POLUB NAS :)

facebook.jpg

Nasz You Tube

ytube.jpg

KONTAKT

BIURO

Fundacja Synagoga Nowa

PIC 913955244
2016-04-04_101608.jpg

The National Library of Israel

library1.jpg

Posen Library

KLIK library.jpg

Kalendarz

  calenda1.jpg

Bar Micwa Ryana

Kliknij TUTAJ rayan2.jpg

Blog Leona Jedwabia z Australii

Moja podróz przez Holokaust

jedwab2.jpg 

erec.jpg

Koszerne produkty

kosher4.jpg

 

Chabad

chabad.jpg
wikipardes.jpg

JUDAICA

magen_1.jpg

Szalom TV

szalomtv.jpg

KOL POLIN

Parszat Emor  Email

2 Ijar 5771/Piątek 6 maja 2011

Zapalenie świec godz. 20:07

Hawdala sobota 7 maja godz. 21:29

 

17/18 dzień Omeru

 

Parszat  EMOR - Miriam Gonczarska

 

W zeszłym tygodniu dzieliłam się z Państwem pewnym kłopotem. Otóż miałam trudność ze zrozumieniem pojęcia świętości w Torze. Pisałam, że to co nienazywalne i niepoznawalne inspiruje, o ile nie poddajemy się i wciąż podejmujemy próby by rozwikłać ową zagadkę. Jednocześnie martwiłam się czy ten tekst może jeszcze inspirować.  Kto czyta Pięcioksiąg w XXI wieku? Jest tyle ciekawych rzeczy do obejrzenia, tyle można zrobić, a ten tekst – no cóż - wydaje się... mało aktualny. Zresztą sami oceńcie:

 


(Księga Kapłańska 21) „(10) Kapłan, który jest wyższy godnością ponad braci, na którego głowę była wylana oliwa namaszczenia, który był wprowadzony w czynności kapłańskie, wkładając szaty nie będzie rozpuszczał włosów i nie będzie rozdzierał swych szat. (11) W ogóle nie zbliży się do żadnego zmarłego, nie narazi się na nieczystość rytualną ani z powodu ojca, ani z powodu matki. (12) Nie będzie wychodził z przybytku świętego, nie będzie bezcześcił świętego przybytku swego Boga, bo ma na sobie jak diadem oliwę namaszczenia swego Boga. Ja jestem Pan!”

Moją uwagę odwraca migający obraz na monitorze telewizora. Ciało młodziutkiej tancerki wygina się spazmatycznie… „To był pierwszy Hip Hop w jej wykonaniu i może być z niego dumna” – komentuje prowadząca. „Jeżeli człowiek jest dumny ze swojego pierwszego razu to już dobrze…” – odpowiada członek Jury…

Wracam do tekstu… „(13) Za żonę weźmie tylko dziewicę. (14) Nie weźmie za żonę ani wdowy, ani rozwódki, ani pohańbionej, ani nierządnicy: żadnej z takich nie weźmie, ale weźmie dziewicę spośród swych krewnych. (15) Nie zbezcześci potomstwa między krewnymi, bo Ja jestem Pan, który go uświęca! (16)”

Kobieta, miłość, małżeństwo. Czy mogą stać się odpowiednim bądź nieodpowiednim narzędziem, pomocą lub przeszkodą na drodze do celu jakim jest świętość?

Jednak w naszym świecie można znaleźć analogię – odbicie zwyczajów z Jerozolimskiej Świątyni – nie tylko obrządku, ale nawet doboru partnera życiowego, którego zadaniem jest podkreślenie wyjątkowości urzędu. Wszystko zdaje się tak powierzchowne, na pokaz. Podglądałam pisząc poprzednią Dwar Torę – ślub Willa i Cate. Łzawa, kiczowata historia ma jednak wymiar dodatkowy. Otóż monarchia – jaka by nie była, wykonuje na naszych oczach dramatyczne, ruchy by uratować się przed „przeterminowaniem”. Dzięki tej próbie odegranej w pałacu Buckingham, możemy odczuć czym była, ale już nie jest monarchia. Możemy więc też dzięki temu doświadczeniu wyobrazić sobie czym była Jerozolimska Świątynia, ale i farsą jaką by się musiała stać - gdybyśmy próbowali ją na siłę wskrzesić. Czytając naszą parszę nie próbujmy sobie jedynie wyobrazić czym był urząd Najwyższego Kapłana. Może warto sięgnąć głębiej do istoty tego przekazu, do godności, wielkości i świętości ludzkiego istnienia, które niegdyś doświadczało świątynnych zaszczytów.

Z jednej strony Najwyższy Kapłan – jest jak Król, z drugiej to jedynie sługa „Króla Krów”. Nie chodzi o dobrą grę aktorską, o wyrecytowanie wyuczonych formułek, o grę pozorów. To wielowymiarowa rzeczywistość z ciała i kości. Protokół dyplomatyczny czy etykieta, która nie tylko ma chronić godność urzędu i narodu, ale również tworzyć jego wymiar duchowy, moralny - transcendentny. Świętość, która nie tylko jest drogą Boga do człowieka, ale pozwala człowiekowi odwiedzić majestat Boga odkryty nie tylko we własnej duszy, ale i we własnym ciele.

Czy nie można tego zatańczyć, zaśpiewać, namalować? Czy nie można tego samego efektu osiągnąć w sposób bardziej zrozumiały dla współczesnej wrażliwości? Wcale nie potępiam Hip Hopu, ani skąpo ubranej tancerki, ani zachwytu Jury, ani sukni księżniczki Cate. Każda rzecz powstała z jakiegoś powodu. Jedni chcą zatańczyć na Broadwayu, inni poślubić księcia by uratować monarchię, a jeszcze inni przeczytać wreszcie fragment Tory bezbłędnie – choć jeden raz. Wszyscy dążymy do tego by zrealizować siebie – w ten sposób realizujemy cel w jakim zdaje nam się, że zostaliśmy powołani do życia. Wbrew pozorom te rzeczywistości nie są sprzeczne. We wszystkich przypadkach zmieniamy siebie, żeby zmienić świat, żeby zmienić siebie. Staramy się tak odkształcić otoczenie by dostrzegło to co w nas ukryte, to czego sami o sobie jeszcze będziemy musieli się nauczyć.

Jest tu jednak pewna pułapka, którą jednak trzeba ominąć i to w każdym tych przypadków. Kiedy wydaje się, że osiągamy cel odkrywamy, że jesteśmy wyjątkowi, w tłumie wyjątkowych istot. Mamy swoją rolę do odegrania, a jednocześnie najważniejszą rolą jest umiejętne zwrócenie uwagi naszych odbiorców powrotem na nich samych. To dla nich gramy i to przed nimi rozwijamy królewski dywan. Nasz los ma być ich losem. Najwyższy Kapłan wśród innych kapłanów musi, by podkreślić własną wyjątkową świętość wyrzec się żałoby po własnych rodzicach. Przestaje być częścią własnej rodziny – traci swoją indywidualność – zaciera się Jego osobność, uczucia – On sam, to kim jest, nie ma już znaczenia. Księżniczka Cate staje się zakładniczką pałacu, gwiazda musi podporządkować się prawom rynku medialnego. Im bardziej dla innych stajemy się wyjątkowi, tym bardziej stajemy się dokładnie tacy jakimi chcą nas widzieć inni – tym mniej realizujemy siebie. W takiej sytuacji łatwo zatracić prawdę o sobie i autentyczność. W końcu i tak znikamy w tłumie własnych fanów. Gubimy się w odbiciach siebie w oczach otoczenia…  Co nas czeka? Kto pamięta zwycięzców poprzednich edycji konkursów, bohaterek królewskich romansów, nawet takich zakończonych happy endem, małżeństw Najwyższych Kapłanów?  Wizytówki bledną, żółkną gazety, nawet te w których pod artykułami znajdują się nazwiska naszych bliskich… Ważny jest nie tylko cel, ale również autentyczność z jaką do niego dążymy. To czy jesteśmy w tym sobą i czy potrafimy w zmienności losu, w szczęściu i chorobie, sobie samym dotrzymać wierni i zachować autentyczność. Może Świętość kapłana nie polega na tym, że jak postrzegają go inni, ale na tym co realnie wnosi Jego obecność do otaczającego go świata.  

Wiele osób postrzega świętość w jako aspekt, dziedzinę prawa żydowskiego (halachy). Jako funkcję człowieka w rzeczywistości. Próbuję na to spojrzeć - bardziej subiektywnie. Daję się uwieść pozorom, chcę osiągnąć mistrzostwo, pochylam się nad pożółkłym zwojem, myślę o kolejnych pokoleniach, o odgłosach bitew, ciszy pustyni, upadającego śniegu, głosu studiujących – wszystkie te dźwięki jakie nie nagrały się na tym zwoju, a zdają się być Jego integralną, niesłyszalną częścią. W rezultacie jednak dochodzę do podobnych wniosków co halachiści.

Jak w Pieśni nad Pieśniami, kiedy tylko chcę uciec od tej księgi, to Ona powraca… Chcę przybliżyć się do niej, ale Ona odpływa jak parkiet z pod stóp tancerki. Wraz z tą Księgą gubię siebie ja sama… Tak chcę odnaleźć w tym tekście inspirację, ale moja rola sprowadza się tylko do jednego – mam ten tekst przeczytać – jak najwierniej sobie.  Trzeba mieć świadomość bycia narzędziem, swojej przedmiotowości wobec społeczności, a jednak nie stracić z przed oczu własnego człowieczeństwa i podmiotowości. Nie mogę naśladować B-ga, który jest niewidzialny i którego jedynym namacalnym śladem dla mnie – jest Jego obraz zapisany we mnie samej. Jednak mogę i trochę jestem na to skazana by naśladować pasję moich przodków, nie rozumiem co nimi kierowało, tak samo zresztą jak wciąż nie rozumiem mojego wyboru i tego co kieruje mną. Wierność sobie oznacza szczerość. To pomaga w budowaniu takiej konstrukcji świadomości, która umożliwia ciągłą zmianę samego siebie. Dopóki staramy się zmieniać siebie trwają eliminacje, jednoosobowy wyścig szczurów samego siebie z samym sobą, a zwój wciąż pozostaje na tyle niemy, na tyle nieodczytany by wiąż można było go na nowo w nas samych rozwiać.  Jeśli Tora i jej studiowanie jest dla nas inspiracją, daje podpowiedzi, ale nie odpowiedzi, to czyni nas potomkami myśli żydowskiej i bez względu na nasz stopień religijności, a nawet pochodzenie – czyni nas Żydami… W myśl talmudycznej formuły moralnej, która głosi, że człowiek, który nigdy nie zgrzeszył nie może stanąć w miejscu nawróconego grzesznika i tej która mówi, że Najwyższy Kapłan nie może się równać z mamzerem (bękartem), który stał się uczonym w piśmie. Nawrócony i bękart uczony w piśmie – potrafili, pomimo niesprzyjających okoliczności i trudnego losu, pozostać wierni sobie  zrealizować potencjał świętości, który w nich tkwił wbrew losowi, logice, a nawet pochodzeniu. Tora jest pełna pięknych, dobrych i mądrych paradoksów może dlatego nie martwię się aż tak o jej aktualność w chimerycznym i pełnym sprzeczności XXI wieku.

Szabat Szalom,

 

Pray for Izrael

200w.gif

Am Israel Chai !

AKIVA EGER

Czytaj TUTAJ

2a.jpg

 

Ambasada Izraela w Polsce

ambas1 (2).jpg

Hebrajski w Gminie

Chetnych do nauki

prosimy o kontakt

hebr2.jpg

15-activity Jewish community of Poznan

15c.jpg

15-lat naszej Gminy

tora.jpg

IRENA SENDLER-KONCERT

sendler.jpg

Codzienna Miszna

rapoport.jpg

Tajemniczy świat Żydów YTtajemniczy.jpg

 

oraz na  Facebooku

JEWISH.pl

 jewish.jpg

EC CHAIM

ec-chaim.jpg

Shavei Polska

shavei.jpg

Zydowski Instytut Historyczny

zih.jpg

C I H

3a.jpg
wirtualny.jpg

TSKZ

tskz.jpg

POLIN

Wirtualny spacer po wystawie stałej

polin.jpg

mhzp_logo_new3755.jpg

Muzeum Galicja

galicja.jpg
fdzz.jpg

nissenbaum.jpg

Trzemeszno

logo.jpg+ lista nazwisk

Kulmhof am Ner

kulmhof1.jpg Kliknij obrazek

Shimon Peres Funeral

simon2.jpg

Copyright © 2008 by www.poznan.jewish.org.pl