Kobiety Księgi wg Belli - SZEMOT |
Szemot Wj 1,1 – 6,1 Szemot, to znaczy imiona, bo od imion zaczyna się Księga Wyjścia. Wyliczeni są ci, którzy przyszli z Jakubem do Egiptu. Tym razem imion jest mniej – wyliczeni są tylko przywódcy klanów, imiona członków klanu zostały pominięte. To ważna zmiana – tuż potem, w Wj faraon używa określenia „lud dzieci (synów) Izraela” (Wj 1,9), a do tej pory mowa było o „dzieciach Izraela”. Zgodnie z Bożą obietnicą powstaje lud – Księga Wyjścia przemawia tu słowami z Księgi Rodzaju – na początku Stworzenia i po potopie – o rozmnażaniu się i zaludnianiu ziemi. Lud dzieci Izraela staje się na tyle liczny, że faraon czuje się zagrożony i podejmuje środki zaradcze. W jego słowach pobrzmiewają nutki, które niestety są aż za dobrze rozpoznawalne i dzisiaj. Gdy nie skutkują katorżnicze prace, faraon wprowadza inny plan – domaga się od „położnych hebrajskich”, aby zabijały wszystkich nowo narodzonych chłopców, jedynie dziewczynki zostawiały przy życiu. I oto pojawiają się kolejne imiona, imiona kobiet – chyba w żadnym innym czytaniu nie poznajemy z imienia tylko kobiet, i to kobiet, które odegrały kluczową, zbawczą wręcz rolę. W talmudycznym traktacie Sota czytamy, że właśnie ze względu na zasługi kobiet lud Izraela został wyzwolony z niewoli egipskiej. Oto więc najpierw Szifra i Pua – położne – przeciwstawiają się mężnie tyranowi, udzielając nam pierwszej w historii lekcji nieposłuszeństwa obywatelskiego. Gdy faraon pyta, czemu zostawiały dzieci przy życiu, odparły sprytnie: „Kobiety hebrajskie […] są tak żywotne, że rodzą wcześniej niż przyjdzie do nich położna” (1,19). Zwrot „położne hebrajskie” (mejaldot iwrijot) nie jest jednoznaczny – może oznaczać zarówno dosłownie położne hebrajskie, może też oznaczać „położne, które odbierały porody u kobiet hebrajskich”. Nie ma to jednak znaczenia. Kieruje nimi „bojaźń Boża”. To zostaje z mocą, bo dwukrotnie, podkreślone (1, 17 i 21). Przyjęły, uznając za swój taki system wartości, w którym nie liczą się rozkazy faraona, są jedynie racje moralne. Następnie są te kobiety, które ocaliły życie przyszłego przywódcy ludu Izraela – Mojżesza. Już lapidarny opis jego narodzin jest zapowiedzią roli, jaką odegra w przyszłości. Jego matka „widziała, że jest piękny” (2,2). No cóż, każda matka postrzega swoje dziecko jako piękne, zatem nie o taki truizm tu chodzi. W tekście hebrajski mamy bowiem słowa ki tow, które następowały po każdym etapie dzieła Stworzenia, kiedy to Bóg konstatował, że to, co stworzył, jest ki tow – dobre. Matka Mojżesza, którą później poznajemy z imienia jako Jochebed, ukrywała go przez trzy miesiące, a potem sporządziła „koszyk z trzciny”. I tu znowu ważne uściślenie terminologiczne – Jochebed ułożyła Mojżesza w pojemniku, skrzynce, która określona jest mianem tewa – niczym arka (skrzynia), którą na polecenie Boga buduje Noe, by ocalił siebie, rodzinę i zwierzęta. Czyżby więc tewa miała być synonimem narzędzia ocalenia z wody? Jochebed wie, jak dodatkowo „zaimpregnować” tewę – powleka ją żywicą i smołą, po czym stawia ją na brzegu Nilu. I oto mamy kolejną kobietę – siostrę Mojżesza, Miriam – która biegnie nad rzekę, by czuwać nad dalszym loseam brata. Gdy córka faraona konstatuje, że oto ma przed sobą płaczące dziecko hebrajskie, Miriam nie obawia się jej zagadnąć. Przemówić pierwsza do córki faraona – to nie lada zuchwalstwo, a jednak Miriam się nie lęka. Aktem jeszcze większej odwagi (czy można ją nazwać chucpą?) jest zabranie Mojżesza na powrót do matki, która ma pełnić rolę mamki malca. A córka faraona, w literaturze midraszowej nazwana Batią lub Bitią? Od razu domyśliła się, że to dziecko hebrajskie. Wiedziała zapewne o rozkazie wydanym przez swego ojca, a jednak się nie ulękła. Co więcej – gdy Mojżesz został odstawiony od piersi, zaadoptowała go – została jego matką, on jej synem; chłopiec wychowywał się na dworze faraona. To jednak nie zmieniło jego świadomości tego, kim jest – solidaryzuje się z bitym Hebrajczykiem, zabija jego prześladowcę. Ucieka przez karą faraona, ale zanim zostaje wielkim przywódcą, spotka jeszcze jedną kobietę, którą odegra zbawczą rolę – swoją żonę Seforę (Cyporę). Mojżesz nie obrzezał syna – midrasz dopowiada, że taka była jego umowa z teściem, jednak czyni to jego żona, w obawie o życie męża czy dziecka. Ale to nie ona, lecz Mojżesz nadał swemu synowi imię Gerszom, od ger – obcy, przybysz. Czy dlatego, że Mojżesz był obcy wśród Midianitów – ludu, z którego wywodziła się jego żona? Czy dlatego może, że nieobrzezany syn miał dla niego pozostać obcy?
Mojżesz nie bez oporów przyjmuje
rolę przywódczą; przystaje na to dopiero wtedy, gdy Bóg przedstawia mu się
jako Ihije-aszer-ihije :
jestem, który jestem, (czy
też Bella Szwarcman-Czarnota |
Copyright © 2008 by www.poznan.jewish.org.pl