Zapraszamy do zapoznania się z komentarzami rabinów:
Komentarz rabina Ari Khana
W rozdziale
„Chajej Sara” czytamy o Rywce, która po Sarze jest naszą drugą pramatką.
Dowiadujemy się o śmierci Sary i jej pogrzebie, a także o poszukiwaniu żony dla
Icchaka. Rabin Dow Solovietchik, błogosławionej pamięci, mówi, że gdyby nie
Sara, Abraham prędko „zszedłby ze sceny”. Bo w istocie, mimo że Abraham żył
stosunkowo długo, niewiele wiemy o jego losach po śmierci żony. Wkrótce palma
pierwszeństwa przejdzie w ręce Icchka i Rywki.
Abraham i Sara tworzyli wzorcowy związek, więc śmierć jednego z partnerów
odwraca naszą uwagę również od drugiego. Abraham zdawał sobie sprawę, że bez
Sary niewiele by osiągnął. Dlatego chciał, żeby ich syn, Icchak, miał żonę,
która w niczym nie będzie ustępować Sarze.
Że Abraham i Sara byli stworzeni dla siebie, domyślamy się z
lektury rozdziału „Lech lecha”, gdzie w początkowym fragmencie czytamy, że
udając się do Kanaanu, Abraham i Sara wzięli ze sobą „dusze, które zrobili w
Charanie” (Rdz 12:5). Znaczy to, że zabrali ze sobą ludzi, którzy za przyczyną
Abrama i Saraj przyjęli ich wiarę. RaSzI objaśnia ten fragmnet w sposób
następujący:
„Dusze, które zrobili – odnosi się to do tych, którzy
zostali wprowadzeni pod skrzydła Szechiny (Bożej Obecności); Abram bowiem
przeprowadzał konwersję mężczyzn, a Saraj kobiet”.
Zajmując się każde swoją dziedziną, Abraham i Sara byli dla
siebie równorzędnymi partnerami.
To stwierdzenie daje nam pogląd na duchową wielkość naszych
praojców i pramatek. Kiedy Sara umiera, Abraham wygłasza mowę pogrzebową,
płacząc nad tym, jak wiele stracił świat wraz z jej odejściem. Kim była Sara? Z
pewnością była kimś więcej niż zwykłą panią domu, która krząta się w kuchni i
usługuje gościom swojego męża. Sara zapewne zajmowała się też nauczaniem
kobiet. Wśród jej uczennic najbardziej wyróżniała się niejaka Hagar. Postać
Hagar pojawia się w rozdziale szesnastym, gdzie czytamy, że była to „egipska
służąca Sary”. Więcej informacji o niej znajdziemy w midraszu, który cytuje
RaSzI:
„Rabi Szymon bar Jochaj powiedział: ‘Hagar była córką faraona. Kiedy faraon
zobaczył, co ze względu na Sarę uczyniono w jego własnym domu, wziął córkę
swoją i dał ją Sarze, mówiąc: Lepiej, by moja córka była służącą w takim domu
niż w innym domu panią – przeto jest napisane: I miała służącą Egipcjankę, a
imię jej Hagar (Rdz 16:1)’”. (Midrasz Raba, Bereszit 45:1)
Hagar pochodziła z rodziny królewskiej, była arystokratką.
Kiedy Sara doszła do przekonania, że nie będzie miała dzieci, uznała, iż
właśnie Hagar będzie odpowiednią partnerką dla Abrahama. Oboje bowiem – Abraham
i Hagar – pochodzili z zaszczytnego rodu. Kobieta, która nie zna swojej
prawdziwej wartości, mogłaby się obawiać takiej „rywalizacji”. Sara jednak
rozumowała tak: jeśli Abraham ma mieć dziecko, niech to będzie potomek rodu
najbardziej zaszczytnego. Poświęcając swoją pozycję w domu, Sara wprowadza
egipską księżniczkę od własny dach, by została partnerką jej męża.
„I wzięła Saraj, żona Abrama, Hagar, Egipcjankę, służącą
swoją (rdz 16:3) – przekonywała ją (tzn. ujęła ją) słowami: ‘Szczęśliwaś, że
złączysz się z człowiekiem tak świętym’; a tamta dała się przekonać”. (Midrasz
Raba, Bereszit 45:3)
„Hagar, która wprzód była uczennicą Sary, zaszła w ciążę i
urodziła dziecko. Wkrótce doszła do wniosku, że to ją upodobał sobie Bóg, a nie
Sarę, która – w jej przekonaniu – nie była warta Abrahama. Hagar sama zaczęła
zachowywać się jak prawowita żona. Mówiła (do innych kobiet): ‘Sara, moja pani,
na zewnątrz jest inna niż w środku; stwarza pozór, iż jest kobietą
sprawiedliwą, a wcale taka nie jest – bo gdyby była sprawiedliwa, (zaszłaby w
ciążę), a patrzcie, ile lat przeszło jej bezdzietnie, podczas gdy ja zaszłam w
ciążę już pierwszej nocy’”. (Midrasz Raba, Bereszit 45:4)
Łatwo Hagar zrozumieć, a nawet z nią sympatyzować. Hagar
była przekonana, że jako dziedziczka książecego rodu predystynowana jest do
tego, by rządzić; jej dążenie do prawdy spowodowało jednak, że Hagar wybrała
inną drogę – opuściła dom swojego ojca, faraona, zrywając jednocześnie z pogaństwem.
Ujęła ją reprezentowana przez Abrahama duchowość – i sama uwierzyła w to, że
„lepiej być w jego domu służącą niż księżniczką w Egipcie”. I oto nadarza się
sposobność, żeby Hagar istotnie objęła rządy: nie w Egipcie co prawda, ale w
domu Abrahama. Wierzy, że otrzymała od Boga znak, świadczący o tym, że ona,
egipska księżniczka, przeznaczona jest do roli władczyni – i tę rolę zamierza
wypełnić jako przywódczyni religijnej wspólnoty, którą założył Abraham. Błąd
Hagar polegał na założeniu, że Abraham sam jest tej wspólnoty twórcą.
Zignorowała fakt, że tylko w partnerskim związku z Sarą Abraham może odgrywać
rolę przywódcy duchowego. Bez Sary Abraham nie istnieje. Sara zaś wiedziała,
jakie jest znaczenie partnerstwa. Dlatego nie pozazdrościła Hagar miejsca u boku
Abrahama. Wiedziała, że tylko ona i Abraham są równorzędnymi partnerami. Kiedy
przychodzi odpowiedni moment, Sara mówi, że trzeba Hagar odesłać. Mężowi ta
decyzja nie przychodzi z łatwością. Jednak Abraham wie, że Sara ma rację.
Przecież Bóg mu powiedział:
„We wszystkim, co ci powie Sara – posłuchaj jej głosu”. (Rdz
21:12)
Do kierowania wspólnotą potrzeba dwóch osób: mężczyzny i
kobiety, którzy stworzą związek na wzór Abrahama i Sary.
Wielkość Sary możemy docenić, rozważając następny fragment
cytowanego midraszu (Midrasz Raba, Rdz 60:16), na który powołuje się RaSzI w
swoim komentarzu do ostatniego wersu rozdziału „Chajej Sara”:
„Icchak wprowadził ją do namiotu swojej matki Sary. Poślubił
Rywkę i została jego żoną, i kochał ją. I Icchak doznał ukojenia po swojej
matce”. (Rdz 24:67)
RaSzI mówi, jak następuje:
„Wprowadził ją do namiotu (Rdz 24:67) – póki matka jego,
Sara, żyła, świeca paliła się od piątkowego wieczoru do następnego piątku
wieczorem. Ciasto, które zamiesiła, było błogosławione, a obłok spoczywał na
jej namiocie. Kiedy Sara umarła, wszystkie te rzeczy znikły. Kiedy Rywka weszła
do namiotu, wszystkie te zjawiska powróciły”.
Kwestia „obłoku spoczywającego na namiocie” jest niejasna.
Żaden inny midrasz nie wspomina o takim zjawisku. Jest jednak midrasz mówiący o
obłoku, tym mianowicie, który „spoczywa na górze”. Przypomnijmy sobie rozmowę,
jaką mieli Abraham i Icchak bezpośrdennio przed tym, jak ojciec, na rozkaz
Boga, miał złożyć syna w ofierze. Abraham podniósł wzrok i ujrzał górę, której
szczyt skrywała osobliwa chmura. Również Icchak dostrzegł to zjawisko, lecz
dwaj towarzyszący im młodzieńcy widzieli jedynie – górę.
„I zobaczył to miejsce z oddali (Rdz 22:4) – co zobaczył?
Zobaczył chmurę pokrywającą górę, i powiedział: ‘Zdaje się, że to jest miejsce,
które Święty Jedyny, niech będzie błogosławiony, wskazał mi, abym tam ofiarował
mojego syna’. Następnie rzekł do niego [do Icchaka]: ‘Icchaku, synu mój, czyś
widział to, co ja widziałem?’. ‘Tak’ – odpowiedział. Rzekł następnie [Abraham]
do swoich dwóch pomocników: ‘Widzieliście, co ja widziałem?’. ‘Nie’ –
odpowiedzieli. Skoro nie widzieliście, zostańcie tu sami z osłem (Rdz 22:5)”.
(Midrasz Raba – Rdz. LVI:1,2)
Skoro młodzieńcy widzieli jedynie górę, czyli świat
materialny, a nie obłok, który przedstawia rzeczywistość duchową, Abraham daje
polecenie, by zostali „sami z osłem”, czyli po hebrajsku: „im ha-chamor” – przy
czym hebrajskie słowo „chamor”, oznaczające osła, pochodzi od słowa „chomer”,
które znaczy tyle co „materia”. Tylko Abraham i jego syn widzieli obłok
spoczywający na górze – i tylko oni wyruszą dalej w duchową wędrówkę na szczyt.
Obłok spoczywający na górze pojawia się tylko w tym jednym midraszu, odnoszącym
się do Abrahama i Icchaka, i nigdzie indziej nie przeczytamy o podobnym
zjawisku. Midrasz też przedstawia Abrahama jako jednego z trzech ludzi, którzy
„jechali na ośle”, czyli: „rochew al chamor”. Dwaj pozostali to Mojżesz i
Mesjasz. Prorok Zachariasz, mówiąc o przyjściu Mesjasza, wspomina o „łagodnym
człowieku”, który przybędzie na osiołku. Talmud przedstawia dwa różne
scenariusze przyjścia Mesjasza:
„Rabi Aleksandri powiedział: Rabi Jehoszua ben Lewi wskazał
na sprzeczność. Napisano: ‘W swoim czasie [nadejdzie Mesjasz]’, podczas gdy
jest także napisane: ‘Ja [Bóg] to przyspieszę! Jeśli [ludzie] będą tego warci,
spowoduję, że stanie się to szybciej, w przeciwnym razie – [przyjście Mesjasza
nastąpi] właściwym czasie’.Napisano [także]: I oto na obłokach niebieskich
przyszedł ktoś, podobny do Syna Człowieczego (Księga Daniela 7:13), podczas gdy
[gdzie indziej] napisano: łagodny i jedzie na ośle! (Księga Zachariasza 9:9).
Jeśli będą tego warci, [on przybędzie] na obłokach niebieskich, w przeciwnym
razie – powoli, jadąc na ośle”. (Sanhedryn 98a)
W obłoku albo na osiołku, wcześniej albo później – wybór
należy do nas. Księga Zohar wyjaśnia, że Mesjasz dosiadający osiołka
(hebr., „chamor”) przedstawia ujarzmienie materii (hebr., „chomer”) przez
ducha.
„Rabi Jose powiedział, że ci po prawicy – wszyscy są liczeni
jako jedność zwana ‘osiołkiem’, a jest to ten osiołek, o którym jest
powiedziane: Nie będziesz zaprzęgał do orki razem wołu i osła (Pwt 22:10), a
zatem jest to właśnie osiołek, którego dosiądzie sam Mesjasz, jak już wyjaśnialiśmy”.
(Zohar, Bamidbar, sekcja 3, karta 207a)
W idealnym świecie, tak jak go przedstawia myśl żydowska,
nie ma napięcia między fizycznością i duchowością. Sprawy związane ze światem
materii można wynieść na wyższy poziom przez nadanie im wymiaru duchowego.
Fizyczność jest środkiem do osiągnięcia celu. Tragiczny błąd popełniany przez
rzesze ludzi (a nawet przez narody całe) polega na traktowaniu fizyczności jako
celu samego w sobie. Przeto Mesjasz jest przedstawiany jako osoba jadąca na
ośle – co znaczy, że on właśnie podporządkował sobie świat materii, przez co
umożliwił nadejście ery mesjańskiej.
Abraham, który wie, jak podporządkować sobie świat
materialny, wykracza poza fizyczność i wspina się na górę. Abraham i Icchak
widzą obłok. Mają kontakt z tym, co jest poza światem fizycznym. Dwaj
młodzieńcy, którzy idą z nimi, widzą tylko górę, świat materialny – i dlatego
muszą pozostać na dole, „sami z osłem”. Z pramatkami jest podobnie. Mimo że o
obłoku spoczywającym na górze jest mowa tylko raz, we fragmencie traktującym o
„związaniu Icchaka” (hebr. „akedat Icchak”), pojawia się on także nad namiotem
Sary i Rywki. One także miały doświadczenia metafizyczne – ale odbywało się to
w domowym zaciszu. Abraham i Sara, Icchak i Rywka byli sobie równi, gdyż każdy
z nich był wielki duchem.
Czym osobliwie wyróżniała się Sara? W rozdziale „Chajej
Sara, w pierwszym wersie, czytamy, że „Życie Sary trwało: sto lat,
dwadzieścia lat i siedem lat” (Rdz 23:1). RaSzI, opierając się na midraszu,
wyjaśnia, że stuletnia Sara była bezgrzeszna jak dziewczyna dwudziestoletnia;
dwudziestolatka bowiem pozostaje bezgrzeszna, gdyż człowiek do dwudziestego
roku życia nie jest odpowiedzialny za swoje czyny – a Sara nie popełniła
najmniejszego grzechu do wielu stu lat. Kiedy była dwudziestolatką – czytamy
dalej w midraszu – Sara była „piękna jak siedmiolatka”. Takie postawienie
sprawy może budzić wątpliwości. Jeśli już, to raczej „piękna jak
dwudziestolatka” i „bezgrzeszna jak siedmiolatka”. Rabin Samson Raphael Hirsch
wyjaśnia, że siedmiolatka istotnie może być piękna – nie w sensie seksualnym
czy zmysłowym, lecz jako istota ozdobiona pięknem niewinnej młodości.
Moglibyśmy pomyśleć, że bezgrzeszność może lepiej pasować do siedmiolatki niż
do kobiety dwudziestoletniej. Rabin Hirsch podkreśla jednak, że siedmioletnia
dziewczynka nie jest wystawiona na pokusy, jakie ma dwudziestoletnia kobieta.
Rabin Josef Dow Soloveitchik, błogosławionej pamięci,
powiada, że wielkość Sary i rolę, jaką odgrywała ona w społeczności religijnej,
poznać można na podstawie komentarza RaSzIego do tego własnie wersu, który
mówi, że życie Sary trwało „sto lat, dwadzieścia lat i siedem lat”. Większość
ludzi przechodzi z jednego etapu życia do drugiego, nie oglądając się w
przeszłość, a zachowując w pamięci co najwyżej niektóre milsze sercu
wspomnienia. Każdy z tych przedziałów wiekowych: 100, 20, 7, wyróżnia się czymś
wyjątkowym. Siedmioletnie dziecko jest bezgrzeszne; osoba dwudziestoletnia jest
silna fizycznie; stulatek zaś posiada wiedzę i doświadczenie. Tajemnica Sary,
jej wielkości, polegała na tym, że przez całe swoje życie miała 100 i 20, i 7
lat. RaSzI, odnosząc się do długości życia Sary, twierdzi, że „wszystkie lata
jej życia były jednakowo dobre”.
Wszystkie lata życia Sary były jednakowo dobre. Na każdym
etapie życia pozostawała ona niezmieniona. Zawsze była bezgrzeszna jak
siedmiolatka, silna, pełna determinacji i ideałów jak dwudziestolatka i
obdarzona mądrością jak kobieta stuletnia.
Przyjrzyjmy się bliżej każdej z tych cech. Człowiek, jeżeli
chce się modlić, musi mieć poczucie, że Bóg naprawdę go słucha. Dorośli często
robią się cyniczni, tracąc umiejętność, która pozwala stanąć przed Bogiem i
wyznać najgłębsze swoje tajemnice i dążenia. Dziecko, będąc istotą bezgrzeszną,
jest takiego cynizmu pozbawione. Dziecko posiada umiejętność modlitwy. Kiedy
się modlimy, musimy czuć, że Bóg jest naszym Ojcem w niebie; my zaś jesteśmy
jego dziećmi. Sara zawsze miała to poczucie.
Wielkość osoby dwudziestoletniej polega na fizycznej sile i
idealizmie. Dwudziestolatek wie, że może zmienić świat, że może wszystkiego
dokonać, jeśli tylko zechce – żadnych ograniczeń, żadnych zasad, a jedynie
czysty potencjał. Sara zawsze miała siłę. I zawsze była idealistyczna.
Osoba wieku stu lat posiada rozum. Po tylu latach życia
nabiera ona takiego poglądu na świat, jaki może dać jedynie doświadczenie.
Wielcy mędrcy w większości byli ludźmi starszymi, których jednak nie
przytłoczyła ich słabość; przeciwnie – zachowując wszystkie swoje umiejętności,
posiedli oni znajomość rzeczy daleko wykraczającą poza „wiedzę książkową”. Sara
zawsze była rozumna.
Sara zawsze miała sto lat, dwadzieścia lat i siedem lat.
Przez całe swoje życie posiadała wszystkie te umiejętności. Na tym polegała
wielkość Sary – i dlatego ona została naszą pierwszą pramatką.
Rabin Ari Kahn
Tłumaczyła Anka Ciałowicz
Komentarz rabina Boaza Pash:
"Sara doczekała się stu dwudziestu siedmiu lat życia. Zmarła ona w
Kiriat-Arba, czyli w Hebronie, w kraju Kanaan. Abraham rozpoczął więc obrzędową
żałobę po Sarze, aby ją opłakać." (Bereszit 23:1-2). Powiedzieliśmy już -
przy okazji Parszy Wajera - jak i dlaczego Ba”ch przeniósł się z Bełzu do
Brześcia, teraz zaś dokończymy opowieść o tym, jak przywędrował z Brześcia do
Krakowa, a także o zbyt dobrej mowie pogrzebowej dla żony.
Rabi Joel Sirkes, autor księgi Ba”ch, miał rodzinę obdarzoną
błogosławieństwem wielości synów i córek, jak również ciągły ból głowy o to,
jak ich wykarmić. Nie zawsze udawało mu się znaleźć pracę odpowiednią do jego
umiejętności i do potrzeb rodziny. Wędrował zatem wśród różnych miast, takich
jak: Próżna, Łuków, Lubomla, Międzybóż (znane jako rodzinne miasto Baal Szem
Towa), Bełz i Brześć, gdzie pełnił posługę rabina oraz funkcje Awa”d (głowa
sądu rabinicznego) i Rosz Jesziwa. Nie zawsze gminy wspierały go na tyle, by
mógł zostać na dłuższy czas.
Działo się to, gdy był rabinem w Brześciu, i zdecydował juz o porzuceniu
funkcji, nie tylko ze względu na trudną sytuację materialną, ale także ze
względu na plotki i narzekania „życzliwych”, którzy upierali się, iż nie jest
on wystarczająco wielkim Talmid Chacham (uczonym), by być rabinem w takim
miejscu jak Brześć.
Pewnego piątku, gdy ucinał sobie krótką drzemkę, jakiś
mężczyzna zapukał do drzwi. Jako że wszyscy byli zajęci, drzwi otworzyła mała
córeczka Rywka. Człowiek ów podał jej list adresowany do jej ojca, mówiąc, iż
jest wyjątkowym posłańcem i czeka na natychmiastową odpowiedź.
Rywka wzięła list i wręczyła go obudziwszy ojca. Był to cud,
o który rabin się modlił – zaproszenie od gminy w Krakowie do objęcia funkcji
Rosz Jesziwa i Raawa”d (później stanie się rabinem miasta). Był tak szczęśliwy,
i tak wdzięczny wobec córki za przyniesienie wieści, iż pobłogosławił ją, aby
jej przyszły mąż był „nie mniejszym Talmid Chacham ode mnie” (według innej
wersji powiedział: „wspanialszym ode mnie”).
Był to „obosieczny miecz”, gdyż przez to błogosławieństwo
odrzuciła ona wiele propozycji dobrych sziduchów, rozsądnie tłumacząc, iż w
porównaniu z jej ojcem nie są wystarczająco dobre.
Rebecyn – żonie Rabina Ba”cha – pomysł ten zupełnie nie
przypadł do gustu. Miała za złe mężowi, iż stworzył zbyt wygórowane wymagania,
i że córka „tak długo pozostanie starą panną, aż posiwieje”.
Pewnego dnia, wskutek zrzędzenia rebecyn, rabin rozgniewał
się mocno i przyrzekł: „Daję słowo, zrobię sziduch przy pierwszym lepszym
chłopaku, którego spotkam w Bet Hamidrasz”. Włożył kapelusz i udał się do
szulu, i tam, w przedsionku, zobaczył chłopaka śpiącego na ławce. Przypominał
jednego ze studentów prowadzonej przez Ba”ch jesziwy. Rabin obudził go i
zapytał, czy jest on żonaty lub zaręczony. Otrzymał odpowiedź negatywną, i
natychmiast pojawiło się pytanie, czy młodzieniec byłby skłonny ożenić się z córką
rabina. Chłopak, ciągle jeszcze rozespany, nie rozumiejąc nawet zanadto, czego
rabin od niego chce, zgodził się bez wahania. Ba”ch spytał go o nazwisko i
pochodzenie, ale okazały się one nieznajome.
Poźniej, kiedy przemyślał jeszcze raz, czego się dopuścił,
postanowił uwolnić się od przysięgi i anulować sziduch. Jednakże córka nie
zgodziła się, nalegała na pozostanie przy owym młodzieńcu, wierzyła słowom
ojca, i skoro tak już uczynił, tak musi pozostać.
Ok, dalszej części historii nie opowiemy tym razem, jest ona
zbyt długa; w każdym razie nastąpiło szczęśliwe zakońćzenie, para stanęła pod
chupą, i wiele lat później pan młody – Dawid Segal – został rabinem we Lwowie
(Lembergu, jak nazywają to miasto Żydzi). Tam napisał swoje znane dzieło Turej
Zahaw – komentarze do Szulchan Aruch, czym uczynił teścia bardzo dumnym.
Rywka wkrótce umarła. Po pogrzebie, Rabin Dawid oświadczył
się młodszej córce Ba”cha.
A teraz mamy dwie wersje tego, co działo się później.
Pierwsza, bardziej sympatyczna, mówi, że gdy poprosił o rękę siostry żony,
Ba”ch zgodził się, lecz córka odmówiła. Odpowiedziała ona, iż Hesped (mowa
pogrzebowa), którą Taz (jak nazywany był Rabin Dawid – w formie skrótu od Turej
Zahaw) wygłosił podczas pogrzebu, była tak przejmująca, i że świadczy ona o
wyjątkowej relacji i miłości łączącej parę, i że nigdy nie byłaby ona w stanie
zająć miejsca siostry.
Według drugiej wersji, sam Ba”ch odmówił, by Taz otrzymał
drugą córkę, mówiąc, iż Hesped był tak dobry i tak starannie przygotowany, iż
musiał on zacząć pracować nad tekstem jeszcze przed śmiercią żony, co pokazuje,
iż Taz jest nieczuły i nie zważał na cierpienie żony, i przez to nie może
otrzymać drugiej córki.
A wszystko to opowiadamy w kontekście Hesped,
który Awraham wygłosił dla swojej żony Sary.
Szabat Szalom umenucha!
Rabin Boaz Pash (2008)
Tłumaczyła Shulamit Pasierska
|