"Dwa tysiące lat dobiega kresu i przez cały ten czas,
ani na moment, nie zaprzestali żydzi swej niechęci jawnej czy skrytej" -
pisał Mieczysław Noskowicz w książce "Najświętsze trzy Hostie",
wydanej w Poznaniu w 1926 r. Wydawnictwo Wers wznowiło teraz tę publikację.
Promocja odbyła się w kościele Bożego Ciała
"Wiadomo każdemu, jako tako z dziejami świata
obeznanemu, że od wieków, ba, od zarania chrześcijaństwa, od chwili kiedy Boski
nasz Zbawiciel począł głosić Swą Ewangelię miłości Boga i bliźniego, od tej
chwili już datuje się nienawiść żydostwa do chrześcijaństwa. Dwa tysiące lat
dobiega kresu i przez cały ten czas, ani na moment, rzec można, nie zaprzestali
żydzi swej niechęci jawnej czy skrytej. Przy każdej danej sposobności,
puszczali wodze swej nienawiści" - rozpoczyna swą opowieść Mieczysław
Noskowicz w książce "Najświętsze trzy Hostie", wydanej w Poznaniu w
1926 r.
Książkę wznowiło teraz poznańskie wydawnictwo Wers. Promocja odbyła się w
piątkowy wieczór w kościele Bożego Ciała w Poznaniu. Poprzedzona została mszą
świętą. Kościół był pełen. A salka katechetyczna, do której ludzie przeszli po
mszy na promocję książki, nie pomieściła wszystkich chętnych.
Jestem wniebowzięty, że tylu ludzi przyszło - mówił ks.
proboszcz Wojciech Maćkowiak.
Czy Żydzi maczali w tym ręce
"Najstarszy z żydów pierwszy, wedle podania, przebił nożem jedną Hostię, z
której zaraz krew wytrysnęła i twarz mu znacznie skropiła (...) Za przykładem
pierwszego, poszła i reszta żydów. Przy świetle pochodni, kłuli do woli nożami
trzy Najświętsze Hostie bez opamiętania, mimo że krew z nich lała się po całym
stole. Zbrodnicze ich ręce nurzały się we krwi" - dwustustronicowa
książeczka Noskowicza naszpikowana jest takimi opisami.
Opowiada historię o sprofanowaniu trzech hostii przez Żydów w Poznaniu,
późniejszym cudownym odnalezieniu hostii na nadwarciańskich łąkach i
ufundowaniu w tym miejscu sanktuarium Bożego Ciała (dziś to ul. Krakowska).
Pierwsze wydanie książki datowane jest na 1916 r. Nakład najwidoczniej rozszedł
się szybko, bo w roku 1926 r. ukazało się wydanie trzecie. Tę właśnie wersję
postanowiło teraz wznowić wydawnictwo Wers.
O wydawnictwie i jego właścicielu Zbigniewie Rutkowskim zrobiło się głośno w
1999 r., kiedy opublikowane przez tę oficynę książki sprzedawał w kościele św.
Brygidy ks. Henryk Jankowski, a abp Tadeusz Gocłowski polecił usunąć je ze
świątyni, bo były antysemickie (chodziło m.in. o prace Lesława Giermańskiego
"Módlcie się za nami - ks. Henryk Jankowski a problem żydowski w Polsce i
na świecie" i Krzysztofa Koczwary "Zguba twoja Izraelu z ciebie
samego pochodzi - A jednak ksiądz Jankowski ma rację").
Rutkowski był obecny na piątkowej promocji. Ale spotkanie prowadził Włodzimierz
Wilowski z księgarni Sursum Corda.
- Ja bym proponował, żeby najpierw brawami księdzu podziękować za to spotkanie
- zaczął Wilowski. - Trzeba było czekać aż 86 lat, by można było wznowić
książkę dokumentującą świadectwa wydarzeń z 1399 r. - opowiadał dalej. Jak się
okazało, to z księgarni Sursum Corda wyszedł pomysł wznowienia książki. -
Przyszła do mnie dwa lata temu pani z oryginałem z 1926 r., który znalazła na
śmietniku. Po przeczytaniu stwierdziłam, że to straszne zaniedbanie, że ludzie
w Poznaniu tak mało wiedzą o tym cudzie - opowiadała żona Wilowskiego, Rita
Wilowska.
Wilowski: - O cudach należy mówić, żeby wiara chrześcijańska była silna.
- Co jest legendą, a co faktem? Cudowne znalezienie hostii musiało być faktem,
w innym razie, czy budowano by kościół za miastem na nadwarciańskich łąkach? Co
do Żydów - tutaj zdania mogą być podzielone - mówił na spotkaniu ks. Maćkowiak.
- Historycy podają w wątpliwość, czy naprawdę Żydzi w tym maczali ręce. Nie ma
dokumentów z tamtego czasu stwierdzających na pewno winę Żydów. Natomiast, co
wskazywałoby, że jednak coś w tym było: z naszych parafialnych ksiąg wynika, że
w procesji Bożego Ciała szło zawsze trzech Żydów niosących noże, taka publiczna
pokuta. Dopiero w 1724 r. doszło do ugody między karmelitami a Żydami i wtedy
zostali z tego zwolnieni. Za to zgodzili się dostarczać wosk na świece, olej do
lampy - opowiadał. - Jeżeli ktoś będzie się upierał, że to byli Żydzi - proszę
bardzo. Jeżeli nie - też nic się nie stało. Jak kto woli. I żeby nas ktoś nie
posądził o antysemityzm - sumował z uśmiechem ksiądz. Sala odpowiedziała
śmiechem.
Z sali pada pytanie, gdzie można kupić książkę. Bo zapas przyniesiony na
spotkanie rozszedł się natychmiast.
Wilowski: - Będą w księgarni Sursum Corda. I w parafii, u księdza też będą!
Co jest legendą, co faktem
Przypomnijmy, co mówią historycy. "Nie istnieją źródła z tamtego roku
potwierdzające i opisujące takie oskarżenie. Liczne zapisy w księgach miejskich
świadczą o prowadzeniu w 1399 r. przez Żydów poznańskich aktywnej działalności
i nie wskazują, żeby w mieście miały miejsce jakieś nadzwyczajne wydarzenia z
ich udziałem" - pisze Hanna Węgrzynek.
- Do Poznania tę opowieść przywieźli karmelici. To był wątek obiegowy, znali go
z przekazów, przenieśli w poznańskie realia - opowiadał historyk Jacek
Wiesiołowski.
Poznańska legenda jest kopią mitów, które wędrowały przez średniowieczną
Europę. Podobne krążyły wcześniej w Paryżu, Norymberdze i innych miastach
Niemiec, Austrii, Włoch. Oskarżenia skutkowały tam napaściami na gminy
żydowskie i egzekucjami.
Co na pewno wydarzyło się w Poznaniu? Na początku XV w. Władysław Jagiełło
ufundował sanktuarium Bożego Ciała i klasztor Karmelitów Trzewiczkowych.
"Na przedmieściu Poznania, w miejscu, w którym Ciało Boże niegdyś
znalezione zostało" - mówi pierwszy zapis. W dokumentach jest mowa o
cudzie związanym z hostią. Nie ma szczegółów, daty, nie ma mowy o Żydach.
Fabuła rosła z czasem. Kilka zdań o Żydach, którzy kupili hostię od pewnej
kobiety, a potem porzucili tam, gdzie stanął kościół Bożego Ciała - jako
pierwszy zapisał Długosz w kronikach (O Długoszu Hanna Węgrzynek pisze:
"Jego niechęć do Żydów miała charakter wyznaniowy. Pogromy uznawał za
okrutne, nie pochwalał ich, lecz z drugiej strony widział w nich karę boską za
żydowskie zbrodnie").
/zrodlo Wioletta Szostak: gazeta wyborcza poznan/
|