Bruno Schulz |
19 listopada 1942 roku w żydowskim getcie w Drohobyczu
gestapowcy zastrzelili Brunona Schulza, pisarza, malarza, grafika, jednego z
najwybitniejszych polskich twórców XX wieku.
Czarny czwartek
W istniejącym od jesieni 1941 roku drohobyckim getcie Bruno Schulz
był "pod opieką" naczelnika Gestapo Feliksa Landaua, jednego z
najokrutniejszych zbrodniarzy nazistowskich i morderców Żydów. Artysta
wykonywał dla swojego "protektora" wiele prac malarskich, m.in. jego
portrety i zdobienia wnętrz budynków. Był w istocie własnością Landaua,
chronionym przez Niemca tak długo, jak długo mógł być przezeń
wykorzystywany. Chciał uciec.
Latem 1942 roku warszawscy przyjaciele Schulza podjęli działania w
celu uwolnienia pisarza z Drohobycza. Ucieczkę miano zorganizować w
listopadzie. Nagłe wypadki w getcie pokrzyżowały te plany. 19 listopada,
w odwecie za postrzelenie Niemca, gestapowcy wyszli na ulice i
strzelali do wybranych Żydów. Dzień, który przeszedł do historii
Drohobycza jako "czarny czwartek", był ostatnim dniem życia Brunona
Schulza.
"Zabiłem twojego Żyda"
Legenda głosi, że pisarz zginął w wyniku porachunków między Feliksem
Landauem i innym esesmanem Karlem Guentherem. Kilka dni wcześniej Landau
upokorzył Guenthera, zabijając dwóch jego protegowanych. Ten drugi 19
listopada miał szukać Brunona Schulza, by zemścić się na rywalu.
Odnalazł go na ulicy, niosącego pod pachą świeżo zakupiony chleb, i
zastrzelił. Według świadków mówił potem Landauowi: "zabiłeś mojego Żyda,
więc zastrzeliłem twojego".
Kilka osób przyznawało się do grzebania zwłok Brunona Schulza,
podając zupełnie rozbieżne okoliczności i miejsce pogrzebu. Faktem jest,
że jego ciała nigdy nie odnaleziono. Przypuszczalnie został pochowany w
zbiorowej mogile, w której spoczęły inne ofiary Niemców.
Schulz uprowadzony
Poza opublikowanymi książkami - słynnymi zbiorami opowiadań "Sklepy
cynamonowe" oraz "Sanatorium pod klepsydrą" - i rozproszonymi
przedwojennymi tekstami, nie zachowały się prawie żadne rękopisy
Schulza. Zaginęła powieść "Mesjasz", dzieło-legenda, mające być
najważniejszym w dorobku pisarza. Ocalał jeden obraz olejny. Jerzemu
Ficowskiemu, po wojnie niestrudzenie odwiedzającemu przyjaciół i
znajomych artysty, zawdzięczamy przetrwanie kilkuset rysunków i ponad
stu listów. Do pewnego momentu wydawało się, że nie zostało już nic do
odkrycia.
W lutym 2001 roku w willi należącej podczas wojny do Feliksa Landaua
odkryto freski malowane ręką Brunona Schulza. Na żądanie gestapowca 60
lat wcześniej artysta ozdobił scenami z bajek ściany pokoju dziecięcego.
Autentyczność znaleziska potwierdzili m.in. rzeczoznawcy z Muzeum
Narodowego w Warszawie. Tymczasem w maju w willi zjawili się
przedstawiciele Yad Vashem i w niejasnych okolicznościach wywieźli pięć z
dziesięciu fragmentów malowidła do Izraela.
Pozostałe pięć malunków znajduje się w Muzeum Krajoznawczym
"Drohobyczyna". Polskiej publiczności zaprezentowano je w 2003 r. na
wystawie "Bruno Schulz. Republika Marzeń" w Warszawie, Wrocławiu i
Gdańsku.
mc
Żródło: polskieradio 24.pl |
Copyright © 2008 by www.poznan.jewish.org.pl