SS Struma |
Holokaust | |
25.02.2012. | |
Dokładnie 70 lat temu, dnia 24 lutego 1942 roku,
dziewiętnastoletni David Stoliar w przerażeniu chwycił się pływających
szczątków statku na powierzchni Morza Czarnego. Na początku słyszał krzyki
dobiegające z otaczającej go wody, ale w końcu wszystko ucichło. Z czasem
okazało się, że chłopak był jedynym ocalonym ze statku SS Struma,
parszywej łajby pełnej oszalałych z przerażenia żydowskich uchodźców. Statek
miał jedynie 2 szalupy ratunkowe, a wcześniej służył do przewozu bydła po
Dunaju.
Druga wojna światowa była już wtedy rozpoczęta na dobre. W cieniu rozwijającego się już na pełną skalę Holokaustu, śmierć blisko 800 żydowskich istnień (w tym 103 dzieci) była li tylko mało znaczącym epizodem. Żydzi uciekali przez Rumunię przed nazistami, ale jednak nie zostali wykończeni z pedantyczną dokładnością przez oprawców z III Rzeszy.
Ta zbrodnia była wspólnym dziełem, wykonanym z zimną krwią, przez Wielką Brytanię (Brytyjczycy walczyli z Niemcami, ale nie mieli wyrozumiałości dla ich żydowskich ofiar), podobno neutralną Turcję (których niezaangażowanie nie rozciągało się na żydowskich uchodźców), Arabów (Arabowie oficjalnie kolaborowali z nazistami i naciskali na Londyn, by nie wyrażał on zgody na przyjazd żydowskich uchodźców do Brytyjskiego Mandatu Palestyny) oraz ZSRR (to sowieci zatopili tę "puszkę z Żydami", żeby przypadkiem ich nogi nie dotknęły stałego lądu).
Cały świat wydawał się zjednoczony w pragnieniu powiedzenia Żydom, że nigdzie nie są mile widzianymi gośćmi. Tym, co wyróżnia los tego statku i podkreśla jego szczególne znaczenie jest to, co wydarzyło się między 16 grudnia 1941 a 23 lutego 1942 roku. Ta gehenna odgrywała się przed oczami całego, choć mało wrażliwego, świata. Żaden z krajów nie może powiedzieć, że nie miał wiedzy o nieuchronnie zbliżającej się katastrofie. I cały świat pozwolił, żeby to się tak skończyło. Statek SS Struma był starym "trupem" wypełnionym po brzegi rumuńskimi Żydami, którzy uciekali przed hitlerowskim piekłem i horrorami faszystowskiego rządu w Rumunii. Płynął do Ziemi Izraela (Erec Israel). Były to czasy, kiedy szanowani rabini byli żywcem nabijani na rzeźnickie haki w centrach rumuńskich miast.
Statek nie został zatopiony jakoś nagle. To były tortury dawkowane powoli i z szatańskim rozmysłem, żeby pokazać Żydom gdzie ich miejsce, kiedy ludobójcza maszyneria wchodziła w wysokie obroty.
Ten melodramat trwał 75 dni, a z całą mocą obnażył bezsilność i poniżenie Żydów, za którymi nie stała żadna siła.
Po opuszczeniu rumuńskiego portu w Konstancji dnia 12 grudnia 1941 r. maszyna statku psuła się wielokrotnie. Już 15 grudnia tego samego roku statek został odholowany do Stambułu w Turcji. Tureckie władze nie pozwoliły Żydom zejść na ląd i po ustaleniu, że statek nie nadaje się do naprawy, wyrzuciły go na zewnętrzną redę na północ od miasta. Wtedy rozpoczęły się gorączkowe negocjacje. Londyn naciskał na Turcję, żeby ta za wszelką cenę nie pozwoliła statkowi z uchodźcami popłynąć do Erec Israel. Negocjacje weszły w impas, więc Turcy zaczęli holować statek na Morze Czarne. Kiedy statek mijał miasto Konstantyna, Żydzi wywiesili transparenty o treści "ratujcie nas" po hebrajsku i angielsku.
Dnia 24 lutego sowiecka łódź podwodna SZCZ 213 (Щ-213) zatopiła Strumę torpedami - dzień wcześniej ta sama łódź podwodna zatopiła turecki statek. |
Copyright © 2008 by www.poznan.jewish.org.pl