Fragment
wywiadu z rabinem Michaelem Schudrichem pochodzi z książki Gabriela Kayzera pt.
„Klincz? Debata polsko – żydowska”.
Rabin Michael Schudrich: - Niemcy zabijający Żydów podczas
wojny pozostawali dla swoich ofiar osobami obcymi, bezimiennymi. Polak, który
zaś nie pomógł Żydom, był najczęściej kimś znajomym, przyjacielem. Nawet nie
musiał być kolaborantem, czy szmalcownikiem.
Po prostu nie pomógł osobie, która szukała pomocy, a która
przed wojną koło niego mieszkała. Mimo że pomagając Żydowi Polak mógł stracić
życie, to jednak dla Żyda obojętność niektórych Polaków była bardziej bolesna,
niż to, że jakiś obcy człowiek chce go zabić.
Gabriel Kayzer: Wśród Polaków było jednak wielu
Sprawiedliwych, którzy pomagali Żydom ryzykując własne życie.
- Jeżeli chcemy zrozumieć dlaczego Żydzi czują taki ból, to
właśnie ich osobiste doświadczenia są najważniejsze. Kiedy Żyd, który przeżył
Holokaust, mówi dzisiaj, że Polacy są antysemitami, to jest to bolesne. To nie jest
bowiem analiza intelektualna, ale wynika to z bólu, który nosi w sobie. My
musimy zrozumieć skąd ten ból. Wielu Żydów, którzy wrócili po wojnie do swojej
miejscowości (sztetla), usłyszało: „Żyjesz? Szkoda. Masz czas do zachodu
słońca, aby stąd odejść albo cię zabijemy”. Sztetl liczył przed wojną ok. pięć
tysięcy ludzi. Połowę stanowili Żydzi, a połowę nie Żydzi. Po wojnie Żydów już
praktycznie nie było. Nie było też około dziesięciu procent ludności
miejscowej, która nie była Żydami, gdyż została zabita. Po wojnie sztetl liczył
zatem mniej więcej dwa tysiące trzysta mieszkańców. Żyd wracający do takiego
sztetla usłyszał zaś jedynie od czterech osób groźbę, że chcą go zabić. Cztery
osoby na dwa tysiące trzysta osób. To jest promil. Od strony człowieka, który
wraca do miejsca swojego urodzenia, gdzie nie ma już praktycznie innych Żydów i
słyszy taką groźbę jest to bardzo bolesne doświadczenie, które często bywało
ostatnim wspomnieniem. To jest ten problem. Nie mówię, że wszyscy grozili Żydom
w takim sztetlu. Nie robiło tego nawet trzydzieści procent mieszkańców.
Wystarczy jednak niecały jeden procent. Wystarczą jedynie cztery osoby, aby
odcisnąć swoje piętno w pamięci ocalałego z zagłady Żyda. Statystyka pamięci
człowieka ma bowiem swoją własną specyfikę.
Może jest to również spowodowane tym, że Żydzi mieli w
stosunku do Polaków – jako swoich współobywateli – większe oczekiwania?
- Nie współobywateli, ale sąsiadów. Sąsiad tu bardziej
pasuje niż współobywatel. To często był wręcz przyjaciel. Rabin Jacob Baker
powiedział w Jedwabnem, że pamięta, jak przed wojną panowała taka bieda, że
ludzi nie było stać, aby kupić buty dla wszystkich dzieci. Zdarzało się więc,
że w jednych i tych samych butach żydowskie dzieci szły w sobotę do synagogi, a
w niedzielę katolickie dzieci szły do kościoła. Tak się tymi butami dzielono.
To były naturalne rzeczy. Stąd właśnie żal, że ten sąsiad nie pomógł. Nawet
jeżeli jeden pomógł, to pozostaje w pamięci, że inni nie pomogli mnie i moim
bliskim. Tak często właśnie mówią Żydzi, którzy przeżyli wojnę. Jest to bowiem
dla nich wyjątkowo bolesne. To jest bardzo trudne. Byliśmy bowiem tak blisko
siebie. Polacy mają swoich historyków, a my mamy swoich. Nie jest jednak tak, że nie zgadzają się oni ze
sobą, co do faktów. W większości przypadków panuje zgoda. Chodzi o emocjonalną
interpretację tych faktów, która jest widoczna po obu stronach, choć ta
emocjonalność jest u Żydów większa. To muszą być jednak reakcje emocjonalne.
Nie będą one bowiem chłodne intelektualnie, gdyż jest na to za wcześnie. Być
może zmieni się to dopiero za kilka pokoleń.
Czy Żydzi próbują wczuwać się w to, co mogli czuć
podczas wojny Polacy, którzy decydowali się zaryzykować swoje życie dla
ratowania Żydów?
- Przed 1989 rokiem prawie w ogóle nie. Od odzyskania
przez Polskę wolności widoczne są jednak zmiany po obu stronach. O wiele więcej
osób jest otwartych na to, aby spróbować wczuć się w ból drugiej strony. Coraz
częściej słyszę wśród Żydów pytanie, czy ja byłbym gotowy ratować człowieka,
gdyby Holokaust był wymierzony w katolików. Czy byłbym gotowy ukrywać katolika
w moim domu. I wiele osób odpowiada na to pytanie „nie wiem” albo „nie”. Często
to słyszę. I wtedy też przychodzi głębsze zrozumienie tego, co musieli
przeżywać ludzie, którzy ukrywali Żydów.
/za Forum Żydów Polskich
|