Konferencja polskich i izraelskich dyplomatów |
W Warszawie dyskutowali o tym dyplomaci, eksperci w dziedzinie PR, dziennikarze, a także przywódcy organizacji żydowskich. Yossi Levy z izraelskiego MSZ, autor powieści, której akcja rozgrywa się m.in. w Warszawie, opowiadał o stereotypach na temat Żydów w Polsce i Polaków w jego kraju. Jak mówił, kiedyś w kawiarni w Warszawie młoda kobieta zapytała go, czy czyta gazetę po hebrajsku. "Tak" – odpowiedział. "Jest pan Żydem?" – dociekała rozmówczyni. Również przytaknął, na co usłyszał, że skoro jest Żydem, musi zatem pracować w banku. Levy przypomniał też reakcje krytyki izraelskiej na jego książkę, w której pisze o Polsce: dziennikarze i recenzenci dziwili się, że obraz naszego kraju, jaki wyłania się z zapisanych przez niego kart nie jest antysemicki. Według diagnozy Levy’ego, na poziomie politycznym relacje między Polską a Izraelem są wyśmienite, ale na poziomie społeczeństw nadal jest "cały ocean stereotypów". Jak mówił, jego rodacy, którzy każdego lata jeżdżą do Berlina mówią, że nigdy nie pojadą do Polski, "bo to zbyt okrutny kraj". W opinii izraelskiego dyplomaty, zadaniem i dla Żydów, i dla Polaków jest otwarte mówienie o przeszłości. Wskazywał, że debata historyczna może pomóc we wzajemnych relacjach i we wzroście zaufania między narodami. Ambasador Izraela w Polsce Zvi Rav Ner podkreślał, że był wręcz zaskoczony siłą, z jaką na świadomość Polaków i Izraelczyków "oddziałują stare, skostniałe stereotypy". Jak mówił, nie spotkał się jeszcze z grupą z Izraela, która by nie pytała przy okazji wycieczki do Polski, dlaczego na Starówce w Warszawie sprzedawane są figurki przedstawiające ortodoksyjnego Żyda z monetą w dłoni. Shana Penn z Fundacji Taubego oceniała, że bardzo wiele osób, które zetknęły się z Polską zostało wręcz przepojonych obrazami zagłady i Holokaustu. Jej zdaniem, bez udziału polskich Żydów nie da się tego obrazu zmienić. Jak podkreślała, "rasistowska przeszłość, a także teraźniejszość Polski nie zniknie, ale jest i będzie zmieniana przez praktyki demokratyczne". Według Penn, nową szansą na zmianę postrzegania losu Żydów w naszym kraju będzie też planowane otwarcie Muzeum Żydów Polskich. Dzięki niemu, o relacjach polsko-żydowskich będzie można mówić szerzej, a nie jedynie w kontekście Holokaustu. Zev Chafets, były komentator m.in. "New York Daily News", autor wielu książek dot. Żydów ocenił, że Polska musi być nadal otwarta i przyjazna dla przyjeżdżających do niej biznesmenów i turystów, a pozytywny obraz sam się rozprzestrzeni w społeczności żydowskiej. Podkreślał, że jego syn prowadzi interesy w Polsce i nie ma żadnych powodów do obaw. Chafets jest zdania, że dobry wizerunek naszego kraju wśród Żydów w USA będzie zależał od tego, jak diaspora ta będzie traktowana w Polsce, oraz jaki będzie stosunek naszych władz do Izraela. Według niego Polska musi być "bardziej anty-antysemicka" niż zachodnie kraje, bo do 1989 r. nie miała szansy, żeby dbać o swój wizerunek. Przewodniczący komitetu reprezentującego żydowskie instytucje we Francji Richard Prasquier podkreślał, że większość Żydów żyjących obecnie we Francji nie pochodzi z Europy Środkowo-Wschodniej, a np. z krajów afrykańskich. Nawet ci, którzy mają korzenie Polskie często niewiele wiedzą o kraju, z którego wyemigrowali w pierwszej połowie XX w. ich dziadkowie. Według Chafetsa, Żydzi ci myślą obecnie o Polsce, jako o kraju, gdzie ich przodkowie mieli problemy. Prasquier podkreślał, że historia polskich Żydów jest bardzo długa i były w niej okresy, kiedy mogli się oni czuć u nas jak w domu. Zwracał uwagę, że po II wojnie światowej dzieci emigrantów żydowskich z Polski nie miały jednak we Francji zbyt wiele do czynienia z krajem swoich ojców i mało o nim wiedzą. Na podobną okoliczność w odniesieniu do amerykańskich Żydów zwracał uwagę prof. nauk politycznych i dyrektor Instytutu Studiów Europejskich na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie Shlomo Avineri. Według niego, ogromna rzesza Żydów mieszkających w USA ma niewielką wiedzę o historii. Mówił też, że przez 50 lat, gdy Polska była krajem komunistycznym, pamięć o Żydach była u nas "czarną dziurą". Jego zdaniem, także dziś nie wykorzystuje się dostatecznie potencjału związanego z wielowiekową obecnością Żydów w Polsce i z materialnymi śladami ich obecności. Jako przykład podał miejsce, gdzie się urodził – Bielsko-Białą, w której jest zabytkowy budynek będący przed wojną centrum społeczności żydowskiej. Obecnie nie ma tam żadnej informacji na ten temat. Jak podkreślał, każdy powinien wiedzieć, że Żydzi żyli w Polsce, a nie tylko tu umierali podczas Holokaustu. Sekretarz generalny Europejskiego Kongresu Żydów Serge Cwajgenbaum mówił, że brak pamięci wynikający z tej "czarnej dziury" przekłada się na brak zrozumienia między Polakami a Żydami. Według niego relacje między narodami są oparte z jednej strony na miłości, z drugiej na nienawiści. To taka stara para małżeńska – oceniał – czasem w separacji, czasem w bardzo dobrych stosunkach. (za Onetem) |