Michael Schudrich, naczelny rabin Polski, nie kryje zdumienia: żydowskie cmentarze chcą sprzątać skazani z ponad 50 polskich więzień.
Kilka lat temu kapitan Artur Cyrulik z Aresztu Śledczego w Hajnówce
wymyślił projekt "Atlantyda", do którego włączyły się zakłady karne na
Podlasiu. Udało się odnowić kilka cmentarzy. Na cały kraj inicjatywę
postanowiła rozszerzyć Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego.
Porozumiała się z Centralnym Zarządem Służby Więziennej, do projektu włączyła stołeczną żydowską gminę wyznaniową. Nazwa projektu: "Tikkun", czyli "Naprawa". Do października zgłosiło się aż 55 polskich zakładów karnych.
- Jestem pod wrażeniem. To dla nas duże wyzwanie, jak to wszystko ogarnąć, ale kłopot bogactwa to miłe uczucie - cieszy się Michael Schudrich, naczelny rabin Polski. - Kiedy pierwszy raz jechałem w odwiedziny do polskiego więzienia, do Hajnówki, towarzyszył mi stres i myśli typu: "Czy tam będzie bezpiecznie?". Po kilku takich wizytach mogę powiedzieć: więźniowie często zadają ciekawsze pytania niż ludzie na wolności.
Rabin Schudrich odwiedził właśnie płocki zakład karny, który jako pierwszy zgłosił się do projektu. Więźniom opowiadał o żydowskiej kulturze i historii.
Skazany: - Dlaczego Żydzi zaczynają dzień po zachodzie słońca, a nie o północy jak reszta świata?
Rabin: - Cóż, byliśmy pierwsi, dlatego to my powinniśmy zapytać, dlaczego reszta świata robi inaczej niż my.
Odpowiedź wzbudziła wesołość. Tak jak, gdy ktoś zapytał, czy rabini mogą mieć żony. - Kiedy mężczyzna ma żonę, jest spokojniejszy, co nie znaczy, że cały czas może być spokojny - odpowiedział.
Jeden ze skazanych poprosił Schudricha o autograf na egzemplarzu "Pisma św.". A rabin podsumowywał wizytę: - Każdy marzy, by jego dusza trafiła do raju. Raj to spokój, harmonia, doskonałość. Ale jest jeden minus. Nie można być wyżej. Tymczasem za życia można jeszcze coś poprawić. W pięć minut stać się lepszym niż przez całe dotychczasowe życie.
Takie wizyty to część merytoryczna projektu. Przedstawiciele gmin wyznaniowych i fundacji odwiedzają zakłady karne. Wiosną zacznie się kolejna odsłona: porządkowanie cmentarzy. Pierwsze wyjście więźniów z płockiego zakładu planowane jest na początek kwietnia. Ale najpierw zapoznają się z wytycznymi komisji rabinicznej, które np. zakazują odkopywania kamieni i tablic nagrobnych, samowolnego grzebania kości i otwierania grobów.
Liczbę kirkutów w Polsce szacuje się na ok. 1,2 tys. Przedstawiciele środowisk żydowskich nie są w stanie zająć się wszystkimi. Liczą na współpracę samorządów i osób prywatnych, do których należy teren z kirkutem. - Cmentarze żydowskie to nie tylko miejsca o dużej wartości historycznej. Pochowani są na nich ci, którzy przez setki lat współtworzyli lokalną społeczność. Z tego względu w sensie moralnym i etycznym samorządy powinny włączać się w stałą dbałość o kirkuty - mówi Agnieszka Kargol z FODŻ.
Z częścią samorządów fundacji współpracuje się dobrze, z innymi są problemy. "Skoro oddaliśmy gminie żydowskiej cmentarz, to już nic on nas nie obchodzi" - mówią. - Różnie też bywa z osobami prywatnymi. Niektórzy, widząc w całej sytuacji świetny interes, żądają w zamian kolosalnych kwot, nawet kilkuset tysięcy złotych. To przykre sprawy, stąd ogromna wartość "Tikkunu" - podkreśla Agnieszka Kargol.
W projekcie biorą też udział przedstawiciele izraelskiej służby więziennej. Przyjeżdżają z Izraela po to, by korzystać z pomysłu zrodzonego w głowie Polaka.
Źródło: Gazeta Wyborcza
|