Żaden
z Niemców nie mógł powiedzieć "nie wiedziałem". 80 lat temu, w nocy z
9 na 10 listopada 1938 miał miejsce w Niemczech największy
w historii pogrom ludności żydowskiej organizowany przez machinę państwową. Pogrom ten odbył się w rocznicę urodzin Marcina Lutra (który już w
1543 roku nawoływał do
przemocy wobec Żydów: "podpalać ich synagogi i
szkoły (...) niszczyć też i burzyć ich domy").
Tej nocy zamordowano co najmniej 91 Żydów; znacznie większa liczba
wówczas zaatakowanych zmarła w wyniku obrażeń oraz maltretowania w więzieniach
i obozach; spalono 171 synagog, uszkodzono ponad 1400 synagog i domów modlitwy;
zniszczono około 7500 sklepów oraz 29 dużych domów towarowych należących do
Żydów; zdemolowano 171 domów mieszkalnych; zbezczeszczono prawie wszystkie
żydowskie cmentarze; osadzono w obozach koncentracyjnych około 30 tys. Żydów -
przede wszystkim w Dachau, Buchenwaldzie i Sachsenhausen.
Przy palonych synagogach były
obecne oddziały niemieckiej straży pożarnej i nie gasiły pożarów. Bierność
zachowała policja, która nie broniła bitych i upokarzanych. Zwyczajni obywatele
niemieccy stali na ulicach i z nieskrywaną satysfakcją a nawet radością
przyglądali się bezprawiu. Tysiące Niemców aktywnie uczestniczyły w biciu
Żydów, w wandalizmie i rabunku.
Hugh Greene - korespondent "The Daily Telegraph" - pisał z
Berlina:
"Przez całe popołudnie i
wieczór rządziło w Berlinie prawo dzikiego motłochu, a hordy chuliganów
zajmowały się orgią zniszczenia. W ciągu ostatnich pięciu lat widziałem kilka
antyżydowskich wybuchów w Niemczech, ale nigdy nie było to tak upiorne. Rasowa
nienawiść i histeria opanowały całkowicie zwyczajnych, zdawałoby się porządnych
ludzi. Widziałem modnie ubrane kobiety klaszczące w dłonie i krzyczące z radości,
podczas gdy szanowane matki z klasy średniej unosiły w górę swoje dzieci, aby
mogły zobaczyć "zabawę".
To, co wydarzyło się wówczas,
obciąża na zawsze winą nie tylko władze III Rzeszy, ale absolutną większość
żyjących ówcześnie Niemców.
Bo o ile Holokaust odbywał się w
co najmniej częściowej tajemnicy przed obywatelami Niemiec, przede wszystkim na
odległych terenach okupowanych, zagarniętych podbitej Polsce, o tyle Noc
Kryształowa była akcją przeprowadzoną w niemieckich miastach i nie było Niemca,
który by o niej nie dowiedział się następnego ranka z prasy i radia, a były
setki tysięcy zwyczajnych Niemców, którzy bezprawie, przemoc i zbrodnię
"Kristallnacht" widziały na własne oczy.
Noc Kryształowa to Berlin,
Hamburg, Monachium, Kolonia, Hanower, Norymberga, Lubeka i dziesiątki, setki
innych miast i miasteczek.
Żaden z dorosłych Niemców
żyjących wówczas nie miał już po tej nocy prawa powiedzieć "nie
wiedziałem".
(PJ)
|