Jak głosi warszawska tradycja, głównym problemem jaki
mieli ortodoksyjni mieszkańcy Warszawy ze swoimi postępowymi braćmi, był język
w jakim rabin Wielkiej Synagogi na Tłomackiem wygłaszał swoje mowy. Język polski
dla tradycyjnych Żydów nie był na tyle święty, by wykorzystywać go do przekazu
treści uświęconych tradycją. Trudno się zresztą dziwić. Większość nieżydowskich
świątyń w tym czasie posługiwała się starodawnymi i mało powszechnymi językami,
zrozumiałymi tyko dla niektórych. Miało to z pewnością swój urok. Świątynie
były miejscami tajemniczymi, sekretnymi. Wchodząc do kościoła i słuchając
łacińskiej mszy uczestniczyło się w pradawnym misterium, niezmiennym od tysiąca
lat.
Uniesienie duchowe i przeżycia mistyczne przeważały nad tymi
rozumowymi. Nowy świat jednak szedł nieubłaganą drogą racjonalizmu, wierny
chciał nie tylko czuć, ale i być świadomym o czym kapłan mówi odprawiając
obrzędy.
Żydzi tradycyjni od dziecka szkoleni byli w poznawaniu tekstu modlitwy.
Obowiązek codziennej modlitwy wymusza znajomość tekstu oraz jego
zrozumienia. Chłopcy w chederach przy pomocy melameda wkuwali na pamięć psalmy
poprzedzające Szachrit. Uczyli się tekstu Tory i Proroków. Pomimo że hebrajski
nie był językiem, w którym rozmawiało się czy to w domu czy na ulicy,
kanon religijnej literatury znał każdy modlący się codziennie. Język był
jednym z podstawowych spoiw narodu. Żyd, który opuszczał Sokołów Podlaski
udając się w długą podróż do Ziemi Izraela wiedział, że gdziekolwiek się nie
znajdzie, czy to w Rumuni, Turcji czy w Persji, wszędzie znajdzie
synagogę, w której będzie się mógł się modlić i studiować.
Tradycja żydowska nie przepada za tłumaczeniami. Pomimo że tłumaczenie
Tory na Grekę opisywane jest jako cudowne wydarzenie, postrzegane jest również
jako przekleństwo, które w przyszłości miało obrócić się przeciwko narodowi
Izraela. Jak głosi tradycja, Egipski władca Ptolemeusz nakazał przełożyć 72
żydowskim mędrcom Torę na Grekę. Chciał w ten sposób wykazać „ludzki” charakter
Tekstu. Skoro każdy z mędrców inaczej rozumie Boskie Słowo, to rzuca to cień na
samo Słowo. O dziwo wszyscy mędrcy przełożyli Torę dokładnie w taki sam sposób.
Dzisiaj przekład ten znamy jako Septuagintę.
W żydowskim kalendarzu obchodzony jest post 10. dnia miesiąca
Tewet. Upamiętnia on oblężenie Jerozolimy przez Nabuchodonozora, ale także
dzień 8go Tewet, dzień „cudownego” przekładu Tory na Grekę. Zbieżność dat?
Oblężenie Jerozolimy przez babilońskiego monarchę w konsekwencji doprowadziło
do zburzenia Pierwszej Świątyni i babilońskiego wygnania. Skończyła się pewna
epoka. Przez 70 lat wygnania naród musiał przejść transformację. W
przyspieszonym tempie musiał nauczyć się jak żyć bez Świątyni. Jak przetrwać
bez codziennych ofiar. Jak ocalić się przed asymilacją i wchłonięciem przez
zewnętrzny świat. Trzeba pamiętać, że w tym czasie Nabuchodonozor był
największym władcą, a jego imperium ogarniało prawie cały współczesny świat.
Dlaczego nasi Rabini zestawili tłumaczenie na Grekę z oblężeniem
Jerozolimy? Dzięki greckiemu przekładowi, każdy średnio wyedukowany człowiek
mógł przeczytać tę tajemną żydowską księgę. Mógł poznać historię praojców i
historię narodu wyzwolonego z egipskiej niewoli. Mógł też zakwestionować
żydowską, rabiniczną tradycję. Dlaczego np. Żydzi nie mieszają mięsa z mlekiem,
skoro Tora zakazuje jedynie gotowania KOŹLĘCIA w mleku JEGO matki itp.
Oblężenie to atak z zewnątrz, ale również postawienie obleganych w sytuacji
ekstremalnej. Oblężenie najgorsze jest dla morale ludzi będących za murami,
dzień po dniu zmagających się z przeświadczeniem czy warto trwać, kiedy
wszystkie racjonalne czynniki zdają się przemawiać za innym rozwiązaniem.
Każda zasada ma jednak swoje wyjątki. Najprawdopodobniej w czasie
kiedy Żydzi przebywają na wygnaniu w Babilonii, powstaje tłumaczenie Tory na
aramejski. Niedługo po Septuagincie swojego przekładu na aramejski dokonuje
niejaki Onkelos. Na początku wspólnego tysiąclecia przekładu Ksiąg Proroków
dokonuje Jonatan ben Uzziel. Przekłady te nie dość, że nie zostały potępione
przez rabinów, to jeszcze nakazano studiowanie tekstu Tory wspólnie z
aramejskim przekładem. שנים מקרא ואחד תרגום – dwa razy tekst Tory i raz tekst
przekładu. Ponadto w synagogach odczytywano Onkelosa wspólnie z Parszą na dany
tydzień. Skąd ta miłość i uznanie do aramejskiego a niechęć do greki? Za Księgą
Daniela można przyjąć, że aramejski był językiem okrutnego Nabuchodonozora,
Hitlera tamtych czasów, który nie dość, że wymordował tysiące ludzkich istnień,
to jeszcze podniósł rękę na Dom Boga. Nie do pojęcia jest, aby w kilka lat po
Zagładzie uczono Tory i Judaizmu po niemiecku. Z aramejskim nie było tego
problemu. Posługiwali się nim zarówno wielcy mędrcy jak i Prorocy.
Powodów może być kilka. Aramejski jest z tej samej grupy językowej
co hebrajski. Mniej więcej są tak sobie bliskie, jak polski i słoweński.
Był językiem elit, by później stać się językiem ludu. Był ze wschodu, co mogło
się wydawać bliższe i bezpieczniejsze niż zachodnia greka. Można również
pokusić się o tezę, że aramejski i wschód niosły ze sobą bałwochwalstwo, co z
pewnością zagrażało żydowskiemu monoteizmowi, ale dużo groźniejsza była grecka
filozofia, tak mocno osadzona w języku.
Hebrajski jest uważany za język święty לשון הקודש . Tora,
Prorocy, Megilot, Psalmy, modlitwy wszystko spisane zostało po hebrajsku.
RaMbaM dodaje, że o świętości hebrajskiego decyduje brak tak zwanych „brzydkich
wyrazów”. Midrasz naucza, że był to pierwotny język, który po historii z wierzą
Babel, został podzielony na 70 języków. Pnej Mosze mówi wprost, że laszon
hakodesz (język święty) zapewnia czystość duszy. Rabini zezwalają na używanie
innych języków, gdy ktoś nie zna hebrajskiego. Zaznaczają jednak, że tylko
język hebrajski jest najwłaściwszy do służby bożej. Talmud jasno wskazuje, że
pewne ceremonie w Świątyni mogły być przeprowadzone tylko przy użyciu
hebrajskich słów.
Jednym z najważniejszych fragmentów znajdujących się w Torze jest
10 przykazań. Rabini nauczają, że w tych 10. wyrażeniach zsumowana jest cała
Tora. Zapisane są on przy pomocy 620 liter, co odpowiada 613 przykazaniom z
Tory i 7 przykazaniom rabinicznym.
Zadziwiający jest tekst midrasza Tanchuma do prarszy Itro. Midrasz
zwraca uwagą na pierwsze słowo aseret hadibrot, na słowo אָנֹכִי (anochi – Ja jestem) w pierwszym
przykazaniu אָנֹכִי יְהוָה אֱלֹהֶיךָ (Ja jestem HaSzem twój Bóg,...).
Zarzut jaki stawia to - nie hebrajskość tego słowa. Bóg który przedstawia się
Izraelowi nie używa jednego z wielu hebrajskich imion, jakimi posługuje się w
innych miejscach ale, o zgrozo, używa słowa egipskiego. I to w takim miejscu!
Zohar idzie jeszcze dalej niż rabini. Naucza, że nie tylko w 10. przykazaniach
zawarta jest cała Tora, ale wręcz że samo pierwsze słowo obejmuje Ją całą,
אָנֹכִי (anochi – Ja jestem). Najważniejszym
słowem w całej Torze, spisanej po hebrajsku, jest słowoegipskie. Wielu purystom
językowym, dbającym o czysty etnicznie język, zapewne taka wersja nie
przypadnie do gustu. Bo i jest to nie do pomyślenia. Gdyby przynajmniej był to
aramejski, albo w ostateczności grecki. Ale egipski, najniższy język w
kategorii wszystkich języków! I to jeszcze w takim momencie. Aby lepiej
zobrazować tą sytuację proszę sobie wyobrazić Ben Guriona, który rozpoczyna
deklarację niepodległości od słów „Das Land Israel” i to jeszcze z silnym
bawarskim akcentem. 210 lat opresji, niewolniczej pracy, śmierci tysięcy
dzieci, a Bóg rozpoczyna najważniejsze zdanie w języku egipskim? Oczywiście
jest w tym sens i powód. Jak naucza Lubawicz Rebe, Boże objawienie i
przykazania są skierowane do wszystkich. Gdyby użył, któregoś z hebrajskich
imion, Jego objawienie ograniczyłoby się tylko do żydowskiego narodu. Przemawia
w języku egipskim, aby dotrzeć nawet do tych, którzy są najniżej, którzy spadli
na najniższy poziom tumy (rytualnej nieczystości), symbolizowany właśnie przez
Egipt.
Kiedy to wszystko już wiemy, łatwiej nam będzie zrozumieć dlaczego
jeden z najważniejszych tekstów czytanych na Święto Nadania Tory, jest po
aramejsku (na szczęście nie w języku egipskim). Akdamus, bo o nim mowa, pojawił
się ok. XI w. i szybko wszedł do kanonu świątecznych modlitw aszkenazyjskich
Żydów. R. Jakow Molin (MaHaRiL) w swoim dziele poświęconym minhagom (zwyczajom)
niemieckich Żydów, jako jeden z pierwszych przekazuje informację o tej
tradycji. Autorem Akdamusa jest Rabi Meri ben Icchak z Wormacji, który żył tam
w XI w. Rabi Meir nazywany jest również rabinem Meirem Sza”C, skrótem od
Szalijach Cibur, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza kogoś „wysłanego przez
zgromadzenie”. Przyjęło się używać tego tytułu względem chazana, osoby prowadzącej
modlitwę w synagodze. W przypadku rabina Meira może to być związane z dosłownym
wyznaczeniem i posłaniem na dysputę teologiczną. XI w. był czasem wypraw
krzyżowych, kiedy to rycerze chrześcijańskiego świata nieśli na swoich mieczach
dobrą nowinę dla wszystkich niewiernych. Podstawą zniszczenia gmin żydowskich
często stawały się właśnie tzw. teologiczne dysputy. Wychodząc z założenia, że
nawracanie należy jednak rozpocząć od racjonalnego przekonania Żydów o ich
błędnym odczytaniu Tory, wzywali krzyżowcy rabina danej gminy lub innego jej
przedstawiciela do intelektualnej konfrontacji z prowadzącym wyprawę mnichem.
Mnich posługując się m.in. Septuagintą przekonywał o konieczności przyjęcia
jedynej, prawdziwej wiary. W razie niepowodzenia argumentacji słowa i umysłu,
rycerze przechodzili do argumentów ognia i miecza. Legenda opowiada o mnichu,
który władając czarną magią doprowadził do zagłady 30 tys. nadreńskich Żydów.
Społeczność Wormacji zwróciła się do króla o ratunek. Król zawarł układ z
mnichem. Miał on zaprzestać swoich zbrodni, jeżeli gmina żydowska
znajdzie biegłego w magii, który będzie w stanie go pokonać. Ustalono, że gmina
ma czas na znalezienie takowego męża do rozpoczęcia Święta Szawuot.
Usłyszawszy o ustaleniach, Rabi Meir syn Rabi Icchaka zgłosił się do misji
udania się na drugą stronę rzeki Sambation. Stare historie mówiły, że dziesięć
zaginionych plemion zostało wygnanych przez asyryjskiego króla Szalmanesera na
drugą stronę rzeki Sambation, gdzie żyją do dziś zajmując się tajemną wiedzą.
Rabi Meir wyruszył w podróż. Najpierw udał się do Safed, do tamtejszych
kabalistów, aby dostać wskazówki jak odnaleźć rzekę Sambation, a stamtąd
dopiero nad brzeg cudownej rzeki. Gdy ją odnalazł okazało się, że nie
można je przebyć z uwagi na jej wyjątkowo wartki nurt. Tylko w jeden dzień w
tygodniu prąd słabł na tyle, by przeprawić się na drugą stronę. Tym dniem był
dzień Świętego Szabatu, kiedy Prawo Żydowskie zakazuje pokonywania rzeki. Rabi
Meier był w sytuacji pikuach nefesz, zagrożenia istnienia całej gminy w
Wormacji i wielu innych. Dla ratowania życia mógł przekroczyć rzekę nie łamiąc
Halachy. Tuż przed nadejściem Szawuot przedostał się przez rzekę Sambation. Na
drugim brzegu spotkał męża z pokolenia Dana, biegłego w kabale i mistycznych
naukach, który podjął się pokonania krzyżackiego mnicha. Zanim mąż z pokolenia
Dana udał się w drogę do Wormacji, Rabi Meir przekazał mu poemat prosząc, aby w
każde Święto Szawuot zgromadzenie odczytało go publicznie. Wysłannik używając
zaklęcia z permutacji Bożego Imienia, przeniósł się do Wormacji i w ostatnim
momencie przed nastaniem Szawuot, pokonał mnicha. Rabi Meir pozostał po drugiej
stronie Sambation, nie mogąc jej przekroczyć, gdyż sytuacja pikuach nefesz już
nie obowiązywała. Pozostał po nim wspaniały poemat, spisany po aramejsku, w
którym zawarł również wielkość i światło tego, co ujrzał po drugiej stornie
rzeki Sambation, pośród 10 zaginionych plemion.
To legenda.
Inna z wersji powstania Akdamusa wskazuje na ukrycie przed
szpiegami krzyżowców treści jednoznacznie wskazujących na niepodzielną
wielkość, władzę i majestat Boga, który nadał Torę swojemu ludowi. Przeszkoleni
szpiedzy krzyżowców znali hebrajski i jidysz, obcy im był natomiast aramejski.
Zwrócić uwagę należy również na to, że język aramejski posiada swoisty
„mistyczny smaczek”. Każdy wiersz, zdanie czy poemat z uwagi na sam język już
staje się dziełem pełnym głębi, kabaly i wszelkich ukrytych znaczeń. Ot choćby
pesachowa rymowanka o jednym koźlęciu, gdyby ktoś, kiedyś nie przełożył jej na
aramejski, co najwyżej pozostała by dziecięcą piosenką. A tak dzięki samemu
językowi brzmi jakby pochodziła z ksiegi „Zohar”, również po aramejsku
spisanej. Rabi Meir, mógł mieć podobny pomysł. Po całej nocy spędzonej
przez wiernych nad Zoharm, „doprawił” jeszcze poranne nabożeństwo szczyptą
mistyki,
Pomimo całej swojej potęgi i piękna, mistycznej treści i
wyjątkowej formy, Akdamus stawał się również zarzewiem konfliktów wewnątrz
żydowskich. Tradycyjnie Akdamus czytany był po pierwszym wersie z Tory. Dziś
może się to wydawać dość dziwne, ale do XVII w. miało to miejsce w większości
gmin aszkenazyjskich. Bal Kore odczytywał pierwszy wers z parszy na Szawuot, a
następnie chazan czytał Akdamusa. Problem pojawił się w Wenecji, gdzie żyła
mieszana, sefardyjsko – aszkenazyjska społeczność.. Akdamus przynależy do
tradycji aszkenazyjskiej i nie jest czytany przez sfardów. Jak zawsze w takich
sytuacjach konflikt dotyczył tego, która społeczność ma prawo decydować o
minchagu (zwyczaju) synagogi. Rabin Efraim HaKohen, do którego skierowano
pytanie odpowiedział, że niezależnie od liczebnej przewagi Żydzi sefardyjscy
nie mogą mieć wpływu na aszkenazyjskie zwyczaje: „Większość sfardim nie ma
władzy gdy przychodzi do aszkenazim” napisał w swojej responsie. Tym
samym utrzymał w mocy czytanie Akdamusa w środku czytania Tory. Jednakże jego
potomek rabi Emdan zaprzeczył interpretacji dziadka i stwierdził, że
przerywanie czytania Tory, nawet dla czytania Akdamusa jest brakiem szacunku
dla Tory. Według niego najlepszym miejscem dla Akdamusa jest odczytanie go
przed Torą. Zwyczaj czytania w trakcie tłumaczył tym, że kiedyś wczesne gminy
aszkenazyjskie wplatały zarówno w porządek modlitw jak i w czytanie Tory, całą
masę rożnych pijutów. Jednakże zwyczaje się zmieniły i my tego dłużej nie
praktykujemy. Miejsce Akdamusa powinno być gdzie indziej. Podobnie uważał
TA”Z, rabi Arie Ginzburg. Kiedy został rabinem w Metz, polecił swojej nowej
społeczności zmianę panującego zwyczaju. Zgromadzenie jednak odmówiło, co
zagroziło złożeniem przez TA”Z urzędu. Znaleziono jednak wyjście kompromisowe.
Rabi Arie musiał przychodzić do głównej synagogi w Metz tylko cztery razy do
roku, by wygłaszać mowy. W ten sposób utrzymał urząd zachowując sprzeciw
przeciwko utrzymaniu starego zwyczaju.. Powodem dla którego Akdamus w
ogóle pojawił się po pierwszym wersecie z Tory, może być tradycja pochodząca od
Ezry Sofera. Według niej po każdym z wersów Tory odczytywano jej aramejskie
tłumaczenie. W Szawuot nie ograniczano się do samego tłumaczenia, ale
powiększano je jeszcze o wstęp, przedmowę w postaci Akdamusa.
Jak wskazuje rab Jehuda Leib Kirchheim, któremu zawdzięczamy wiele
informacji o zwyczajach i historii gminy w Wormacji, sama gmina rabina Meiera
ben Icchaka nie miała zwyczaju czytania Akdamusa.. Jako przyczynę podawano
wydarzenie, które miało miejsce w jedno ze świąt Szawuot. Otóż osoba, która
czytała Admamusa, z wyjątkowym skupieniem i kontemplacją, zaraz po przeczytaniu
zmarła. Opowieść ta, jak i wiele wersetów u rabi Nachmana z Bracławia, świadczą
o niesłychanej wielkości i sile tego pijutu.
Tomek Krakowski
|