Ha'aretz
„Dlaczego ultra-ortodoksi mają swój własny system edukacji? Bo rząd im na to pozwolił” – pisze Anshel Pfeffer w komentarzu na marginesie wczorajszych demonstracji chasydów przeciw zniesieniu segregacji w szkołach, nakazującej oddzielną naukę dzieciom z rodzin aszkenazyjskich i sefardyjskich.
Autor tekstu chwali decyzję Sądu Najwyższego, która ma na celu położenie kresu segregacji w szkołach. Zauważa jednak, że decyzja o umieszczeniu w areszcie tych aszkenazyjskich ortodoksów z osady Emmanuel, którzy – lekceważąc decyzję sądu – nie zgodzili się, by ich córki uczyły się w nowej, łączonej szkole (tzn. wspólnie z dziewczynkami z rodzin sefardyjskich) stanowi przejaw słusznego gniewu, ale wymierzony jest on pod złym adresem.
Sprawa dotyczy tak naprawdę miejsca edukacji prywatnej i stopnia, w jakim podlega ona kontroli państwa. Decyzja sądu, która wywołała takie oburzenie ortodoksów, wyjmuje edukację 20 procent izraelskich dzieci spod całkowitej kontroli rabinatu. Ale w praktyce niewiele się zmieni. „W miejsce jednej niedużej szkoły, przedzielonej w środku, w Emmanuel, powstaną dwie maleńkie. Symbol ultra-ortodoksyjnego separatyzmu i hipokryzji, ale także ograniczeń izraelskiej zwierzchności” – pisze Pfeffer.
„Kwestia: państwowa versus prywatna edukacja jest kwestią sporną w większości państw demokratycznych. Ale nawet w tych najbardziej liberalnych, szkoły prywatne muszą przyjąć jakaś formę rządowego nadzoru i dostosować przynajmniej cześć programu do obowiązującego w kraju curriculum. W tych krajach „prywatne” oznacza finansowane przez jednostki prywatne. Natomiast w Izraelu większość ultra-ortodoksyjnych szkół większość swoich funduszy – zwykle ok. 75 proc. – otrzymuje od państwa. [...] Możemy oskarżać społeczność ultra-ortodoksów o ignorancję, ale tak naprawdę wina leży po stronie kolejnych rządów. Przez 62 lata zezwalały na to, co się dzieje, przyznając coraz więcej pieniędzy i coraz większą autonomię ultra-ortodoksyjnym szkołom”.
Sprawa edukacji tp z kolei przejaw ogólniejszego problemu: „Tak naprawdę chodzi o to – pisze Pfeffer – do jakiego stopnia można pozwolić zamkniętej społeczności na zarządzanie własnymi sprawami w państwie demokratycznym. Czy rząd ma jakieś zobowiązania względem dzieci, których rodzice nalezą do grupy gardzącej nowoczesną edukacją? Kiedy sąd ma prawo interweniować, by nie dopuścić do niesprawiedliwości popełnianych w imię przekonań nie będących normą? Gdzie jest granica między obowiązkami społeczeństwa a dyktaturą większości?”
Źródło: Anshel Pfeffer, Israeli apathy is to blame for ultra-Orthodox arrogance, „Ha'aretz” , 18 czerwca 2010.
/za: F ŻCHM/
|