KONTAKT

BIURO

Wsparcie finansowe Gminy

Numery kont info

POLUB NAS :)

facebook.jpg

Nasz You Tube

ytube.jpg

The National Library of Israel

library1.jpg

Posen Library

KLIK library.jpg

Kalendarz

  calenda1.jpg

TSKZ

tskz.jpg

Bar Micwa Ryana

Kliknij TUTAJ rayan2.jpg

Blog Leona Jedwabia z Australii

Moja podróz przez Holokaust

jedwab2.jpg 

erec.jpg

Koszerne produkty

kosher4.jpg

 

Chabad

chabad.jpg
wikipardes.jpg

Szalom TV

szalomtv.jpg

KOL POLIN

Lech Lecha. Parsza muzyczna - Sznirele perele  Email

Powiedział Bóg do Awrama: „Idź [dla siebie] z twojego kraju, od twoich krewnych i z domu twojego ojca do ziemi, którą ci pokażę. (Rdz 12:1). Słowa „dla siebie” wydają się zbyteczne. Nie ma ich zresztą w polskich tłumaczeniach; Biblia Tysiąclecia, na przykład, podaje: „Wyjdź z ziemi twojej rodzinnej”.  RaSzI, średniowieczny komentator, tłumaczy, że „Lech lecha” oznacza: „idź dla siebie, dla własnej korzyści”.b Zaś cadyk Menachem Mendel z Kocka (1787 – 1859) powiada (Tora Pardes-Lauder, Bereszit): „'Z twojego kraju' – najważniejszą podróżą, jaką każdy z nas musi odbyć w tym życiu, jest ta do nas samych, do naszego wnętrza. Bo to jest celem naszego życia na świecie. Może dlatego właśnie wyrazy lech, 'iść', i lecha, 'dla siebie', z tych samych liter, aby nam powiedzieć, że najważniejszą podróżą człowieka jest ta, jaką odbywa jego dusza do głębi siebie samej”.

 

Ta droga, jak ja ją rozumiem, „jest podjęciem przez nas energicznego i trudnego wysiłku odnalezienia w sobie słabości, zarówno dawnych, jak i obecnych. […] Chcemy z całą jasnością zdawać sobie sprawę, jakie stąd wynikły nieszczęścia dla nas samych i dla innych. Aby naprawić błędy, trzeba najpierw postawić diagnozę, opartą o pełną analizę wszystkich niedociągnięć. […] Sami przekonamy się, że bez odważnego i gruntownego obrachunku moralnego tak potrzebna nam w życiu codziennym wiara nadal pozostanie nieosiągalna” (z książki „12 kroków i 12 tradycji”). Obrachunek moralny – chaszbon ha-nefesz – to najlepsza rzecz, jaką możemy zrobić „dla siebie, dla własnej korzyści”.

Zanim o tym, wpierw słowo wyjaśnienia. W szabat, inaczej niż w dzień powszedni, spożywa się trzy, a nie dwa posiłki; na trzeci posiłek – szalszides – wierni gromadzą się przy stole swojego kierownika duchowego, by wysłuchać duchowej nauki; chasydzi przedłużają trwanie tego posiłku – będącego bardziej ucztą dla ducha niż dla ciała, bo na stole nie ma zwykle nic ponad siekanego śledzia i kawałka ciasta – gdyż wierzą, ci chasydzi, że póki trwa szabat, dusze potępione nie muszą wracać do Gehenny.

Więc przy takiej okazji – w sobotę na przymroczu, przy kawałku śledzia – cadyk Zusja z Annopola (1718 – 1800) opowiedział historię, którą cytuję za książką „Mipeninei Noam Elimelech” (red. Tal Moshe Zwecker):

„Razu jednego, gdyśmy z bratem moim Elimelechem [cadyk z Leżajska, 1717 – 1786] byli w pielgrzymce [„święci bracia” przez wiele lat tułali się w przebraniu nędzarzy, nigdy nie nocując dwa razy w tym samym miejscu; była to mistyczna wędrówka, podczas której Zusja i Elimelech cierpieli razem z Bożym Duchem, który po zburzeniu świątyni jerozolimskiej razem z Żydami poszedł na poniewierkę – A.C.] porywisty wiatr chciał nas prawie porwać. Był mróz i dużo śniegu napadało w tym dniu. Trzecia doba minęła, jak wzięliśmy cokolwiek do ust, a ciągle byliśmy w drodze. Wiedzieliśmy, że jeśli szybko nie dotrzemy do ludzkiego siedliska, pomrzemy.

Przed zachodem słońca doszliśmy do jakiejś zapadłej wioski. Po modlitwie wieczornej, blizu północy, przekąsiwszy co nieco, aby pobożnej i potrzebnej chciwości cielesnej dość uczynić, umościliśmy sobie na podłodze posłanie, a ja szykowałem się do powiedzenia modlitwy „Szma Israel” przez zaśnięciem. W tej chwili brat mój, świątobliwy reb Elimelech, mówi do mnie: 'Zusja, co ty? Musimy jeszcze zrobić remanent'. To znaczy, że musimy obliczyć się z naszych postępków tego dnia, robiąc listę wszystkich czynów występnych, aby naprawić zło i utwierdzić się w cnocie. 'Słusznie prawisz' – odrzekłem. Mój brat zdał na piśmie rachunek ze wszystkich złych rzeczy, które uczynił tego dnia. Wyszła mu lista stu jedenastu przewin tylko w tym jednym dniu uczynionych. Zaczął od razu błagać: 'O, wszechmocności Boska, raczy już się zmiłować nade mną, aby te grzechy wybaczył, aby twe stworzenie z mąk wybawił'. I poszedł spać”.

To jest historia, którą reb Zusja opowiadał w czasie trzeciego posiłku – szalszides. Jeden z przytomnych zabrał głos, mówiąc: „Nie boimy się żadnego z tych przekroczeń prawa, jakie ujął w spisie twój brat. I z pewnością nie czeka nas Gehenna, gdybyśmy to my je popełnili. Bo jakich przewin mógł się dopuścić ten święty mąż, najszlachetniejszy na duszy nad stworzenie? Nie mógł zjeść nic koszernego, bo przecież pościliście. Nie był to szabat, więc nie mogliście przestąpić żadnego przykazania danego na dzień świąteczny. Elimelech był cadykiem, podstawą i kolumną świata; z pewnością nie był on grzesznikiem. Osobliwie w trzecim dniu postu! Tych sto jedenaście przewin – jakie to mogły być? Może będąc w modlitwie, myśl obca zawładnęła na chwilę jego umysłem, i to już uznał za grzech? Ale my, jako ludzie prosi, za grzech tego nie uważamy”.

To słysząc, reb Zusja rozsierdził się: „Bredzisz! – gwałtował. – Dlaczego myślisz, że nie spotka was kara za takie przewiny? Kiedy wy siedzieliście nad miską pożywnej strawy, myśmy wtedy może umierali z głodu. Siedzieliście sobie w cieple, kiedy myśmy przez zaspy się przedzierali, a wiatr dmuchał nam w twarz. Wy w butach chodzicie, a my na przyboś, żeby się skrwawiły nasze odmrożone stopy”.

Dalej Zusja zacytował ten fragment z Talmudu (Jewamot 121b), w którym mowa, że Bóg surowo obchodzi się ze sprawiedliwym. Na najmniejsze jego uchybienie oka nie przymyka. „Ten sam czyn – mówił dalej cadyk – który sprawiedliwemu poczytany będzie za grzech, zbożnym uczynkiem będzie u człowieka słabego. Ale mylisz się, jeśli sądzisz, że Bóg przymknie oko na was!”.

„Tana de-We Eljahu Raba”, komentarz z X wieku, powiada w skrócie: za najmniejszy grzech spadnie kara na sprawiedliwego; zaś mały człowiek ukarany będzie za grzech wielki. Dokonując rachunku sumienia, moglibyśmy pomyśleć, że nas „grzechy wielkie” nie dotyczą. Nikogo nie zabiliśmy, nie obrabowaliśmy nikogo. Ale żaden człowiek, choćby był uosobieniem dobra, nie jest zupełnie wolny od wad. Zadajmy sobie choćby takie pytania („12 kroków i 12 tradycji”): „Czy strach i poczucie braku kwalifikacji potrzebnych do zajmowanego przeze mnie stanowiska w pracy odebrały mi zaufanie do siebie i wpędziły w stan wewnętrznej rozterki? Czy usiłowałem ukryć to poczucie niekompetencji pod maską pewności siebie, blagi lub unikania odpowiedzialności? Albo uważałem  z uporem, że to inni nie poznali się na moich wyjątkowych umiejętnościach? A może przeceniałem swoje możliwości i udawałem wielkiego speca? Czy pod wpływem nieokiełznanej ambicji nie oszukiwałem moich współpracowników i nie kopałem pod nimi dołków?”.

Skrupulatna analiza najprawdopodobniej ujawni wady charakteru, które – jak obecnie sądzimy – nas nie dotyczą. Sto jedenaście grzechów, które policzył sobie reb Elimelech, niech nam pokaże, jak dokładnie powinniśmy obrachować się sami ze sobą, aby „odwrócić się od zła i czynić dobrze” (Ps 34:15).

Kalonymus Kalman Szapira (1889 – 1943), cadyk z Piaseczna, nazywany „kaznodzieją warszawskiego getta”, powiada, że odważnemu rozliczaniu się z najpoważniejszych braków najbardziej sprzyja atmosfera trzeciego posiłku szabatowego. Co tydzień możemy robić listę uchybień zasadom moralnym i ułomności naszego charakteru.

Słyszałam od rabina Mordechaja Goldberga, że Jom Kipur to najradośniejszy dzień w roku [zob. Biuletyn GWŻ nr 4(39)/2007]. Najweselszy? Przecież to dzień całkowitego postu, kiedy ze łzami w oczach błagamy, byśmy na przyszły rok zostali zapisani w Księdze Życia... Powtarzając za rabinem Goldbergiem: „W publicznym wyznaniu grzechów czy niedoskonałości naszego charakteru, jakiego dokonujemy w Jom Kipur, tkwi klucz do naszej przyszłości”. Jeśli zechcemy, radość Jom Kipur możemy mieć co tydzień. „Dlatego zdumiewa mnie – pisał cadyk z Piaseczna – że ludzie nie przywiązują większej uwagi do trzeciego posiłku szabatowego”. To czas najbardziej odpowiedni, by dokonać wnikliwej samooceny. I jeśli nie cofniemy się w pół drogi, poznamy zupełnie inny rodzaj ufności oraz niewypowiedzianą ulgę, że w końcu spojrzeliśmy sobie w oczy.

Pisze dalej cadyk z Piaseczna [zob. Biuletyn GWŻ nr 42/2007]: „Jom Kipur odsłania i oczyszcza duszę, która przez cały rok była jak w amoku; szalszides zaś wydobywa tęsknoty i udręki duszy, które w ciągu ostatniego tygodnia pozostawały w ukryciu. Przez cały tydzień dusza rwie się ku czemuś bardziej wzniosłemu. Zmaga się z tkwiącą w niej skłonnością do złego, z pożądliwościami ciała i rozterkami, które odrywają nas od naszego głównego celu. To wszystko tak zagłusza duszę, że jej głos bywa słabo słyszalny. Człowiek może nawet zapomnieć, że w ogóle posiada duszę, której tęskno do swojego Stwórcy.

Wszystkie udręki ducha, które przez tydzień były uśpione, dochodzą wtedy do głosu. Oto wznosisz śpiew: Jedid nefesz, Aw haRachaman, meszoch awdecha el reconecha – 'Ukochany duszy, Ojcze miłosierny, pociągnij swego sługę ku Twojej woli'. I namiętna tęsknota ogarnia cię w tej chwili, twoja dusza jest chora z miłości do Stwórcy. I zaraz: Ana El na refa na la – 'Boże! Ulecz, proszę, duszę moją'. Usłyszysz teraz płacz swojej duszy, jakby głos porwanej księżniczki, która usiłuje się wyrwać z rąk zbirów. Do pałacu królewskiego chce ona wrócić i prosi: 'Tato! Tatku! Ocal mnie z rąk tych szubrawców i pozwól mi wrócić do Ciebie!'”.

W czasie modlitw na Jom Kipur dziesięciokrotnie mówimy Widuj, czyli „wyznanie grzechów”. Wbrew powszechnemu mniemaniu wyznanie grzechów nie służy temu, by się zadręczać samooskarżeniami. „Lehitwadot”, zwrotna forma czasownika „lehodot” (od którego pochodzi słowo „Widuj”), znaczy: przyznawać się przed samym sobą, oczyścić się, odciąć od tego wszystkiego, co nas powstrzymuje od stania się w pełni sobą. „Dlatego dziwię się – pisze cadyk z Piaseczna – że ludzie lekce sobie ważą szalszides. Trzeci posiłek szabatowy stwarza możliwość, byś przełknął i przetrawił sporą porcję prawdy o sobie samym”.


I dalej: „Zdarzało mi się czasem, że w czasie szalszides nie mogłem zrozumieć, gdzie byłem do tej pory: miałem poczucie, jakbym unikał spotkania z Bogiem – i oto jestem tutaj, stojąc przed Nim twarzą w twarz. Wiem, że Bóg patrzy wtedy prosto na mnie, czuję Jego dojmującą obecność. Jego przenikliwe spojrzenie przeszywa mnie na wskroś, w zakamarkach mojej duszy odnajdując najmniejszą skazę. Paraliżuje mnie strach i wstyd. Chciałbym się ukryć w tłumie, może wejść pod stół – ale czyż człowiek może się schować przed swoim Stwórcą? Gdziekolwiek bym się nie ukrył, wszędzie jest On. Swoją obecnością wypełnia także moją kryjówkę. I kiedy w śpiewie dochodzę do psalmu 23: lo ira ra, ki Ata imadi – 'zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną' – język mi się plącze, głos uwiązł w gardle.

O! jakże pragnąłbym opuścić moje wstydliwe schronienie, by przyjąć Boga i rzec: Ki Ata imadi! Czuję w tej chwili, że Bóg patrzy na mnie karcąco i współczująco zarazem; że serce we mnie omdlewa, a całe ciało przeszywa ból.

Czasem zaś ogarnia mnie taki wstyd, że zupełnie opadam na duchu. Jasno widzę moje nędzne położenie: wszystkie moje dobre uczynki są niczym wobec Bożej Obecności. Czuję się wtedy jak nędzny robak, który chełpi się tym, jak piękne tunele kopie w ziemi, póki nie zobaczy pałacu zbudowanego przez człowieka. Kiedy pomyślę, 'prochem i pyłem' jestem w obliczu Stwórcy, znika gdzieś moje „ja”. Opuszcza mnie poczucie, jakbym był osobnym bytem; nie sobie zawdzięczam swoje istnienie. Na duszy robi się cokolwiek lżej. Wykrzykuję: Gam ki elech be-gei cal-mawet, lo ira ra, ki Ata imadi – 'Chociażbym chodził doliną śmierci, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną'.

Każdy szalszides jest inny. Zawsze jednak, gdy zaczynam śpiewać Ejn keElokejnu – „Nie ma innego jak Bóg nasz” – moja dusza się umacnia, a ja bardziej jestem z siebie zadowolony. Nie dlatego, żebym czegoś szczególnego dokonał, lecz dlatego, że mam przywilej być sługą mojego Stwórcy. On mnie wybrał – nie z powodu moich zasług – ale po to, abym wychwalał Jego wielkość. Żal mój serdeczny przekształca się w błogość i pewność, gdy głoszę pochwałę Stwórcy wszem i wobec. Niebu, ziemi, ludziom i całemu światu, nawet pyłowi, który jest pod moimi stopami: 'Słuchajcie, co wam powiem: Ejn kElokejnu!'.

I wtedy, gdy ogarnie mnie błogość i całkowita pewność, dusza moja wznosi się przed oblicze Boga: Ata Hu Elokejnu – 'Tyś Panem naszym!'.

W końcu, gdy ten najważniejszy moment szabatu minie i świeca hawdalowa wniesie światłość w noc nadchodzącego tygodnia, stwierdzam, że oto stałem się innym człowiekiem. Zdaję sobie sprawę, jak to było potrzebne: żal w sercu na początku i błogość, która po nim przychodzi jako następstwo procesu oczyszczenia”.

Z uważnym wglądem we własną duszę nie trzeba czekać przez cały rok, aż do Jom Kipur. Co tydzień możemy przebaczać i prosić i przebaczenie. Jeśli podjęliśmy decyzję i rozliczyliśmy się z naszych najpoważniejszych błędów, zrobiliśmy dobry początek. Żeby zacytować „12 kroków i 12 tradycji”: „Na pewno nie jest przyjemnie przyglądać się pokracznym tworom chorej duszy. […] U tych z nas, którzy z natury są skłonni do przygnębienia, reakcją obronną jest najczęściej pogrążanie się w poczuciu winy i wstrętu do samego siebie. Nurzamy się w tym psychicznym bagnie, często nie bez pokrętnej i bolesnej przyjemności. Bezwolnie oddając się tego rodzaju nastrojom ponurej melancholii możemy dojść do stanu tak beznadziejnej rozpaczy, że jedynym wyjściem wyda nam się ucieczka w zamroczenie. W ten sposób tracimy oczywiście właściwą perspektywę, a przez to i właściwą pokorę. Samobiczowanie jest odwróconą na opak pychą i nie ma nic wspólnego z obrachunkiem moralnym”.

W swoim kazaniu na Dzień Pojednania Rabbi z Ger przestrzegał przed podobnym samoudręczaniem się, nauczając (M. Buber, „Droga człowieka”): „Kto źle postąpił i mówi o tym, i myśli o tym przez cały czas, ten nie wypala ze swoich myśli niegodziwości, którą popełnił. A że cokolwiek się myśli, tym się jest – albowiem cała dusza człowieka zawiera się w jego myślach – zatem człowiek w niegodziwości pozostaje. Z całą pewnością nie będzie on zadowolony z dokonania zwrotu, bo jego dusza staje się coraz bardziej chropawa, a serce zatwardziałe. A jakby tego było mało, może go jeszcze ogarnąć przygnębienie. Co można poradzić? Czy się gnój odgarnie w tę, czy w tamtą stronę, zawsze pozostanie gnojem. Zgrzeszyłem czy nie zgrzeszyłem – cóż to daje Niebu? Dokładnie wtedy gdy nad tym rozmyślam, powinienem raczej nawlekać sznury pereł Niebu ku rozkoszy! Dlatego zostało napisane: 'Porzuć zło i czyń dobro' – odwróć się całkowicie od złego, nie zatrzymuj się nad nim, i czyń dobro. Źle postąpiłeś? Możesz zadośćuczynić przez czynienie dobrze”.

Nawlekać sznury pereł Niebu ku rozkoszy! Sznirele perele, gilderne fon, Moszijach ben Dowid zict ojbn on – tę tradycyjną piosenkę w wykonaniu Shury Lipovsky albo nowojorskiego zespołu Klezmatics znają wszyscy miłośnicy muzyki klezmerskiej.  Teraz niech będzie jasne, co znaczy „sznirele perele” – „sznur pereł”...

Pewnego razu zapytano rabbiego Icchaka z Warki (M. Buber, „Opowieści chasydów”): „'Dlaczego w Dniu Pojednania wyznajemy grzechy ułożone według alfabetu?'. 'Inaczej bowiem – odparł – nie wiedzielibyśmy, kiedy przestać bić się w piersi. Grzech bowiem nie ma kresu i świadomość grzechu nie ma kresu, alfabet zaś ma swój kres'”.

Oto ta modlitwa:

„Aszamnu, bagadnu, gazalnu... Zawiniliśmy, złorzeczyliśmy, krzywdziliśmy, sprzeniewierzaliśmy, kłamaliśmy, my byliśmy, którzy niegodziwie postępowali, zuchwali byli, szydzili, urągali, przekraczali prawa, prześladowali, my to błądzili i innym szkodziliśmy”.

Anna Ciałowicz 

 

Am Israel Chai !

ATTENTION !

About the visits
to the grave
of Akiva Eger
please stay in touch
Ten adres email jest ukrywany przed spamerami, włącz obsługę JavaScript w przeglądarce, by go zobaczyć
OrWhats App only
+48726100199

AKIVA EGER

Czytaj TUTAJ

2a.jpg

 

Ambasada Izraela w Polsce

ambas1 (2).jpg

Hebrajski w Gminie

Chetnych do nauki

prosimy o kontakt

hebr2.jpg

15-activity Jewish community of Poznan

15c.jpg

15-lat naszej Gminy

tora.jpg

IRENA SENDLER-KONCERT

sendler.jpg

Codzienna Miszna

rapoport.jpg

Tajemniczy świat Żydów YTtajemniczy.jpg

 

oraz na  Facebooku

JEWISH.pl

 jewish.jpg

EC CHAIM

ec-chaim.jpg

Shavei Polska

shavei.jpg

Zydowski Instytut Historyczny

zih.jpg

C I H

3a.jpg
wirtualny.jpg

POLIN

Wirtualny spacer po wystawie stałej

polin.jpg

mhzp_logo_new3755.jpg

Muzeum Galicja

galicja.jpg
fdzz.jpg

nissenbaum.jpg

Trzemeszno

logo.jpg+ lista nazwisk

Kulmhof am Ner

kulmhof1.jpg Kliknij obrazek

Shimon Peres Funeral

simon2.jpg

Copyright © 2008 by www.poznan.jewish.org.pl