dynamicznym i efektywnym. Uzyskując równouprawnienie w ramach państwa pruskiego poznańscy Żydzi stawali się często niemieckimi patriotami, uważającymi Prusy za swą nową ojczyznę. Walczący wówczas o zachowanie polskości i o narodowy byt Polacy mieli im to za złe.
W konsekwencji procesów emancypacyjnych i asymilacyjnych w drugiej połowie XIX wieku znacznie zwiększył się udział Żydów w życiu miasta: odgrywali ważną rolę w handlu i rzemiośle, wchodzili w skład władz miejskich, należeli do instytucji społecznych i naukowych, fundowali dla miasta dzieła sztuki, jako naukowcy i artyści rozsławiali też Poznań za granicą.
Z drugiej strony jednak, cechowało ich silne poczucie solidarności z współwyznawcami. Choć religia pozostawała jedynym elementem odróżniającym ich od otoczenia, to właśnie ona spajała i cementowała wzajemne więzy, nie pozwalając, aby zatracili swą żydowską tożsamość. Z tego też względu, w mieście istniały liczne żydowskie instytucje i stowarzyszenia o charakterze charytatywnym, edukacyjnym i religijnym.
Świadectwem solidarności oraz dobrobytu poznańskich Żydów, stała się zwłaszcza nowa synagoga gminna wzniesiona w 1907 roku przy ulicy Stawnej. Do dziś jej zdegradowana sylwetka swym monumentalizmem przypomina o dawnej świetności społeczności żydowskiej i jest symbolem wielokulturowej przeszłości miasta.
Po pierwszej wojnie światowej i odzyskaniu przez Polskę niepodległości zasymilowani do kultury niemieckiej Żydzi praktycznie opuścili miasto. Nowi, nieliczni osadnicy, którzy przybyli ze wschodniej Polski, znaleźli się w sercu konfliktu narodowościowego odziedziczonego po poprzednikach. Musieli się zmierzyć z narosłymi w ciągu XIX wieku uprzedzeniami, które w zetknięciu z kryzysem ekonomicznym i wzrostem tendencji nacjonalistycznych w latach międzywojennych przybrały postać silnego antysemityzmu.
Poznańscy Żydzi nie mieli wówczas łatwego życia, a jednak mimo to, dla wielu z nich Poznań stał się prawdziwym domem - tu się uczyli, pracowali, bawili i modlili, tu mieli swoje rodziny i przyjaciół. Ci nieliczni, którzy ocaleli z Holokaustu, pamiętają antysemickie wybryki, ale też na zawsze noszą w sercach zabarwiony nostalgią obraz przedwojennego Poznania. Był to świat ich dzieciństwa i młodości. Dziś już mityczny, bezpowrotnie utracony świat sprzed zagłady.
/żródło:
|