Legenda
"fragmentów Talmudu zawierających obraźliwe stwierdzenia na temat
Jezusa" funkcjonuje nadal, mimo że fakty jej przeczą. Ta odwieczna
amunicja przeciwko judaizmowi i Żydom - wykorzystywana przez setki lat i
nobilitowana swoistą ponurą tradycją - wraca wzmocniona nowoczesnymi sposobami
komunikacji i straszy dziś na wielu stronach internetowych.
Kiedyś z
powodu tych oskarżeń najpierw cenzurowano i palono księgi, a później
prześladowani i mordowani byli ludzie.
Judaizm i
wyrosłe z niego chrześcijaństwo wiele łączy, ale też dzieli jedna sprawa z
teologicznego punktu widzenia całkiem zasadnicza: uznanie Jezusa za Boga, bez
czego nie istnieje chrześcijaństwo, a czego judaizm nie może zaakceptować, bo
rozróżnienie pomiędzy Bogiem a człowiekiem jest podstawą judaizmu jako
monteizmu etycznego. "Chrześcijanie nie mogli przyznać, że Jezus był
czymkolwiek mniej niż Bogiem bez odrzucenia istoty i celu swojego ruchu. Jeżli
Chrystus nie był Bogiem, chrześcijaństwo było niczym. Jeżeli Chrystus był
Bogiem, judaizm był fałszywy. Co do tej kwestii nie mogło być jakiegokolwiek
kompromisu. Każda z dwóch religii była więc zagrożeniem dla drugiej. Kłótnia
była tym bardziej groźna, że obie religie różniąc się w sprawie zasadniczej,
zgadzały się właściwie we wszystkim innym." - pisze brytyjski historyk Paul
Johnson w "Historii Żydów".
Z obu stron
powstawały teksty wpisujące się w nurt wielowiekowej polemiki pomiędzy tymi
dwiema religiami, jakkolwiek nie były to polemiki w żadnym sensie równorzędne -
ani pod względem powagi oskarżeń i zarzutów, ani ich konsekwencji i ofiar,
jakie te polemiki wywoływały. Stroną atakującą była strona silniejsza przez
większość czasu, w którym trwał konflikt, czyli chrześcijaństwo. Dlatego tym
bardziej mocno nagłaśniane były jakiekolwiek ślady w tekstach żydowskich, które
przeciwnicy judaizmu mogli prezentować jako dowód na to, że ataki wychodzą ze
strony żydowskiej.
Szczególnie
poszukiwane i cenione były takie fragmenty w żydowskich księgach, które
chrześcijańscy teolodzy mogli uznać za obraźliwe wobec postaci Jezusa i
propagandowo wykorzystać w sporze. W średniowieczu władze kościelne przymuszały
Żydów do "przyznania", że takie fragmenty zawiera Talmud. Bardzo
wcześnie, bo już w roku 525 strona chrześcijańska zarządziła cenurowanie
Talmudu. Ta idea wróciła w czasach średniowiecza i trwała przez setki lat.
Później Talmud był palony na stosach. W oskarżaniu ważną rolę odgrywali neofici
- konwertyci porzucający judaizm dla chrześcijaństwa, znający hebrajski i
aramejski, studiujący Talmud, jak np. Nicholas Donin z La Rochelle
(ekskomunikowany przez rabina Paryża - Jehiela ben Josefa), który spowodował
wydanie dekretu papieskiego nakazującego palenie Talmudu. W roku 1240 Donin -
Żyd, który stał się franciszkaninem - oskarżał Talmud w publicznej
"debacie" z rabinem Jehielem, który występował jako jego obrońca.
Metody atakowania Talmudu stosowane przez Donina stały się wzorcem
wykorzystywanym do dziś przez antysemickie teksty klerykalne.
Postawa
dominikanina Pabla Christiani - innego konwertyty z judaizmu na chrześcijaństwo
- który brał udział w "debacie" z Nachmanidesem w Barcelonie w roku
1263, a później oskarżał Talmud przed papieżem Klemensem IV, doprowadziła do
powstania komisji cenzurującej Talmud. Pretekstem stały się rzekome fragmenty,
które miały zawierać wzmianki o Jezusie.
Tak więc od
czasów wczesnego średniowiecza do dziś pojawiają się stwierdzenia-zarzuty wobec
judaizmu, że Jezus prezentowany jest w Talmudzie w niepochlebny sposób.
Prawda jest
jednak inna.
Z jednej
strony bardzo prosta: Talmud nie zawiera żadnych fragmentów, które można
odnieść bez zasadniczych i bardzo poważnych watpliwości do postaci Jezusa.
Innymi słowy: Talmud nigdzie nie wypowiada się na temat Jezusa w taki sposób,
aby ktokolwiek mógł mieć pewność, że chodzi tu naprawdę o tę samą postać, o
której opowiadają źródła chrześcijańskie, chyba że ma się wiele złej woli i
skłonności do konspiracyjnych teorii.
Jednocześnie
sytuacja jest bardziej skomplikowana, bo przez setki lat starano się za wszelką
cenę uznać, że niektóre postacie, o których wspomina Talmud, są jednoznaczne z
Jezusem. Powstały na ten temat dziesiątki (jeśli nie setki) zawikłanych hipotez
i przypuszczeń, które ugruntowały fałszywy pogląd. Spór o nie trwa zresztą do
dziś. Ich cel był zawsze jeden: udowodnić, że w Talmudzie znajdują się
niepochlebne relacje i opinie na temat Jezusa, oraz że Talmud potwierdza, iż za
śmierć Jezusa odpowiedzialny był sąd żydowski.
Czynił to
przede wszystkim Kościół, aby udowodnić tezę o antychrześcijańskości Talmudu, a
nią usprawiedliwiać swoje działania przeciw Żydom. Czynili to jednak niekiedy -
paradoksalnie - także Żydzi, gdy w okresach wielkich prześladowań ze strony
chrześcijan, starali się znaleźć w Talmudzie potępienie Jezusa - czyli postaci,
w której imieniu występowali ich prześladowcy. I jedni i drudzy musieli
dokonywać zaiste karkołomnych interpretacji, aby udowodnić, że Talmud mówi
cokolwiek o historycznym Jezusie - postaci prezentowanej w tekstach
chrześcijańskich (począwszy od Ewangelii).
W Talmudzie
i w dziele Tosefta (komentarze do Miszny) znajdują się fragmenty dotyczące
kilku postaci, które bardzo często chrześcijanie i (mniej często) Żydzi
uznawali za Jezusa.
Oto niektóre
- najważniejsze z nich:
1. W
traktacie Sanhedryn 43a pojawia się wzmianka o człowieku zwanym Jeszu, który
zajmował się czarami i namawiał ludzi do odstępstwa od religii. Za swoje
działania został skazany na ukamienowanie. Na wykonanie wyroku czekano 40 dni
(podczas których heroldowie wzywali świadków jego niewinności do zgłoszenia się
w sądzie), ponieważ Jeszu miał jakieś tajemnicze powiązania z władzami
miejskimi. Razem z nim ponieśli śmierć jego uczniowie Mataj, Nakaj, Necer, Buni
i Toda. Zwłoki skazańców zostały powieszone. Wyrok wykonany został w wigilię
święta Pesach. Opis historii skazania Jeszu, razem z uczniami, różni się
dramatycznie od opisu w przekazach chrześcijańskich, więc trudno mieć
jakąkolwiek pewność, że chodzi tu o postać Jezusa, którego dzieje przedstawiają
teksty Nowego Testamentu.
2. Drugą
postacią, która uznaje się za Jezusa, jest tajemniczy Jeszu, który pojawia się
w traktacie Sanhedryn 103a i Berachot 17b, a o którym wiadomo jedynie, że palił
publicznie żywność (co było zapewne jakąś formą pogańskiego rytuału
religijnego) i namawiał do bałwochwalstwa. Uznanie tej postaci za Jezusa wydaje
się jeszcze mniej sensowne, niż w poprzednim przypadku.
3. Następne
wzmianki z Talmudu (Sanhedryn 107b i Sota 47a) dotyczą człowieka o imieniu
Jeszu, którego nauczycielem jest Joszua ben Perachia. Człowiek ten został
skrytykowany i oddalony przez Perachię za „osądzanie kobiety na podstawie jej
wyglądu”. Działo się to w Egipcie za panowania w Izraelu Aleksandra Janneusza
(w okresie prześladowań faryzeuszy, czyli w latach 88-76 p.n.e.).
Prawdopodobnie ta sama postać jest wzmiankowana w traktacie Chagiga 2:2, ale
już bez podania imienia (Jeszu). Wiadomo z opisu w Talmudzie, że człowiek ten
uznał, iż jest trwale odepchnięty przez swojego nauczyciela, więc porzucił
judaizm i zaczął uprawiać czarną magię. Ta postać również uznana została za
Jezusa, mimo że Talmud umieszcza ją w czasie na około 100 lat przed tym
Jezusem, którego życie opisują źródła chrześcijańskie.
4. W Tosefta
(Chullin 2:23) pojawia się jednozdaniowa wzmianka o Jeszu ben Pandera (czyli
synu Pandery). Nie wiadomo, kim był ten Jeszu i kim był Pandera, ale istnieje
kilka hipotez wyjaśniających pochodzenie tego imienia. Jedna przypisuje je
rzymskiemu żołnierzowi, którego grób znaleziony został w Bingerbruck w
Niemczech (był nim Tyberiusz Juliusz Abdes Pandera z Sydonu).
Inna
hipoteza uważa, że przydomek Pandera nie jest prawdziwym imieniem, ale umownym
przydomkiem zdrajcy, ponieważ w Iliadzie Homera pojawia się zdrajca Pandaros,
którego imię stało się właśnie w okresie silnej hellenizacji symbolem zdrady.
Np. w dziele Bereszit Rabba (50) sformułowanie „głos Pandara” oznacza tyle co
„niedotrzymanie obietnicy i zdradę”.
5. W
Talmudzie (Szabat 104b i Sanhedryn 67a) pojawiają się fragmenty, które
stwierdzają, że ben Pandera nazywał się także ben Stada. Ben Stada (nie wiadomo
kim był) przybył z Egiptu i uprawiał czarną magię. Zauważono to i po procesie
został powieszony przed świętem Paschy w mieście Lod (Lydda). Ponieważ uznano,
że ben Stada to prawdopodobnie ben Pandera, a ben Pandera to Jeszu ben Pandera
i ben Stada został skazany na śmierć w wigilię święta Pesach, to – wyciągnięto
bardzo śmiały wniosek – "ben Stada jest Jezusem!". Na tych bardzo
kruchych podstawach zrodziła się hipoteza, że mężem matki ben Stada był niejaki
Stada, a jej kochankiem - Pandera. Kobietą tą była Miriam córka Bilga.
Zajmowała się fryzjerstwem i – jak informuje wzmianka w innym fragmencie tekstu
– była związana romansem z rzymskim żołnierzem. Istnieje także pogląd, że jej
mężem był niejaki Pappos ben Jehuda (który zapisał się w historii obyczajowej
II wieku n.e. uwięzieniem niewiernej żony, a który poniósł śmierć w roku 134
n.e., czyli około stu lat po śmierci Jezusa).
To właśnie
te fragmenty Talmudu, najwyraźniej opisujące kilka postaci i wyraźnie nie
dające podstaw, aby którąkolwiek z nich uznać za Jezusa, stały się punktem
wyjścia do powtarzanych przez wieki zarzutów, że Talmud zawiera fragmenty
skierowane przeciw Jezusowi.
Najbardziej
logiczne wydaje się jednak uznanie, że Talmud mówi o dwóch ludziach:
- Jeszu ben
Pandera, który żył mniej więcej około 80 roku p.n.e., jego nauczycielem był
Jeszua ben Perachia, wyjechał do Egiptu, powrócił z niego jako odstępca od
judaizmu, został ukamienowany przed Pesach razem z pięcioma uczniami.
- Ben Stada
(o nieznanym imieniu), żyjący około 180 lat później, matką jego była Miriam,
fryzjerka, przyjechał z Egiptu, zajmował się „czarną magią”, poddany egzekucji
w mieście Lod, w wigilię święta Pesach.
W roku 178
n.e. pisarz i filozof grecki Celsus napisał pamflet skierowany przeciw
chrześcijaństwu, w którym stwierdzał, że Żydzi opowiadają, iż Maria rozwiodła
się ze swoim mężem i miała romans z rzymskim żołnierzem Panterą. Podobieństwo
imion (Pantera i Pandera) wskazuje, że najprawdopodobniej Celsus połączył różne
fragmenty Talmudu w jedną fantazyjną opowieść. Z kolei prawdopodobnie ta
opowieść po kilkuset latach (według niektórych hipotez - X wiek n.e.) stała się
podstawą do Toledot Jeszu („Pokolenia [dzieje] Jeszu”) – zbioru legend
przedstawiających Jezusa w złym świetle, jako fałszywego proroka i stanowiących
zlepek wątków talmudycznych dotyczących nie Jezusa, ale Jeszu, ben Pandera, ben
Stada, Miriam, a także wątków greckich i pochodzących z Ewangelii i opowieści
ludowych.
Toledot
Jeszu nie jest tekstem ani rabinicznym, ani normatywnym; był on „oddolną
reakcją” na antyjudaizm chrześcijaństwa i – ponieważ stawał się nie raz
pretekstem do prześladowania Żydów - był wielokrotnie zakazany i potępiony
przez rabinów, a mimo to przetrwał przez długi czas jako ludowa klechda. Książka
była palona przez władze kościelne jako tekst bluźnierczy - występujący przeciw
Jezusowi.
Podsumowując:
w Talmudzie nie ma żadnych wzmianek, które można by z całkowitą pewnością
odnieść do Jezusa, choć wielu interpretatorów starało się i stara się do dziś
to udowodnić. Znajdujemy tam wyłącznie fragmenty historii dotyczących
najwyraźniej kilku (co najmniej dwóch) postaci, które uznane zostały przede
wszystkim przez przeciwników judaizmu za odnoszące się do Jezusa, mimo że
najwyraźniej prezentują one ludzi żyjących w różnym czasie i o różnych kolejach
losu. Chrześcijaństwo potrzebowało mocnych propagandowych argumentów do
atakowania judaizmu. Z kolei Żydzi dopatrywali się niekiedy w tekście Talmudu
oskarżeń pod adresem Jezusa, bo byli przez stulecia prześladowani przez
chrześcijaństwo i chcieli znaleźć w religijnych tekstach krytykę sił, które ich
gnębiły (pośrednio czyni to nawet Majmonides w Miszne Tora, Hilchos Melachim
11:4) .
Kiedyś z
powodu tych oskarżeń palono księgi, prześladowani i mordowani byli ludzie.
Legenda "fragmentów
Talmudu zawierających obraźliwe stwierdzenia na temat Jezusa" funkcjonuje
nadal, mimo że fakty jej przeczą. Ta odwieczna amunicja przeciwko judaizmowi i
Żydom - wykorzystywana przez setki lat i nobilitowana swoistą ponurą tradycją -
wraca wzmocniona nowoczesnymi sposobami komunikacji i straszy dziś na wielu
stronach internetowych.
Paweł
Jędrzejewski
17
października 2012.
|