Judaizm
uważa, że Bóg dał ludziom naturę - ziemię, rośliny, zwierzęta
(Bereszit 1:26) - do użytkowania w sposób rozsądny i
troskliwy. Natura została człowiekowi powierzona i ma być on
także jej strażnikiem. Bóg
stworzył naturę, co oznacza, że natura jest jego własnością, a
zarazem - że NIE JEST ONA
TOŻSAMA z Bogiem
(a
taki pogląd bywa dość popularny), jest jedynie jego DZIEŁEM.
Wynika z tego, że prawa natury (które są poza etyką, poza
kategoriami dobra i zła, a które pozwalają silniejszemu na
przeżycie kosztem słabszego), NIE
MAJĄ być wzorem dla człowieka, któremu Bóg wyraźnie
powiedział, co jest dobrem, a co złem.
Człowiek
nie powinien powoływać się na naturę, aby usprawiedliwić swoje
postępowanie. To, co naturalne, najczęściej nie jest etyczne lub -
co najwyżej - jest etycznie obojętne.
Jednym
z głównych zadań człowieka - według judaizmu - jest czynienie
dobra. A dobro jest przecież nienaturalne. Dobro wymaga bowiem
pokonywania własnego egoizmu, który w każdym człowieku jest
wrodzony, bo powiązany z instynktem samozachowawczym.
Talmud
naucza, że niszczenie jakichkolwiek tworów natury, szczególnie
istot żywych, w sposób bezmyślny i bez rzeczywistej potrzeby, jest
zakazane. Nawet bezcelowe zniszczenie rośliny, nawet zerwanie
jednego liścia z drzewa lub krzewu tylko po to, aby zerwać i
wyrzucić – jest poważnym naruszeniem prawa danego wszystkim
ludziom. Prawo to pozwala korzystać z roślin i zwierząt, ale nie
pozwala zadawać zbędnego cierpienia i nieetycznie, bezsensownie
niszczyć (Baal Taszchit).
Człowiekowi
nie wolno traktować innych istot żywych w sposób nonszalancki, a
tym bardziej okrutny (judaizm wyróżnia specjalną kategorię praw
"car balej chajim", czyli „zapobieganie okrucieństwu
wobec zwierząt [żyjących istot]" i ich przestrzeganie czyni
nakazem religijnym), ale wolno mu z nich w pełni korzystać, bo ma
on specjalne, najwyższe miejsce w porządku Stworzenia.
Ochrona
naturalnego środowiska jest obowiązkiem człowieka, nie może
jednak posuwać się do skrajności tak, aby narażać ludzkie życie
(co współcześnie zdarza się na różne sposoby - na przykład,
gdy chodzi o ochronę jakiegoś gatunku zwierząt, czy naturalnego
obszaru, uniemożliwiającą wybudowanie autostrady, co zmniejszyłoby
liczbę wypadków drogowych).
Historia
monoteizmu (poczynając od judaizmu) to także historia walki z
odwiecznym kultem, jakim człowiek darzył naturę. Jedną z
konsekwencji kultu natury, jest zacieranie różnic pomiędzy
człowiekiem a zwierzęciem. Wszelkie zacieranie różnic pomiędzy
pozycją człowieka a miejscem zwierząt w hierarchii istot żywych -
czego pewne symptomy obserwujemy w kulturze współczesnej Zachodu, w
jej pewnych enklawach, mimo że w jej głównym nurcie dominuje wciąż
okrucieństwo wobec zwierząt - jest niebezpieczne dla ludzi. Judaizm
zawsze obawiał się zjawiska nadmiernego zrównywania pozycji
zwierząt i ludzi. Prorok Ozeasz (Hoszea) dostrzegał w swoich
czasach tę odwróconą moralność: „Ci, którzy składają ofiary
z ludzi, całują cielęta" (ks. Ozeasza 13:2). Taka ideologia,
traktowana jak swoista religia, prędzej czy później może
prowadzić do obniżenia a nawet zanegowania wartości życia
człowieka i zwrócić się przeciw niemu.
Właściwy
stosunek człowieka do natury chyba najlepiej charakteryzuje metafora
mądrego ogrodnika, a symbolizuje - jedno z przykazań (Dewarim
20:19) zakazujące wycinania drzew owocowych nawet w czasie działań
wojennych, w trakcie oblężenia miasta. Nawet wtedy, gdy trwa walka
- gdy namiętności ludzkie są poddawane ostatecznej próbie, nie
wolno lekceważyć natury i poddawać jej niszczeniu.
Paweł
Jędrzejewski /the 614 commandment/
|