Miesięcznik ZNAK, który ostatni swój numer poświęcił wojnie, a właściwie wojennej codzienności, oprócz tekstów bezpośrednio odpowiadających takiemu ujęciu zawiera bardzo ciekawy szkic ks. Johna T. Pawlikowskiego na temat stosunku Benedykta XVI do Holokaustu i do Żydów.
To „oprócz” wymagałoby właściwie osobnego omówienia, bo zamyka się w nim kilka rzeczywiście pasjonujących tekstów – jak brawurowe „Uwagi o Powstaniu Warszawskim” Stanisława S. Kwiatkowskiego, rozkładające doznanie powstańczej realności na elementy pierwsze z taką wnikliwością, która każe inaczej popatrzeć także na naszą dzisiejszą codzienność. Podobną funkcję spełnia tekst Pawła Rodaka, który z dzienników lat okupacji wyciąga nie tok wydarzeń, co czyni się na ogół, ale właśnie tkankę codzienności. W połączeniu ze wspomnieniami okupacyjnymi Andrzeja Wajdy, esejem Anny Wolff-Powęskiej o tym, co na temat okupacji Polski i samych Polaków zachowało się w niemieckiej pamięci zbiorowej i także świadomości Niemców „poweimarskich” poświęconemu tekstowi Arkadiusza Stempina, daje to niezmiernie ciekawy obraz tego czasu, o którym w związku z 70-leciem wybuchu wojny mówi się ostatnio dużo i na ogół płytko.
Ksiądz Pawlikowski analizuje z niesłychana skrupulatnością wkład papieża w dialog katolicko-żydowski. Deklaracje głowy Kościoła konsekwentnie odrzucające wszelkie formy antysemityzmu są na ogół znane. Na tym tle o wiele rzadziej zwraca się uwagę na specyficzny pogląd Benedykta XVI na Holokust. Pawlikowski podkreśla z mocą, że papież w najmniejszym stopniu nie neguje ani nie umniejsza tego wydarzenia. Jednak kontrowersyjne w tych poglądach jest, jego zdaniem, położenie akcentu na neopogańskie, czysto antyreligijne źródła Zagłady. W papieskim przemówieniu wygłoszonym w Birkenau, podczas wizyty w Polsce, niektórych komentatorów zdumiało potraktowanie Holokaustu jako ataku na religie w ogóle, jako efektu sekularyzacyjnych dążeń, których ofiarą – oprócz Żydów – padło też, choć w mniejszym stopniu, chrześcijaństwo. W tej interpretacji, której Pawlikowski nie waha się nazwać „poboczną”, nie ma mowy o jakiejkolwiek odpowiedzialności chrześcijan za europejski antysemityzm. Tymczasem, jak zaznacza amerykański duchowny, „znaczna część nazistowskiego ustawodawstwa wymierzonego przeciwko Żydom była powtórzeniem antyżydowskich regulacji prawnych, które stosowano od średniowiecza w społeczeństwach złożonych przeważnie z chrześcijan”.
Jako główną przyczynę takiego stanowiska Pawlikowski stawia – oprócz zwyczajnej niewiedzy co do roli katolików w czasie Zagłady – eklezjologię Ratzingera, która traktuje Kościół jako rzeczywistość niemal pozaziemską, niebiańską – co wyraża się choćby w znikomym odnoszeniu się papieża do konstytucji soborowej Gaudium et spes,będącej jednym podstawowych źródeł poprzedniego pontyfikatu. Amerykański ksiądz podkreśla przy tym kontrast, jakim jest wobec tak „ostrożnego” poglądu papieża na odpowiedzialność chrześcijaństwa za Holokaust stanowisko wielu europejskich episkopatów, przyjmujących tę odpowiedzialność bez żadnych ogródek.
Pawlikowski omawia też głośną swego czasu i nadal mającą swoje konsekwencje sprawę wielkopiątkowej modlitwy za Żydów. W przywróconym przez Benedykta XVI mszale łacińskim pozostawiono bez zmiany przedsoborowa modlitwę w obelżywych słowach wzywającą do nawrócenia Żydów. Po licznych protestach zmieniono ją, lecz zdaniem wielu uczestników dialogu w stopniu dalece niewystarczającym. Kwestia ta nadal jest przedmiotem teologicznych sporów, protestów różnych katolickich gremiów, jednak znikła już z pierwszych stron gazet. Duchowny zauważa jednak, że już zdążyły się pojawić organizacje i instytucje katolickie, które czerpiąc inspiracje z tego wydarzenia stawiają sobie za cel pracę misyjną wśród Żydów. I choć ani słowo poparcia tych inicjatyw nie pada ze strony Watykanu, nie słychać też, by ktokolwiek zamierzał takiej działalności katolikom zabronić.
Szkic uzupełnia przegląd teologicznych poglądów kardynała Ratzingera na zagadnienie dialogu katolicko – żydowskiego – od deklaracji Dominus Iesus, o której watykańscy kardynałowie mówili potem, że nie odnosi się do judaizmu, po specyficzny pogląd „równoległości” dróg do zbawienia, które gwarantuje wyznawcom judaizmu niewzruszone – nawet przez pojawienie się chrześcijaństwa – przymierze z Bogiem. Refleksje te, jak zauważa ksiądz Pawlikowski, nie były już potem rozwijane przez papieża Benedykta XVI, który „nie przejawia świadomość tego, że ujęcie stosunków chrześcijańsko – żydowskich zapoczątkowane na Soborze Watykańskim II jest fundamentalnym wyzwaniem dla najważniejszych aspektów klasycznej katolickiej tożsamości teologicznej”.
Nie sposób w krótkim tekście streścić całości ogromnie ciekawego wywodu Johna T. Pawlikowskiego, wieloletniego prezydenta Międzynarodowej Rady Chrześcijan i Żydów. Obraz, który się zeń wyłania powinien jednakowoż skłaniać do mocnego trzymania się drogi dialogu, albowiem wydaje się, że trzeba będzie na niej pokonywać jeszcze niejedna przeszkodę.
/za: Forum Żydzi-Chrześcijanie-Muzułmanie/
|