Zniszczone nagrobki na żydowskich cmentarzach, antysemickie
hasła pisane na murach i wykrzykiwane podczas meczów oburzają wiele osób, ale wymiar
sprawiedliwości nie potrafi sobie z nimi poradzić. Dlatego w żart o biegłych
geografach powołanych przez sąd w Łomży uwierzyło wiele osób. Trudno jednak w
niego nie wierzyć, skoro polskie sądy nie wydają się chętne do karania tego
typu przestępstw.
W poniedziałek, w związku z umorzeniem przez prokuraturę
śledztwa w sprawie dewastacji pomnika w Jedwabnem, na facebookowym profilu
"Tymczasem w Białymstoku" pojawiło się zdjęcie ze zniszczonego przez
wandali cmentarza w Wysokiem Mazowieckiem. Zdjęcie podpisano: "Tymczasem
łomżyński sąd uznał za prawdziwe stwierdzenie "Tu jest Polska, nie
Izrael". Sąd powołał się na opinię biegłych geografów." Wiele osób
uwierzyło w prawdziwość tego opisu. Zaczęły pojawiać się krytyczne komentarze w
stosunku do sądu. Niektóre z nich były dość dosadne. Tymczasem sąd w ogóle tej
sprawy nie rozpatrywał. Nie było też żadnych "biegłych geografów".
19 marca funkcjonariusz Komendy Powiatowej w Wysokiem
Mazowieckiem podczas patrolu zauważył, że doszło do dewastacji cmentarza
żydowskiego. Na bramie, pomniku i nagrobkach ktoś namalował swastyki, gwiazdy
Dawida na szubienicach. Pojawiły się też napisy "Stop syjonizmowi"
oraz "Tu jest Polska nie Izrael".
W ustaleniu sprawców nie pomógł pies policyjny, okoliczni
mieszkańcy, którzy niczego nie widzieli oraz pobliski monitoring, który był
akurat wyłączony. Wytypowano podejrzanych, ale przesłuchania również nie
przyniosły spodziewanych efektów. Jedyny biegły, który w tej sprawie został
powołany to biegły z zakresu pisma ręcznego, który miał stwierdzić, czy napisy
zostały wykonane przez jedną, czy może kilka osób.
Śledztwo umorzono z powodu niewykrycia sprawców. Ta sprawa
nie trafiła więc do sądu. Nie rozpatrywał jej żaden sędzia, a tym bardziej nie
wypowiadał się na ten temat żaden "biegły geograf". Dlaczego więc
wiele osób dało się nabrać i uwierzyło, że polski wymiar sprawiedliwości może
działać w tak idiotyczny sposób?
Do dewastacji żydowskich cmentarzy, pomników i miejsc
pamięci dochodzi dość często. Jeszcze częściej można antysemickie okrzyki
usłyszeć na różnego rodzaju imprezach sportowych. Rzadko jednak udaje się
złapać sprawców, a jeszcze rzadziej pociągnąć ich do odpowiedzialności karnej.
Zwykle okazuje się, że popełniony przez nich czyn ma małą szkodliwość
społeczną, albo wcale nie jest aktem antysemityzmu, czyli występuje "brak
znamion czynu zabronionego".
Tak właśnie stało się kilka tygodni temu w jednym z
warszawskich sądów, gdzie miał się odbyć proces kibiców jednego z klubów
piłkarskich. Mieli oni podczas meczu krzyczeć w stronę kibiców przeciwnej
drużyny "Hamas, Hamas, Juden auf den Gas". Żaden jednak do winy się
nie przyznał. Twierdzili, że "skandowali razem z tłumem", "nie
rozumieli, co skandują", "nie chodziło o Żydów". Sędzia sprawę
umorzyła już podczas pierwszej rozprawy. Nie było dowodów na to, że wśród
kibiców przeciwnej drużyny byli jacyś Żydzi, którzy tym okrzykiem mogli poczuć
się urażeni. Wymiar sprawiedliwości poniósł więc porażkę, a oskarżeni stali się
pewnie bohaterami w swoich środowiskach.
Tego typu spraw, w których zawiodła policja, prokuratura, a
wreszcie również i sąd, jest mnóstwo. Ostatnio doszło jednak do pewnego
precedensu. Sąd w Białymstoku skazał na kary bezwzględnego więzienia czterech
mężczyzn, którzy należeli do grupy propagującej faszyzm, nawołującej do nienawiści
na tle narodowościowym i religijnym oraz znieważającej naród żydowski. Jeden z
oskarżonych przyznał wprost: "Jestem antysemitą, faszystą, nienawidzę
Żydów". Mężczyźni spędzą rok w więzieniu. Wyrok nie jest jeszcze
prawomocny. - Inne orzeczenie uznaliby za potwierdzenie swojej bezkarności i
bezsilności państwa - powiedział sędzia podczas ogłaszania wyroku.
A co z pozostałymi sprawcami podobnych czynów, którzy teraz
czują się bezkarni i zdają sobie sprawę z bezsilności państwa? Niedawno
prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie zbezczeszczenia pomnika w Jedwabnem.
Pod koniec sierpnia 2011 na ogrodzeniu pomnika ktoś napisał "Nie
przepraszam za Jedwabne" oraz "Byli łatwopalni". Prokuraturze
nie udało się ustalić sprawców.
Co ze sprawcami dewastacji cmentarza żydowskiego w
Pszczynie, Starachowicach; zbezczeszczenia pomnika upamiętniającego ofiary
żydowskiego obozu pracy w Poznaniu; siedmioma incydentami o charakterze
rasistowskim na terenie województwa podlaskiego? Co z osobami, które umieściły
napisy "Je..ć naród wybrany", "Do gazu",
"Dżihad", "Wolna Palestyna" na cmentarzu żydowskim w
Wieniawie? A co z tymi, którzy na synagodze w Orli napisali "Żydzi, do
gazu", "Jude raus", "Cała Polska dla Polaków",
"White power"? Albo z kibicami, którzy podczas meczu hokeja w
Oświęcimiu krzyczeli do hokeistów przeciwnej drużyny "Zrobimy z wami, co
Hitler zrobił z Żydami"? Czy oni już znaleźli potwierdzenie swojej
bezkarności i bezsilności państwa?
Katarzyna Markusz
|