Jak odczarować Żydów? |
Autor: Miriam Gonczarska | |
Żydzi są takim samym narodem jak każdy inny i społecznością, która niczym nie odbiega od innych diaspor i mniejszości. Nie jesteśmy ani bajecznie bogaci, ani mądrzejsi, ani lepsi, ani też gorsi, sprytniejsi, bardziej odporni na ból, okrutniejsi od innych. Pewna część Polaków jednak nadal nie do końca rozumie jak funkcjonuje dziś społeczność żydowska w Polsce. Świetnie funkcjonują za to pewne silne przekonania, których nie sposób obalić za pomocą konfrontacji a czasem nawet przy pomocy namacalnych dowodów. Żaden przedstawiciel społeczności żydowskiej nie jest przecież wiarygodny, bo w opinii słuchaczy jest częścią żydowskiego spisku. W oczach odbiorców jest lojalny wobec swojego środowiska. Każda osoba, która przedstawi poglądy inne niż adwersarza zostanie potraktowana jako Żyd lub filosemita - a więc osoba z zasady nieobiektywna i niewiarygodna. Jak odczarować Żydów żeby przestali wreszcie straszyć?
Problem polega na tym, że Polacy nie do końca wiedzą co się na tym kontynencie naprawdę stało i jak bardzo wciąż korzenie Holokaustu tkwią w naszej podświadomości i ja kształtują. Kiedy mówię, że społeczność żydowska w Polsce jest na granicy przetrwania - to stwierdzam fakt. W wielu Gminach w Polsce regularnie brakuje minjanu (10 Żydów niezbędnych by stworzyć quorum modlitewne), a na każde kolejne wybory przychodzi do Gmin coraz mniej osób. Młodzież wyjeżdża z kraju, starsi odchodzą. Prawda jest taka, że za 10 lat Polacy mogą się obudzić w rzeczywistości w której w tym kraju nie pozostanie żaden aktywny Żyd. Dziś to tylko dzięki uporowi i wytężonej pracy kilkudziesięciu osób działają struktury zrzeszające osoby poniżej 50-tego roku życia. Wciąż jednak słyszę, że to my rządzimy krajem. Sęk w tym, że jeżdżąc po Polsce, rozmawiam z ludźmi i widzę co się dzieje. Nie ma słów, ani żadnej innej metody aby przekonać kogoś, kto nie chce przyjąć do wiadomości rzeczywistości do tego jak nasze życie tu w Polsce wygląda naprawdę. Przecież ludzie są świadkami napięć między żydowskimi środowiskami. Wystarczy wziąć do ręki wydawnictwo Bubla żeby zobaczyć artykuły Pana Szenicera i można więc samemu przekonać się z jaką zajadłością Żyd potrafi atakować środowisko i to w skrajnie prawicowym piśmie. Można też sprawdzić ilość żydowskich organizacji żeby zobaczyć, że środowisko nie stanowi monolitu - popieranie siebie nawzajem przez Żydów jest w dużej części mitem. Jednak nie przechodzi to do świadomości powszechnej. Zatrzymuje się na poziomie dysonansu poznawczego - na którego reakcją obronną jest wyparcie ze świadomości sprzecznych z przekonaniami faktów. Nie ma konsensusu w którym "wszyscy" Żydzi mogliby złączyć się by walczyć w jakiejś sprawie. Może właśnie poza Holokaustem. Po doświadczeniach Holokaustu po mimo wszystkich antypatii, konfliktów, niechęci i animozji Żydzi starają się znaleźć wspólny język i dać odpór zagrożeniom. Przed wojną podziały były tak silne, a zagrożenie dla bytu narodu jako takiego na tyle odległe, że waśnie często wypływały na forum publiczne. Dochodziło do walk ulicznych między różnymi ugrupowaniami chasydów, porachunki przestępców, czy ogromne rozłamy między środowiskiem religijnym i zasymilowanym - wtedy nie było jednego frontu walki z antysemityzmem. Biedni myśleli, że nienawidzeni są bogaci Żydzi. Bogaci, że to ciemnota i biedota żydowska jest winna - bo jest ciemna i biedna, Religijni, że świeccy - bo się ukrywają i podszywają pod Polaków. Świeccy, że to ta koszmarna religia tak zniechęca otoczenie. I tak dalej. Po Holokauście okazało się, że wystarczy być po prostu Żydem - było to tak absurdalne, że nawet w czasie wojny niewielu uwierzyło, że jest możliwe, że można zabić kogoś tylko za samo pochodzenie lub związek ze społecznością żydowską - znów wyparcie było silniejsze niż rzeczywistość. My, Żydzi nie jesteśmy w niczym lepsi. Też mamy swoje uprzedzenia i swoje góry lodowe. Znów rozmawiam z kimś z Izraela i słyszę; "Ci Polacy, to dopiero byli antysemici" - dostaję lekkiej piany, ale zaciskam zęby i mówię - "a Niemcy nie?" - "Ach tak. Niemcy też i Litwini i Ukraińcy i w ogóle Europa jest zła..." - słyszę w odpowiedzi. "Więc dlaczego litanię otwierają Polacy?" - "Bo to bardziej boli". Obwinianie ofiary to też część mechanizmu wyparcia związanego znów z owym nieszczęsnym dysonansem poznawczym. Mechanizm obwiniania ofiar opiera się na tym, że owa ofiara podważa nam wiarę w bezpieczny i sprawiedliwy świat. Może jednak uda się tym razem ten mechanizm myślenia powstrzymać? Może gdzieś w tych wszystkich korzeniach prócz antypolonizmu i antysemityzmu jest oczekiwanie bliskości i miłości? Może znajdzie się lodołamacz, który skruszy umysły i serca? Ten lodołamacz to następne pokolenia, ich umysły i serca. Najpierw jednak musimy pokochać siebie i poczuć dumę z tego co nam pozostało z przeszłości. W korzeniach nienawiści drzemie potencjał miłości. Proszę tylko o jedno. Nie oskarżajcie ofiar. Nie mówicie "Żydzi muszą robić coś złego skoro ich tak nienawidzą". Skoro nie wiecie co "to" takiego. Jeśli nie jest jasne za co ludzie nienawidzą Żydów - to może lepiej jest przyjąć, że takiego powodu nie ma. Jeśli się usilnie doszukuje to jakiś powód się znajdzie. W końcu "coś" do znienawidzenia znajdzie się w każdym człowieku i w każdej grupie ludzi. Miriam Gonczarska /żródło: jewish.org.pl/ |
Copyright © 2008 by www.poznan.jewish.org.pl