Ida Fink, wyd. Wydawnictwo W.A.B."Za późno się panie wybrały. Teraz już wszyscy wiedzą o takim sposobie" - mówi mężczyzna do dwóch kobiet, które zgłosiły się dobrowolnie do pracy w Niemczech. One udają koleżanki, ale w rzeczywistości są siostrami. Siostrami, które uciekły z getta i próbują przetrwać na nieprzychylnej im ziemi, wśród właścicieli fabryk, bauerów i czujnych donosicieli. Podczas II wojny światowej jednym ze sposobów na ukrycie swojej tożsamości było podszycie się pod Polaka. Fałszywe dokumenty nie były tanie, ale zdobycie ich dawało jakąś nadzieję na to, że jednak uda się przetrwać. Z takimi dokumentami można było zgłosić się do Arbeitsamtu, aby otrzymać skierowanie do pracy w Niemczech.
Wbrew pozorom Niemcy wydawały się często znacznie bardziej bezpieczne niż rodzinne strony. Tutaj można było zostać w każdej chwili przez kogoś rozpoznanym, tam odgrywanie roli prostej dziewczyny ze wsi wydawało się łatwiejsze.
Tak właśnie zrobiła główna bohaterka "Podróży", biograficznej książki Idy Fink. Razem z siostrą uciekła do Niemiec. Autorka, która spisywała swoje wspomnienia już po wojnie, ani razu nie podaje w nich swojego prawdziwego imienia i nazwiska. Pomija też nazwy miejscowości. Ta dziewczyna, która żyła przed wojną normalnym życiem, która później zamieszkała w getcie, jest dla niej obcą osobą. Podczas pobytu w Niemczech kilka razy musiała zmieniać nazwisko i za każdym razem starała się uwierzyć, że rzeczywiście jest osobą, za którą się podaje. Swoją rolę odgrywała perfekcyjnie. Nie przyznawała się do swojego żydowskiego pochodzenia, kiedy ją o to podejrzewano. Wyśmiewała takie plotki, a nawet oburzała się na nie. Potrafiła kłócić się z urzędnikami. W momencie, gdy niebezpieczeństwo było zbyt wielkie miała odwagę podjąć decyzję o ucieczce. Odgrywając rolę niezbyt inteligentnej wiejskiej dziewczyny, musiała stale pozostać czujna. Chęć przetrwania w tych okrutnych czasach pozwoliła jej dokonać rzeczy niemal niemożliwej. Wraz z siostra odbyła długą i wyczerpującą podróż po kraju, w którym próżno by szukać sprzymierzeńców. A jednak im obu się udało.
Opowieść Idy Fink jest niezwykła. Nie ma nic wspólnego z historycznym odtworzeniem faktów. Autorka często przyznaje, że pewnych rzeczy nie pamięta, a inne zapamiętała zupełnie inaczej niż, jak się później okazało, wyglądały. Pisząc "Podróż" wraca do jednych z najtrudniejszych chwil w swoim życiu, kiedy sama musiała troszczyć się o siebie i młodszą siostrę. W jej wspomnieniach nie brakuje strachu i cierpienia, ale pojawia się też nadzieja i silna wola życia. Ida Fink się nie poddaje. Nawet wyczerpana kilkudniową głodówką zdąża do celu, którym jest upragniona wolność. Podczas swojej podróży wiele razy będzie musiała podjąć trudną decyzję, zdecydować o tym, komu może zaufać, a od kogo powinna trzymać się z daleka.
Taką podróż podejmowało w tamtym czasie wiele kobiet. Ucieczka w głąb Niemiec wydawała się pomysłem szalonym, ale często stanowiła jedyną możliwość. Praca w fabrykach lub na roli nie należała do lekkich, wyżywienie też nie było najlepsze, ale i tak życie tam było znacznie lepsze niż w getcie, gdzie ludzie umierali na ulicach. Wobec podejrzliwych towarzyszy trzeba było często zdawać egzamin ze swojej polskości - śpiewać kolędy lub odmawiać głośno chrześcijańskie modlitwy. Nie wszystkim z tych kobiet się udało. Nie wszystkie wróciły do swoich domów. Nie wszystkie miały w sobie tyle sił i determinacji, co Ida Fink. Ona wróciła, ale nie byłą już tą samą osobą. "Tylko bez symboli, bez sentymentów" - pomyśli po powrocie do Polski.
Katarzyna Markusz
zrodlo:jewish.org
|