MYKWA - echa spektaklu |
Autor: Eugeniusz Szydłowski | |
Mykwa jest to zbiornik z bieżącą wodą (niekiedy basen) do kąpieli oraz mycia naczyń skalanych nieczystością rytualną. Od średniowiecza kojarzona była z łaźnią, również tak nazywana.
Osoby przechodzące na judaizm musiały odbyć rytualną kąpiel w mykwie - twilę, w obecności trzech świadków - Bejt Din. W czasie takiej kąpieli woda powinna pochodzić z naturalnego źródła (np. deszczu), a odbywająca ją osoba powinna zanurzyć w wodzie całe ciało.
Chasydzi codziennie przed modłami odbywają podobną kąpiel, wszyscy mężczyźni są zobowiązani do tego przed świętem Jom Kippur.
W judaizmie ortodoksyjnym kobiety uznawano za istoty niższe, nieczyste, toteż Żydówki powinny odbywać kąpiele po każdej menstruacji, a także przed swoim weselem i porodem. Te ostatnie są jednak kąpielami szczególnymi, ponieważ jak głosi Talmud, to co zobaczy kobieta wychodząca z mykwy wpłynie na dziecko poczęte tej nocy.
?żródło:Wikipedia, Encyklopedia PWN/
Mykwa - dramat Piotra Rowickiego, został nagrodzony w I edycji konkursu dramatycznego "Metafory Rzeczywistości" zorganizowanego przez Teatr Polski w Poznaniu w 2008 r.
Sprawa żydowska w historii czasów wojny jest jak luzem wisząca nitka w misternej tkaninie - wystarczy za nią mocniej pociągnąć, a cały delikatny woreczek zacznie się pruć. Okazuje się, że antysemityzm zanieczyścił całe połacie współczesnej historii Polski i uczynił z nich temat wstydliwy, powołując do życia wersje wielu zdarzeń, które miały odgrywać rolę listka figowego. Ale historia społeczeństwa, to nic innego jak zbiorowa biografia. I tak jak w biografii - w życiorysie który składa się wprawdzie z oddzielnych epizodów - w historii społeczeństwa wszystko się do siebie odnosi nawzajem. I jeśli w jakimś punkcie biografii tkwi kłamstwo, to - wszystko co przyjdzie póżniej - będzie również w jakiś sposób nie autentyczne, podszyte niepokojem i brakiem pewności. W rezultacie, zamiast żyć własnym życiem, będziemy nieufnie oglądać się przez ramię, usiłując zgłebić, co też inni o nas myślą, odwracać uwagę od wstydliwych epiozodów z przeszłości i co raz to bronić swojego dobrego imienia, upatrując obcego spisku w każdym niepowodzeniu. Polska nie jest pod tym względem wyjatkiem w Europie. I tak, jak w przypadku paru innych krajów, po to aby odzyskać własną przeszłość, będziemy musieli opowiedzieć ją sobie na nowo. Stosowny przykład znajdziemy oczywiście w Jedwabnem, gdzie na dwóch pomnikach wyryto napisy, które dopiero trzeba będzie rozkuć, aby uwolnić z nich prawdę historyczna. Na jednym powiedziano po prostu, że Żydów zabili Niemcy: "MIEJSCE KAŻNI LUDNOŚCI ŻYDOWSKIEJ. GESTAPO I ŻANDARMERIA HITLEROWSKA SPALIŁA ŻYWCEM 1600 OSÓB 10 VII 1941" Zaś na drugim, wystawionym w wolnej Polsce, albo dano do zrozumienia że w Jedwabnem w ogóle nie było Żydów, albo bezwiednie wystawiono świadectwo popełnionej zbrodni: 'PAMIĘCI OKOŁO 180 OSÓB I KSIĘŻY ZAMORDOWANYCH NA TERENIE GMINY JEDWABNE W LATACH 1939-1956 PRZEZ NKWD, HITLEROWCÓW I UB (podpisane) SPOŁECZEŃSTWO" Bo w rzeczy samej, tysiąć sześciuset jedwabieńskich Żydów, których tu pominięto, zamordowali nie hitlerowcy, ani enkawudyści, ani ubecy, tylko społeczeństwo. /J.T.Gross "Sąsiedzi. Historia zagłady żydowskiego miasteczka.Sejny 2000r/
I oto siedzimy w Teatrze Polskim na premierze "Mykwy" w wygodnych fotelach. Na widowni zajęte wszystkie miejsca, my skupieni i jakoś wyizolowani z otoczenia - przecież niektórzy z nas jeszcze pamietaja okres zagłady i śmierć ok 6-milionów Żydów z całej Europy. Na szczęście nas ominął ten los. Ale pamięć o pomordowanych naszych braciach tkwi w nas do dzisiaj. Gasną światła w sali teatru, podnosi się kurtyna i widzimy scenę jakąś inną niż zazwyczaj - podłoga wyłożona miękkim , dosyć grubym materiałem, markuje grząską ziemię, w której z trudem poruszają się aktorzy.Ta grząska ziemia, wydaje się metaforą "dawnych" spraw w której cały czas, przez lata brną postaci uczestniczące w wydarzeniach w Jedwabnem. Nikt nie chce o tym pamiętać, jednak główna postać - ojciec rodziny, czując zbliżającą się śmierć, chce mówić, poczucie winy skrywane przez lata nie daje mu spokoju.... Odczuwa potrzebę "wyrzucenia" z siebie potworności jakich niegdyś dokonał. Prosi sąsiada o spisanie wszystkiego co ma do powiedzenia...Zrzucanie winy na innych i stwierdzenie, że "takie były czasy" nie rozwiązuje niczego. W między czasie przez scenę przewija sie epizod z młodymi ludżmi - wnuczka zajęta swoim wirtualnym światem i wnuk - faszysta - próbujący ograbić dziadka z oszczędności życia. Dochodzi do szarpaniny, i do stawiania zarzutów wobec własnej uczciwości.Dla pieniędzy wnuk próbuje zabić własnego dziadka. Historia się powtarza i jak bumerang wraca z koszmaru, kiedy- starzy już dzisiaj- mieszkańcy Jedwabnego, grabili i palili żywcem Żydów. Wnuczek jest bezwzględny, tak jak kiedyś jego dziadek, jak większość mieszkańców Jedwabnego czasu pogromów. Pojawia się kolejna postać - ksiądz, który znalazł się tam jakby przypadkowo, postać niezbyt wyrażnie zarysowana. Dzisiaj wiemy z relacji wnuka rabina z Jedwabnego, iż prosił on księdza o pomoc w ratowaniu przed zbliżającym sie pogromem... Końcowa scena - rodzina i sąsiedzi siedzą przy wspólnym stole wigilijnym, śpiewają kolędy, może odmawiają modlitwy....i wszystko wraca do normy. Już nikt nikogo nie obwinia, nie czuje sie winnym, nie próbuje podjąć tematu. Tematu wstydliwego, przemilczanego i przez dziesięciolecia skrywanej prawdy. Życie się toczy dalej.. Spektakl skłania do do przemyśleń zdarzeń i faktów, jakie były udziałem Żydów w całej Europie. Czy dojdzie do ostatecznego rozrachunku z prawdą historyczną?
Nasz nieodżałowanej pamięci przyjaciel, krakowski Żyd którego cała siedemnasto-osobowa rodzina zginęła w Treblince mawiał, iż w czasie okupacji hitlerowskiej Polak mógł zginąć, natomiast Żyd musiał być unicestwiony...
dr Eugeniusz Szydłowski |
Copyright © 2008 by www.poznan.jewish.org.pl