Christian Boltanski Doctorem Honoris Causa poznańskiej ASP
Christian Boltanski - jeden z najważniejszych współczesnych artystów, urodził się 6 września 1944 roku w Paryżu w rodzinie żydowskiej (ojciec pochodził z Ukrainy, matka z Korsyki). Mieszka i pracuje w Malakoff, o którym mówi, że nikt nie wie gdzie to jest, co zapewnia mu komfort bycia samotnikiem. W wieku 12 lat oznajmił rodzicom, iż nie będzie dalej uczęszczał do szkoły. Po latach, kiedy sam wykładał na artystycznych uczelniach starał się studentom uświadomić moc w lenistwa w obszarze artystycznych działań. Gdy porzucił szkołę skoncentrował się twórczości, tym bardziej, że - jak wspomina – ojciec w jego rysunkach, różnych konstrukcjach zauważył coś szczególnego. Szybko jednak odstąpił od zajmowania się rysunkiem, malarstwem na rzecz tworzenia instalacji, obiektów, a obecnie również art.-vidio, w których wykorzystuje przede wszystkim rozmaite fotografie (sam – podkreśla – nie fotografując), rzeźby, performance. Na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego stulecia, w jego pracach dominowała tematyka dzieciństwa. Aż któregoś dnia - mówi – zrozumiał, że mały Christianek już nie żyje. W kolejnych latach podjął problematykę przemijania, pamięci. Często powtarza, że: W sztuce istnieje dość ograniczony zestaw tematów: szukanie Boga, śmierć, miłość i seks. Ja zajmuję się tematem vanitas - deklaruje. Posługuje się techniką gromadzenia fragmentów rzeczywistości: dokumentów, wszelkich świadectw osób żyjących i zmarłych (np. używane ubrania, najróżniejsze gromadzone latami przedmioty). Ważnym, wspomnianym tu już medium, jest dla Christiana Boltanskiego fotografia. Fotografia, jako próba uchwycenia czasu. Robienie zdjęć – twierdzi artysta - to właśnie takie próby zatrzymania czasu, ale sfotografowane zdarzenie kończy się i umiera trzy sekundy później... Niezmiernie intensywnym okresem twórczym była dla Boltanskiego druga połowa lat 80. Powstały wtedy m.in. prace: Teatre'd Ombres, Monuments, Reliquaire. - Towarzyszy mi pewna nieustająca obsesja, wracają te same tematy: dzieciństwo, umarłe dzieciństwo, okrucieństwo, wojna, dobro, zło. To wszystko, to są moje tematy – wyznaje. Mówiąc o formie swoich prac odwołuje się do minimalizmu, jako źródła, podstawy tej formy. Przede wszystkim jednak ważne są w jego sztuce uczucia, emocje. Nie tyle więc do wyobraźni, co do empatii, siły przeżycia odwołuje się w swoich pracach. W latach 90. z ich prezentacją zaczął wychodzić poza muzea i galerie, wystawiając je na przykład na dworcach lub w kościołach. Jego zdaniem bowiem, ludziom łatwiej jest dostrzec je w miejscach nie związanych ze sztuką. Często też prezentuje swoje dawne prace w zmienionym kontekście. Tak na przykład pomyślana była wystawa w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie w 2001 roku, na którą złożyły się prace z wcześniejszych 15 lat : Monument1986, Reliquaire1989, Les Images Noires1996, Les Veronique 1996, Théâtre d'Ombres 1989, Reserve, Les Suisses Morts 1990 oraz praca przygotowana specjalnie na wystawę w CSW -Les Habitants de Varsovie, 2001, przeformowane w nowe, retrospektywne dzieło.Wspominając polskie wystawy Christiana Boltanskiego, należy odnotować też jego prezentację pokazywanego w 1972 roku na DOCUMENTA w Kassel dzieła „Kronika wypadków”. Wystawił je w Galerii „Foto-Medium-Art.” w 1979 we Wrocławiu. Ekspozycję prac Boltanskiego zorganizował wtedy prof. Jerzego Olek.
27 listopada 2009, kiedy to w reprezentacyjnej Sali Renesansowej Poznańskiego Ratusza, uchwałą rektora prof. Marcina Berdyszaka i Senatu poznańskiej ASP, Christian Boltanski otrzymywał tytuł Doctora Honoris Causa naszej tej, obchodzącej swoje 90. lecie uczelni, (uchwałę biegłą łaciną odczytał prof. Andrzej Florkowski), laudację wygłosił właśnie prof. Jerzy Olek.Recenzentami byli: prof. Izabella Gustowska – ASP Poznań, prof. Grzegorz Kowalski – ASP Warszawa oraz wysoko ceniony w świecie holenderski artysta konceptualny - prof. Jan Dibbets.
Christian Boltanski jest więc, piątym laureatem tytułu Doctora Honoris Causa Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu, w szeregu z takimi artystycznymi osobowościami jak: Magdalena Abakanowicz (2002), Garry Hill (2004), Emmett Williams (2005) i Krzysztof Wodiczko (2007).
Rozmawiając z artystą jeszcze przed uroczystością, kiedy dociekałam właśnie tego, co jest naszą tożsamością, jaką pamięć niesiemy ze sobą przez życie, spytałam, czy pamięta śpiewane mu w dzieciństwie kołysanki? Christian Boltanski nagle bardzo się ożywił: Tak pamiętam śpiewane mi do snu kołysanki, tylko proszę nie oczekiwać, że je teraz zanucę – i zaczął je nucić...
Grażyna Banaszkiewicz
(zdjęcia autorki i prof. Jerzy Olek)
|