W tym roku (2022) święto Rosz ha-Szana
zaczyna się z zachodem słońca w niedzielę, 25 września i kończy wieczorem w poniedziałek 26 września. Rozpoczyna się 5783 rok żydowskiego kalendarza.
Rosz ha-Szana (czyli dosłownie „głowa roku”) jest świętem niezwykłym.
Po
pierwsze, jest to święto, którego sens – w odróżnieniu od wszystkich
innych żydowskich świąt – jest uniwersalny, bo dotyczy całej ludzkości.
Po drugie – i zaskakujące – Rosz ha-Szana, czyli żydowski Nowy Rok,
obchodzony jest przez pierwsze dwa dni miesiąca tiszri, który jest nie
pierwszym, ale siódmym miesiącem roku. Przecież to tak, jakby laicki,
„administracyjny” Nowy Rok obchodzić pierwszego i drugiego dnia lipca,
zamiast w styczniu. Bowiem pierwszym miesiącem w kalendarzu hebrajskim
jest wiosenny miesiąc nisan. Miesiąc, w którym Żydzi wyszli z niewoli
egipskiej i stali się narodem. Wyjście z Egiptu upamiętnia święto
Pesach. Natomiast Nowy Rok przypadający w tiszri, czyli w miesiącu późnego lata (najwcześniej 5 września) lub wczesnej jesieni (najpóźniej 6 października), uważany – powszechnie i niezbyt precyzyjnie – za rocznicę stworzenia świata, jest naprawdę rocznicą stworzenia człowieka.
Lata
w kalendarzu żydowskim nie są więc liczone od żadnego specyficznie
„żydowskiego” wydarzenia w historii. Jest to święto symbolicznie
upamiętniające zakończenie Boskiej Kreacji, a dokładnie jej szósty
„dzień”, w którym stworzony został człowiek. Człowiek, który
przecież nie był Żydem, ale symbolicznym praojcem wszystkich ludzi. I tu
tkwi właśnie uniwersalna wymowa święta Rosz ha-Szana.
Istotny
jest zarazem fakt, że nie jest to upamiętnianie stworzenia świata w
sensie fizycznym – galaktyk, gwiazd, planet, oceanów, roślin lub
zwierząt, ale właśnie pojawienia się istoty ludzkiej. To bardzo ważne z
punktu widzenia filozofii judaizmu. Oznacza to, że właśnie dopiero
stworzenie człowieka – jedynego tworu Boga uczynionego „według istoty
Boga” – dopełniło świat czyniąc go ukończonym i sensownym. Wszystko, co
stworzone było poprzednio, powstało dla człowieka. Dlatego Rosz ha-Szana
– pierwszy dzień miesiąca tiszri – rozpoczynający kolejny rok w
historii świata, jest w rzeczywistości rocznicą przypadającą o pięć
(metaforycznych) „dni” (kosmicznych epok stwarzania) później, niż
ustanowione zostały podstawy świata materialnego.
Nie mniej ważną
cechą tego święta jest to, że żydowski Nowy Rok obchodzony jest całkiem
inaczej niż Nowy Rok w większości kultur. Nie jest wcale okazją do
radosnej zabawy, spożywania alkoholu, zanurzenia się w karnawałowej
atmosferze i tańcu. Jest Dniem Sądu. Okresem ważnej, bo etycznej,
introspekcji. Przygotowania do tego dnia trwają już w miesiącu elul
poprzedzającym święto – i polegają na analizowaniu własnych uczynków,
szczególnie tych złych – skierowanych przeciwko ludziom i Bogu. Celem
etycznym Rosz ha-Szana i następującego po nim (dziesiątego dnia tiszri)
Jom Kipur jest przeegzaminowanie własnego życia, dostrzeżenie win,
okazanie skruchy, przebłaganie Boga i – przede wszystkim – skrzywdzonych
bliźnich. Jest szczególną cechą judaizmu, że Nowy Rok staje się okazją
do rozliczenia swojego życia, zanalizowania własnej postawy wobec Boga i
ludzi.
Dni Rosz ha-Szana są jednak dniami sądu nie wyłącznie nad
Żydami (znów aspekt uniwersalny!). Bóg osądza wszystkie istoty i
wszystkich ludzi na podstawie ich czynów. Decydują się ich przyszłe
losy. Dlatego dni pomiędzy Rosz ha-Szana a Jom Kipur, nazywane są Jamim
Noraim (Dni grozy) lub Aseret Jemej Teszuwa (Dziesięć Dni Skruchy). W
dzień Rosz ha-Szana Bóg otwiera Księgi i zapisuje w nich przyszłość
całej ludzkości – każdego człowieka z osobna, według jego win i zasług.
Jedną księgą jest Księga Życia. Drugą – Księga Śmierci.
Ksiąg
tych – rzecz jasna – nie należy traktować w sposób dosłowny. Księga
Życia i Księga Śmierci nie są Bogu konieczne, aby decydować losy każdego
człowieka i Bóg nie potrzebuje zapisywać ludzkich imion w tych
księgach. Samo określenie „Księga Życia” wzięte jest z Psalmów
(69:29): „Niech zostaną wymazani z Księgi Życia [Żywych] i niech nie
będą zapisani razem ze Sprawiedliwymi”, ale tradycyjna wizja Boga
prowadzącego ewidencję ludzkich losów w księgach jest wytworem
żydowskiego folkloru.
W Talmudzie jest mowa aż o trzech symbolicznych
księgach: ludzie, których dobre uczynki są oczywiste zostają zapisani
natychmiast w Księdze Życia; ci, którzy przekroczyli miarę zła w swoim
życiu – w Księdze Śmierci; natomiast wszyscy pozostali zostają
sklasyfikowani jako beinonim („po środku”, „pomiędzy”) – w księdze tymczasowej – i ich los zostaje przesądzony pomiędzy Rosz ha-Szana i Jom Kippur.
Wedle żydowskiej tradycji, współcześnie wszyscy Żydzi powinni uważać się za beinonim.
Stąd dni pomiędzy Rosz ha-Szana a świętem Jom Kippur mają tak wielkie
znaczenie. Są to – jak wspomniałem – Dni Skruchy (Aseret Jemej
Teszuwa). Bóg podejmuje ostateczną decyzję. Ludzkie postępowanie w
czasie tych dni może mieć na tę decyzję wpływ.
Według judaizmu, nie
da się odpokutować grzechów, które popełnione zostały przeciw innemu
człowiekowi, chyba że on sam udzieli ich przebaczenia (Joma 85b).
Dlatego przed Jom Kippur istnieje obowiązek poproszenia o przebaczenie
skrzywdzonych i naprawienie – na ile to możliwe – wyrządzonych krzywd.
Jest to okres przeprosin i zadośćuczynienia.
Ostatni dzień elul (erew
[wigilia] Rosz ha-Szana), będący jednocześnie ostatnim dniem starego
roku, spędza się na studiowaniu Tory i żałowaniu popełnionych grzechów.
Uniwersalizm Rosz ha-Szana uzmysławiają modlitwy, które trwają tego dnia
zazwyczaj aż do południa. W modlitwie Szmone Esre odmawianej na Rosz
ha-Szana głównym tematem jest władza Boga nad całym światem i prośba,
aby wszyscy ludzie uwierzyli w Boga i przestrzegali jego micwot
(przykazań).
W Szmone Esre na Musaf odmawia się trzy szczególne
błogosławieństwa: Malchujot, Zichronot i Szofrot. Pierwsze z nich
(dosłownie: „Władza królewska”) omawia zwierzchnictwo Boga nad światem,
drugie („Upamiętnienia”) – przypomina opiekę Boga nie tylko nad narodem
Izraela, ale nad całą ludzkością, trzecie – przywołuje otrzymanie Tory i
dźwięk szofaru, który rozlegał się wówczas pod górą Synaj.
Dęcie
w szofar (róg barani, znacznie rzadziej antylopy lub gazeli) jest
przykazaniem Tory, którego wypełnienie nakazane jest w pierwszy dzień
Rosz ha-Szana. Mędrcy ustanowili ten obowiązek również w drugi
dzień święta. Rolę dęcia w szofar tak opisuje Rambam: ” (micwa ta)
pobudza nas słowami: „obudź się, o uśpiony! Spójrz na swoje czyny i wróć
do Boga! Przypomnij sobie Kreatora – ty, któryś zapomniał prawdy
własnego istnienia, poświęcając się próżnym działaniom życia, które nie
mogą ci pomóc. Wejrzyj na swoją duszę! Zmień swoje czyny i postępowanie
na lepsze! Odstąp od niegodziwości (…)”
Trzy charakterystyczne dźwięki szofaru to: tekija – pojedynczy, długi,
trwający od pięciu do dziesięciu sekund; szewarim – dźwięk przerywany,
składający się z trzech krótkich, które trwają łącznie tyle, co tekija
(porównywany jest metaforycznie do głosu złamanego serca); terua –
dźwięk ostrzegawczy złożony z dziewięciu bardzo krótkich (staccato),
porównywanych do głosu płaczącego serca.
Szofar może być
wykonany z rogu każdego zwierzęcia, z wyjątkiem bydła domowego,
jakkolwiek róg barani jest najbardziej odpowiedni. Zgodnie z tradycją
najczęściej używają go Żydzi aszkenazyjscy, a wśród Żydów sefardyjskich
bardziej popularny jest szofar z rogu antylopy kudu. Jeżeli róg jest
powyginany, nadaje się na szofar bardziej niż gdy jest prosty.
W Rosz ha-Szana, po powrocie z
synagogi, odmawiamy świąteczny Kidusz. Następnie jest czas na świąteczny
posiłek, podczas którego spożywa się – między innymi – owoce i warzywa,
posiadające w sobie lub w swoich nazwach hebrajskich coś dobrego,
pozytywnego – symbolizującego rozpoczynający się Dobry Rok.
Na samym
początku kolacji maczamy jabłko w miodzie i prosimy Boga, aby ten nowy
rok był dobry i słodki („Hadesz alejnu szana towa umetuka”).
Chałkę, która zwykle jest okrągła (symbol cyklu rocznego), maczamy w miodzie, a nie w soli.
Pojawiają
się także chałki w kształcie ptaków symbolizujące modlitwy, lecące w
niebo jak na ptasich skrzydłach, oraz ciasto miodowe (lekach).
Jemy słodkie owoce, aby następny rok był tak samo słodki, a nawet słodszy. Życzymy sobie dobrego i słodkiego roku.
Ryby
(w szczególności ich głowy) pojawiają się na świątecznym stole, abyśmy
rozradzali się i rozmnażali jak ryby. „Szenifre wenirbe k’dagim”, oraz
„abyśmy nie byli ostatnimi jak ogony, lecz pierwszymi jak głowy”.
Spożywa się owoc granatu.
Według tradycji, zawiera on 613 pestek – tyle, ile jest przykazań.
„Szenitmale micwot k’rimon” – życzymy sobie, abyśmy wypełnili się
dobrymi uczynkami jak granat.
Niektóre społeczności żydowskie jedzą
także w ten wieczór potrawy z baraniny, na wspomnienie baranka, który
został ofiarowany zamiast Izaaka. Prosimy Boga, aby przypomniał nam o
ważności historii o ofiarowaniu Izaaka.
Żydzi Aszkenazyjscy jedzą
marchewkę, która w swojej hebrajskiej nazwie (gezer) przypomina
powiedzenie: „G’zoralejnu gzerot towot”- „wydaj na nas dobry wyrok”.
Z okazji Nowego Roku składa się
następujące życzenia: Leszana towa tikatewu wetehatemu (lm.) – „Obyście
byli zapisani (w Księdze Życia) i opieczętowani na dobry rok”. Odpowiedź
na takie życzenia to: Gam atem – „Tego samego dla ciebie”. Życzenia
takie wypowiada się tradycyjnie w okresie poprzedzającym Rosz ha-Szana i
w dwa dni święta, ale już nie w okresie pomiędzy Rosz ha-Szana a Jom
Kipur. Wtedy składa się życzenia: Gemar chatima towa (w skróconej
wersji: Gemar tow) – „Obyś był ostatecznie opieczętowany (w Księdze
Życia) na dobre”.
Popularne jest także życzenie Szana towa umetuka! („Dobrego, słodkiego roku!”)
W drugi dzień Rosz ha-Szana
istnieje zwyczaj, aby pójść nad źródło płynącej wody i „wyrzucić”
wszystkie grzechy do wody. W księdze Psalmów jest powiedziane: „Wyrzuć do najgłębszych wód morza wszystkie swoje grzechy”.
Wypowiada się odpowiednie modlitwy stojąc nad brzegiem wody (jeziora,
rzeki, morza) i zwykle symbolicznie wysypuje się wszystkie okruchy z
kieszeni. Taszlich można powiedzieć także później – do Jom Kipur (a w
niektórych tradycjach do Hoszana Raba).
Aleksander Gierymski na
obrazie zatytułowanym „Święto Trąbek” (u góry, nad tytułem) z roku 1880
pokazuje Taszlich nad brzegiem Wisły w Warszawie.
Jak należy rozumieć stwierdzenie, że Bóg stworzył świat w sześć dni i miało to miejsce mniej niż sześć tysięcy lat temu?
Oczywiście dni, w które Bóg stwarza
świat, symbolizują epoki rozwoju, a z punktu widzenia naszej
współczesnej wiedzy jasne jest, że nie oznaczają wcale dosłownych dni.
Po
pierwsze: to wcale nie świat został stworzony – według Tory – około
sześć tysięcy lat temu, ale neszama – w pewnym uproszczeniu „dusza
człowieka”, czyli istoty, którą nauka nazywa homo sapiens. Bo to był
tylko ostatni, końcowy etap stwarzania świata. Od chwili stworzenia
człowieka możemy liczyć lata. Nim został powołany do życia człowiek,
czas pozostawał – rzecz jasna – poza ludzkim doświadczeniem, bo
Stwarzanie trwało nie lata, ale umowne „dni” (czyli nieznane nam odcinki
czasu).
Możemy rozumieć te dni dosłownie (i taki pogląd bywał
niegdyś dominujący), ale bardziej logiczne byłoby traktowanie ich jako
epok stwarzania świata, które mogły trwać nieodgadniony i ogromnie długi
czas, a wcale nie dwudziestoczterogodzinny dzień (takie stanowisko jest
obecne w judaizmie od setek lat).
Dzień to przecież nic innego niż
odcinek czasu od zachodu do zachodu słońca (jeden obrót Ziemi dokoła
własnej osi), więc jak możemy rozumieć dosłownie dzień stwarzania, jako
dzień od zachodu do zachodu słońca, skoro słońce zostało umieszczone na
firmamencie – według zapisu w księdze Bereszit – dopiero czwartego
dnia?
Dlatego, aby oddać sprawiedliwość obliczeniom Tory, do prawie
sześciu tysięcy lat istnienia ostatecznie ukształtowanego homo sapiens,
musimy dodać okres trwania sześciu symbolicznych etapów tworzenia,
wystarczających do ustanowienia wszechświata i życia na naszej planecie.
Należy
pamiętać, że Tora została sformułowana w języku i przy pomocy aparatu
pojęciowego, które musiały być zrozumiałe dla ludzi żyjących wówczas,
gdy została ogłoszona pod górą Synaj (ok. 1250 rok p.n.e.). Jej tekst
sięgał więc po metaforykę, po język symboliczny, a nie po nieistniejący
język nieistniejącej jeszcze wówczas nauki. W czasach, gdy nauka w
sensie współczesnym nie istniała, w judaizmie pojawiało się często
literalne odczytywanie Tory, jakkolwiek warto zauważyć, że już
średniowieczni mędrcy (zwłaszcza Rambam) zwracali uwagę, że historia
Stwarzania nie powinna być odczytywana dosłownie. Uczeń Nachmanidesa,
rabin Jicchak z Akko, czołowy kabalista trzynastowieczny, oceniał wiek
wszechświata na około 15 miliardów lat, co jest zaskakująco bliskie
współczesnym ustaleniom naukowym.
żródło: Forum Żydów Polskich
|