Największy sprzeciw wobec marszu narodowców, ale i największy ich marsz. W Warszawie prawie dwa tysi±ce narodowców stanęło naprzeciw trzech tysięcy przeciwników. Rok temu w ONR-owskim Marszu Niepodległości szło około 300 uczestników. Krzyczeli: "Precz z żydowską okupacją!", "Narodowy socjalizm!", "Wielka Polska katolicka!". Przed pomnikiem Dmowskiego szef ONR Artur Zienkiewicz wyciagnął rękę w geście "Heil Hitler!" i wykrzyczał: "Czołem wielkiej Polsce!". Współorganizatorami tegorocznej kontrmanifestacji byli m.in.: Żydowska Ogólnopolska Organizacja Młodzieżowa, Żydowskie Stowarzyszenie Czulent, Jidysz Lebt.
Przed tegorocznym marszem organizowanym wspólnie przez ONR i Młodzież Wszechpolską uaktywnili się przeciwnicy radykalnych narodowców. "Gazeta Wyborcza" rozdawała przechodniom gwizdki, by wygwizdali faszyzm. Po raz pierwszy w Polsce różne organizacje przeciwne marszowi powołały koalicję Porozumienie 11 Listopada.
Apele zadziałały. Antyfaszyści zmobilizowali rekordową liczbę przeciwników marszu. Wczoraj prawie trzy tysiące osób zebrało się wokół pl. Zamkowego, blokując wyjście narodowcom. Zjawili się anarchiści, lewicowcy, ale także mamy z fundacji MaMa, feministki, działacze organizacji mniejszości narodowych i seksualnych, wielu niezrzeszonych mieszkańców miasta.
- Oni nazywają siebie patriotami. Ja też chcę o sobie mówić patriota. Bo patriotyzm dziś to dbanie o kraj i ekologię, a nie ksenofobia - mówił Andrzej Dysiński z Partii Demokratycznej.
Na demonstracji brali też udział Naczelny Rabin Polski Michael Schudruch i przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych w Polsce, Piotr Kadlcik.
Byli też posłowie SLD - Bartosz Arłukowicz i Marek Balicki - i kandydat tej partii na prezydenta Warszawy Wojciech Olejniczak, a także znani dziennikarze (Jacek Żakowski, Halina Bortnowska).
Ale na marsz ONR i MW też przyszło rekordowo dużo uczestników. Około dwóch tysięcy. Już od kilku tygodni zwoływali się w internecie. Zdobyli poparcie znanych osób, m.in. Jana Pospieszalskiego, Pawła Kukiza, Jana Żaryna z IPN, Janusza Korwin-Mikkego czy polityka prawicy Artura Zawiszy, a ostatnio publicysty Rafała Ziemkiewicza. Zapraszali rodziny z dziećmi. Podkreślali, że marsz jest legalny.
Mimo tych starań przeciwnicy marszu mieli liczebn± przewagę. Przez dwie godziny otaczali pl. Zamkowy, skąd mieli wyruszyć narodowcy. W końcu drogę utorowała im policja, ale zamiast reprezentacyjnymi ulicami stolicy: Senatorską, Marszałkowską i Piękną, zmuszeni byli maszerować bocznymi ulicami Powiśla.
Uczestnicy antyfaszystowskich blokad jeszcze raz po drodze próbowali ich zatrzymać. Doszło do trwających pół godziny przepychanek i szarpaniny. Pojawiło się tam kilka osób z kijami i pałkami w rękach. Policja zatrzymała sześciu - jak informuje - najbardziej agresywnych. Następnie otoczyła kordonem kilkaset osób blokujących pochód narodowców. Dzięki temu Marsz Niepodległości poszedł dalej w kierunku pomnika Dmowskiego w Alejach Ujazdowskich, gdzie narodowcy tradycyjnie kończą swoje pochody.
Przeszli m.in. ulicą Rozbrat, obok siedziby SLD. Maszerujący krzyczeli: "SLD-KGB!". Odpalili też racę świetlną. I znów krzyczeli: "Zawsze i wszędzie policja j...a będzie!". Organizatorzy przez tubę starali się uspokajać co bardziej krewkich uczestników. Antysemickich haseł w tym roku nie było. Przez większą część pochodu uczestnicy karnie powtarzali slogany podawane przez tubę: "Roman Dmowski wybawicielem Polski" i "Wielka Polska Katolicka".
- Przeszliśmy! - wykrzyknęli w końcu, gdy doszli pod pomnik Dmowskiego. Tam znów czekali na nich ludzie z gwizdkami oddzieleni kordonem policji. Narodowcy krzyczeli: "Pedały, pedały!". Artur Zawisza mówił: - To święto niepodległości, jesteśmy tu także po to, by jej bronić. W PRL-u mieliśmy do czynienia z breżniewowską doktryną ograniczonej suwerenności. Dziś w czasach traktatu lizbońskiego mamy do czynienia z nową doktryną ograniczonej suwerenności.
Zgromadzeni odśpiewali hymn, złożyli kwiaty. - Rozwiązuję Marsz Niepodległości - ogłosił ktoś przez megafon.
żródło: Gazeta Wyborcza, inf. wł.
foto: Anna Grzegorzewska, Magda Braniewska
|