Zalalenie świec szabatowych 6.1.17 - 15:37, Hawdala 7.1.17 - 16:56
Podczas parszy, które czytaliśmy w poprzednich
tygodniach synowie Jakowa mają poczucie jakby wszystko dookoła było ustawione.
W końcu gdy wicekról znajduje srebrny kielich w torbie Benjamina są już tego
pewnie. Zdając sobie sprawę,
że nie mają żadnej władzy, by oprzeć się woli
wicekróla prostują się oferując wszystkich siebie w miejscu Benjamin
Wicekról odmawia tej oferty – to prowadzi do tego, że Jehuda
uznaje, że nadszedł czas, aby podjąć realne działania.
Naszą naturalną skłonnością w życiu jest zdystansowanie się
od tego, co może być dla nas wyzwaniem. Dla większości więcej sensu ma mniejszy
nakład energii w sprawy, które są łatwo osiągalne niż cała siła w coś co może
jednak być dla nas lepsze.
Gdy pojawiają się problemy łatwiej jest albo schować
głowę w piasek, albo przejść obok zamiast wkopywać się w walkę. Gdyby bracia
wrócili do Jakowa bez Benjamin ich ojciec miał by złamane serce – tak
jak to się działo przez ostatnie 22 lata. Gdyby jednak zaryzykowali
pozwalając uwięzić siebie, Beniamin byłby wolny, a oni pozostali by zamknięci
do końca życia. Co więcej Jehuda proponując takie rozwiązanie wicekrólowi
ryzykował śmiercią.
Dalai Lama opowiadał kiedyś historię z własnej młodości, gdy
podróżował do odległego klasztoru. Zobaczył psa, który
warcząc wściekle nagle urwał się z łańcucha I zaczął pędzić w stronę
Dalai Lamy. Okazało się, że towarzysze wyprawy nagle gdzieś poznikali, a on
został zupełnie sam razem z rozwścieczonym psem. Dalaj Lama obawiając się zgrzytających
zębów I wystawionego w furii zaczął biec w stronę kundla. Ten widząc
przeciwnika skulił ogon, odwrócił się I uciekł.
Naszym celem w życiu jest rozwój i wzrost
– ten przychodzi tylko poprzez wyzwania. Za każdym razem, gdy
unikami wyzwań to tak jakbyśmy odwracali się plecami do samych
siebie. Poprzez skierowane się tych rzeczy, które stoją na
naszej drodze I poprzez stawianiu im czoła możemy zbliżyć się do
naszej prawdziwej jaźni i do Boga!
Gdy okazało się, że bracia nie radzą sobie z Josefem – tym kim
jest I tym jak traktuje go ojciec zdecydowali się odsunąć go jak najdalej od
siebie. Zamiast stawić czoła rodzinnym problemom sprzedali barta do niewoli. W
efekcie tego wpędzili ojca w prawie ćwierćwieczną depresję. W końcu, gdy
trafili do Egiptu zrozumieli swój błąd. Ich grzechem było odsunięcie
od siebie wyzwań związanych z Josefem – naprawą tego grzechu (Tikun)
było zbliżenie się do nowego wyzwania jakie stanęło na ich drodze.
Żadne próby nigdy nie są porażką. Nie zawsze wynik jest tym
czego pragnęliśmy, ale póki przeżyliśmy I mamy możliwość podjęcia kolejnej
próby zdaliśmy egzamin. W końcu kolejne próby pójdą pomyślnie
I ociągniemy to czego chcieliśmy I to co jest dla nas ważne.
W tym tygodniu uczymy się, że nie ma niczego w naszym życiu
co byłoby poza zasięgiem Tikun – nie ma niczego czego nie dało by się naprawić.
Gdy jesteśmy gotowi, aby zbliżyć się do naszych wyzwań, do tych którzy są
dookoła i do nas samych przeszkody stojące przed nami zaczynają być znakiem dla
naszych celów w życiu, a wrogowie stają się naszymi braćmi.
Shabbat Shalom,
z miłością
Yehoshua Ellis
|