Zamachy na Izraelczykow

W samochodach pracowników ambasady Izraela w stolicy Indii Delhi oraz stolicy Gruzji Tbilisi podłożono bomby - podały izraelskie media. W Delhi ranna została żona jednego z urzędników, która wjeżdżała akurat na teren placówki i kierowca, a w Tbilisi ładunek udało się w porę zneutralizować. Izraelskie władze sądzą, że zamachy mają związek z czwartą rocznicą śmierci Imada Mughniyah - jednego z twórców Hezbollahu.

Dwie bomby podłożone w samochodach miały wybuchnąć w jednym momencie, jednak dzięki czujności pracownika placówki w Tbilisi ani on, ani nikt z jego otoczenia nie ucierpiał. Jak podaje "Jerusalem Post", mężczyzna w trakcie jazdy przez miasto usłyszał bowiem dziwny dźwięk wydobywający się spod podwozia i zatrzymał auto. Gdy zobaczył bombę, wezwał policję. Ta zneutralizowała ładunek i wywiozła go poza miasto.

Rzecznik gruzińskiego MSZ Szota Uitaszwili poinformował, że pakunek był przyklejony taśmą i był to granat. Według rzecznika samochód znajdował się na parkingu w odległości ok. 200 metrów od ambasady Izraela. Ambasada Izraela w Tbilisi odmówiła komentarzy.

W z kolei w zamachu w Delhi jedna osoba została ranna, ale rzecznik izraelskiego MSZ Jigal Palmor nie podał żadnych szczegółów. Agencja Associated Press pisze, powołując się na przedstawicieli władz izraelskich, że celem zamachu w Delhi był samochód ambasadora Izraela.

Inny rzecznik izraelskiego MSZ, Paul Hirschson, powiedział, że ambasador nie został ranny w zamachu w Delhi. Indyjska policja informuje z kolei o płonącym samochodzie na ulicy przed ambasadą Izraela, a rzecznik indyjskiego MSZ Syed Akbaruddin powiedział, że ranni zostali kierowca i żona ambasadora. Oboje odwieziono do szpitala. To samo napisał dziennik "Jerusalem Post".

Premier Benjamin Netanjahu natychmiast niemal oznajmił, że za atakami stoją Irańczycy. Dodał, że podobne ataki udaremniono w ostatnich miesiącach m.in. w Tajlandii i Azerbejdżanie i podkreślił, że za każdym z nich stał "Iran i jego protegowany Hezbollah".

Izraelskie media spekulują, że do zamachów doszło w związku z kolejną rocznicą śmierci Imada Mughniyaha - jednej z głównych postaci Hezbollahu od momentu jego powstania w 1982 r. Mughniyeh zginął w zamachu 12 lutego 2008 r. w wybuchu bomby podłożonej w jego samochodzie. Palestyńczycy obwinili o to Mossad, chociaż politycy w Jerozolimie od razu odcięli się od tych spekulacji.

W ubiegłym roku też doszło do podobnych ataków. Wtedy celem były niektóre izraelskie placówki w Afryce i na Dalekim Wschodzie.

Źródło: Jpost, TVN24, AP, Reuters

Foto: India TV