Po czterech latach rekonwalescencji po ciężkiej operacji, który ocaliła go od śmierci, sędziwy Fidel znów coraz częściej pokazuje się publicznie. 84-letni dyktator Kuby gani prezydenta Iranu, bierze w obronę Żydów i czci pamięć Zagłady. A wszystko przez telefon do amerykańskiego dziennikarza żydowskiego pochodzenia. W środę w amerykańskim piśmie "The Atlantic" ukazał się sensacyjny wywiad Jeffreya Goldberga z Castro. Kilka tygodni temu Goldberga na rozmowę do Hawany zaprosił kubański ambasador w Waszyngtonie. Castro wybrał Goldberga, bo przeczytał jego artykuł o stosunkach Iranu z Izraelem. Dziennikarz spakował się w okamgnieniu i poleciał do Hawany, gdzie został przyjęty w rządowym budynku w otoczeniu rodziny Castro, oficerów MSW i ochroniarzy.
Pogawędka dyktatora z gościem trwała pięć godzin i przeciągnęła się na dwa kolejne dni. Castro zaczął od tego, że martwi go groźba nuklearnego starcia USA i Izraela z Iranem. Jedynym, jego zdaniem, sposobem na odwrócenie groźby zagłady ludzkości jest powszechna eliminacja broni nuklearnej.
Tu kubański dyktator niespodziewanie nawiązał do Holocaustu. Wygłosił płomienną obronę Żydów, potępił 2 tys. lat "teologicznego antysemityzmu" Kościoła katolickiego, pochylił czoło przed ofiarami Zagłady, a głównym adresatem swoich słów uczynił prezydenta Iranu Mahmuda Ahmadineżada, którego zganił za antysemityzm, zaprzeczanie Zagładzie i odmawianie Izraelowi prawa do istnienia.
- Kiedy byłem dzieckiem, co roku w Wielki Tydzień między czwartkiem i sobotą umierał Bóg. Mówiono: "Żydzi zabili Jezusa". Obwiniali o to Żydów! Ma pan pojęcie? - mówił Castro, niechybnie świadom pochodzenia swego rozmówcy.
- I tak to trwało przez 2 tys. lat - tłumaczył dalej Goldbergowi. - Nie sądzę, żeby ktokolwiek był bardziej spotwarzany od Żydów. O wiele bardziej niż muzułmanie. Żydów oczerniano i obwiniano o wszystko. A muzułmanów o nic się historycznie nie oskarża. Irański rząd musi zrozumieć, że Żydów wypędzono z ich ziemi, prześladowano, poniewierano i gromiono na całym świecie, bo oskarżano ich, że to oni zabili Boga. (....) Przetrwali jako naród dzięki kulturze i religii. Ich los był o wiele cięższy niż nasz. Niczego nie da się porównać do Holocaustu. Rząd Iranu lepiej przysłuży się pokojowi, jeśli uzna tę unikalną historię antysemityzmu i zrozumie, dlaczego Izraelczycy tak boją się o swoje przetrwanie - mówił Castro.
Kiedy zdumiony Goldberg spytał, czemu Castro sam tego nie powie prezydentowi Iranu, ten odparł. - Właśnie mówię to panu, żeby pan to ogłosił.
Tyrada Fidela, wieloletniego krytyka polityki Izraela i obrońcy Palestyńczyków, musi wstrząsnąć nie tylko reżimem Iranu, który z krucjaty antyżydowskiej i antyizraelskiej czyni rację stanu swojej polityki zagranicznej. Musi też wprawić w zakłopotanie prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza, ideologicznego dziedzica Castro, który przyjaźni się z Ahmadineżadem i wspiera Iran w sporze z USA i Izraelem.
W rozmowie z Goldbergiem Castro wracał też do lat zimnej wojny i kryzysu rakietowego z 1962 r., kiedy to najpierw poprosił radzieckiego przywódcę Nikitę Chruszczowa o przywiezienie na Kubę rakiet z głowicami nuklearnymi i wymierzenie ich w USA, a potem, u szczytu kryzysu, zażądał wystrzelenia ich na Amerykę. Pokazując Goldbergowi swoje nowe zdjęcia, gdzie srogi mars marszczy mu brew, rzucił: - Taką minę musiałem mieć, jak się wściekałem na Chruszczowa.
Pytany, co dzisiaj myśli o tamtej chęci zbombardowania Ameryki, Castro mówi: - Po tym, co widziałem, i wiedząc to, co wiem dziś, nie było warto.
Fidel Castro coraz częściej spotyka się ze studentami i członkami partii komunistycznej, a szpitalny dres zmienia na tradycyjny oliwkowy mundur. Przemawia, ostrzega, poucza, jak ocalić ludzkość przez wojną nuklearną, ociepleniem klimatu czy jarzmem kapitalizmu.
Najwyraźniej też wraca do swoich dawnych nawyków, gdy w środku nocy wpadał do pokojów hotelowych w Hawanie, by przed wyrwanymi ze snu zagranicznymi dziennikarzami rozprawiać godzinami o rewolucji, polityce i świecie.
Jeffrey Goldberg zapowiada dalsze odcinki opowieści o przemyśleniach Fidela Castro.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Foto: Wikimedia Commons
|