18 września 1939r. w Mogilnie hitlerowcy zamordowali część żydowskiej społeczności.
"Naocznym świadkiem tych wydarzeń był wówczas 19-letni Czesław Łuczak, późniejszy
profesor UAM w Poznaniu, honorowy obywatel Mogilna. W książce
<<Dzieje Mogilna>> napisał, że Niemcy przez okna synagogi
wrzucili do środka kilkadziesiąt granatów, zabijając lub raniąc Żydów.
Tych, którzy przeżyli, Niemcy dobijali strzałami z rewolweru. Wśród zamordowanych w synagodze znajdowało się sześcioro dzieci, w wieku od 3 do 8 lat. Nie znamy nazwisk pomordowanych w synagodze. Pisząc o tym zdarzeniu, Czesław Łuczak powoływał się m.in. także na akta z procesu niemieckiego zbrodniarza Ericha Daniela, niemieckiego starosty mogileńskiego, skazanego po wojnie w procesie w Gnieźnie na karę śmierci" (źródło: http://palukimogilno.pl/index.php/artykuly-z-gazety/archiwum-historia-lokalna/644-zamordowani-w-synagodze)
Na załączonej pocztówce (ze zbiorów Muzeum Ziemi Mogileńskiej w Chabsku) jest widoczny budynek synagogi od strony frontowej, stoi przed nim mężczyzna.
W 2006r. z inicjatywy właściciela posesji Pana Adama Brzuszkiewicza zawieszono na jego bocznej ścianie tablicę upamiętniającą tamte ofiary (fot.). Niestety, miejsce przed tablicą jest dzisiaj bardzo zaniedbane (zachwaszczone). A sprawa odpowiedzialności zadbania o nie wydaje się być nierozstrzygniętą od kilku lat (o czym pisano m.in. tutaj: https://www.cmg24.pl/info.php?wiadomosc=8312&nr=1).
Dla mnie sprawa jest oczywista, władze miasta w porozumieniu z właścicielem posesji powinny poczuwać się do wykoszenia tego miejsca choćby z 2 x w roku, a już na pewno przed dzisiejszą rocznicą, czego nie zrobiono. Wszak jest to miejsce martyrologii części mieszkańców Mogilna.
W dodatku jest to jedyne miejsce przypominające o obecności społeczności żydowskiej w tym mieście. Po cmentarzu żydowskim nie tylko nie ma śladu (został zabudowany w l. 80.), ale nawet na tablicy nagrobnej zbiorowej mogiły (fot.) nie ma wspomnienia, że leżą w niej również szczątki ludzkie z cmentarza żydowskiego (ekshumowane razem z tymi z cmentarza ewangelickiego).
Dzisiaj usłyszałam, że kieruję się emocjami (ws. nazwy lokalu w budynku dawnej synagogi w Krzeszowicach) i że to źle. Tak, kieruję się i wcale nie uważam tego za słabość. Jestem przekonana, że gdyby więcej osób wykazało empatię w opisywanej powyżej sprawie, już dawno problem zadbania o to miejsce w Mogilnie, byłby rozwiązany. A tablica nagrobna na zbiorowej mogile zostałaby zmieniona na taką, gdzie wspomniani zostaliby również pochowani na cmentarzu żydowskim.
A tak, 2-metrowe chwasty i ta tablica dają bardzo przykre świadectwo
Nadesłała Agnieszka Kostuch
|