O Izraelczykach krąży anegdota, że są jedynym narodem na świecie, który w drodze ewolucji dorobił się błony między palcami u rąk. Błona ta powstała jako przystosowanie człowieka do nowego rodzaju pożywienia, a przeznaczaniem jej jest ułatwienie rozpalania grilla. Dzięki tej mutacji można wachlować rozpalające się węgle bez używania dodatkowych przyborów. Jom Hacmaut świętowany jest z Izraelu głównie jako dzień narodowego, rytualnego grillowania – z Izraela pisze Tomek Krakowski.
W całym kraju, każda rodzina wyposażona w przenośnego grilla i zestaw piknikowy wybiera się do miejskiego parku, lasu, pobliskiej pustyni lub gdziekolwiek, gdzie tylko da się postawić blaszany ruszt z drzewnym węglem. Wiele jest dodatków które wyśmienicie nadają się do grillowanego mięsa. Zależnie od upodobania można użyć humusu czy thiny, sałatki z pomidorów czy z bakłażanów. Jeżeli ktoś lubi ostre przyprawy, polecany jest shug, czyli ostra sefardyjska przyprawa, przyrządzana głównie z chilli.
Z okazji 61 rocznicy powstania Państwa Izrael, Cabar, jedna z izraelskich firm spożywczych, specjalizująca się w produkcji różnego rodzaju sałatek, postanowiła zrobić prezent swoim klientom dodając ekstra 20% sałatki z czerwonej kapusty do każdego opakowania.
Czy w tym geście można dopatrzeć się patriotycznego przesłana?
Przemawia za tym samo opakowanie ozdobione symbolem państwa żydowskiego. Specjaliści od marketingu najprawdopodobniej szukali czegoś, co byłoby typowo izraelskie, ale również czegoś, co mogłoby stać się symbolicznym pokarmem na Jom Hacmaut.
Jak wiadomo, większość świąt Żydowskich jest reprezentowana przez odpowiadające im przysmaki. Pesach kojarzony jest z macą czy chrzanem. Rosz Haszana z miodem i jabłkami. Szawuot z mlecznymi potrawami.
A co mogło by reprezentować Jom Hacmaut?
To, że grillowane mięso - to wiadomo. Choć w grillowaniu na Jom Hacmaut nie chodzi o samo jedzenie, celem jest wspólne oddawanie się ceremonii pieczenia mięsa na ogniu. Można by się doszukać nawiązania do ofiar składanych w Świątyni Jerozolimskiej, zanim przeklęci Rzymianie jej nie zburzyli. Zasadnym mogło by być również przywołanie symbolu człowieka ujarzmiającego naturę itp.
Ale dlaczego właśnie sałatka z czerwonej kapusty?
Każdy kto kiedykolwiek był w Izraelu, czy jako turysta, czy jako pielgrzym, czy jako potencjalny obywatel, mógłby podać cała, długą listę typowych izraelskich przysmaków, na której czerwona kapusta by się nie znalazła. Znalazłby się zapewne humus, czyli pasta z ciecierzycy, tehina – pasata z sezamu czy też falafel z pitą.
Dla Dnia Niepodległości potrawy te są jednak odrobinę podejrzane.
Po pierwsze - wszystkie pochodzą z kuchni arabskiej. Co prawda do Izraela przybyły razem z Żydami z Persji czy Maghrebu, ale są tak samo przysmakiem w Tel Awiwie jak i w Teheranie.
Po drugie, reprezentują kuchnię Żydów sefardyjskich, czyli tylko części izraelskiego społeczeństwa. Aszkenazyjczycy przekonali się do humusu dopiero w Ziemi Izraela. Sefardyjczycy natomiast nie przekonali się do gefiltefisz - więc biedna faszerowana ryba również symbolem Dnia Niepodległości zostać nie mogła.
Są jeszcze sabry, owoce kaktusa, których nazwa używana jest też jako określenie Żydów urodzonych w Izraelu. Sabry jednak nie nadają się do grillowanego mięsa.
Jest też tzw. sałatka izraelska, ale pod tą nazwą kryją się krojone w kostkę pomidory plus ogórek z oliwą i sokiem z cytryny - czyli sałatka grecka bez sera feta. Sałatka spotykana pod różnymi nazwami nieomal na całym świecie.
Są też pomidory cherry, wynalezione Izraelu, ale same w sobie małe i miękkie, trudno byłoby wypromować je na symbol narodowego święta.
Zaś sałatka z czerwonej kapusty to drobno krojona kapusta z dodatkiem majonezu, cukru, octu i przypraw. Prosta do przygotowania i nie wymagająca nakładów dużych środków.
Historia kapusty jest związana z basenem Morza Śródziemnego, gdzie była znana już w starożytności. Jest jednym z warzyw obecnych chyba w każdej kulturze kulinarnej. Sama kapusta cechuje się wytrzymałością i zdolnością do rośnięcia w prawie każdych warunkach. Posiada również warstwy chroniące twardy rdzeń. Czyż nie jest to właściwy symbol obywatela Izraela? Wywodzący się z małego fragmentu ziemi nad Śródziemnym Morzem, stary jak historia świata, znany w starożytnej Grecji i Rzymie, rozrzucony po całym świecie, wszędzie nasiąknięty miejscowym wpływem wraca z powrotem do miejsca swego pochodzenia. Odradza się na nowo przesycony tym co ze sobą przywiózł.. Nie w pierwotnej formie, lecz w formie współczesnej, nacechowanej nowoczesnością - często niestety zbyt tłustą i mało wyrafinowaną. Jak kapusta z dodatkiem majonezu, sosu zabijającego oryginalny smak, upodobniającego ją do wielu innych warzywnych sałatek z dodatkiem majonezu.
Ale czy jest jeszcze inne miejsce na świecie gdzie jada się czerwoną kapustę z majonezem?
Halacha mówi jeżeli czegoś jest mniej niż jedna sześćdziesiąta to taka ilość pozostaje niezauważona w całości. Gdy do dużej miski pełnej mleka wpadnie kropla rosołu, mleko ciągle nadaje się do spożycia. Kiedy jest więcej niż 1/60 - całość nie jest już taka sama.
Sześćdziesiąt jeden lat to czas życia przeciętnego człowieka. Dla jednostki to całe życie, wszystko co może się wydarzyć. Dla wieczności błysk, jedna chwila, lub nawet jeszcze mniej.
A dla narodu?
Dla narodu czasami jeden dzień, jedno zdarzenie odbija się na całej historii.
61 lat to więcej niż 1/60 żydowskiej historii, to prawie 2%. Nie dużo, ale wystarczająco aby zmienić dzieje narodu.
Ceber dodał aż 20% czerwonej kapusty z majonezem. Megalomania?
Dwadzieścia procent historii żydowskiej to czas spędzony w Polsce. Dla wielu pozostający głównym punktem odniesienia dla ich żydowskiej identyfikacji.
Jak go porównać z tymi dwoma procentami w Państwie Izrael? Tak mało, ale jednak. Halachiczna granica istnienia została przekroczona.
Niezależnie, czy mamy dwadzieścia, trzydzieści czy dwa procent - całość uległa zmianie. Choćby nie wiem jak się chciało, nasza historia wygląda inaczej.
Tomasz Krakowski
żródło jewish.org.pl
|